Rozdział 25

474 21 11
                                    

Godz. 10:26, czwartek

16 lipca

Właśnie się obudziłam. Przeciągnęłam się leniwie i od razu poszłam do łazienki, po drodze zgarniając jakieś ciuchy. Weszłam pod prysznic i umyłam się dokładnie. Wychodząc z kabiny wzięłam ręcznik z wieszaczka i się nim wytarłam do sucha. Ubrałam się w niebieskie, krótkie spodenki i zielony crop top. Przyszedł czas na mój tradycyjny makijaż. Usta pomalowałam różowym błyszczykiem i lekko przejechałam po rzęsach tuszem. Byłam już gotowa. Gdy wyszłam z łazienki na łóżku siedział Michaś z przymrużonymi jeszcze oczami. Podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek. On przyciągnął mnie jeszcze bliżej niego i pocałował namiętnie. Widocznie mój buziak w polik mu nie wystarczał. Zachłannie całował moje usta jakby to był nasz ostatni pocałunek. Kiedy się od siebie oderwaliśmy Michaś powiedział:

- Koniec tych czułości. Idę się ogarnąć, a ty na mnie tu poczekaj- zaśmialiśmy się.

- Na ciebie zawsze mogę poczekać- uśmiechnęłam się, on puścił do mnie oczko.

Michaś zniknął za drzwiami łazienki, a ja wzięłam do ręki telefon chcąc przejrzeć social media. Po 20 minutach odłożyłam telefon, bo zauważyłam Michasia stojącego w drzwiach od łazienki. Przyglądał mi się bardzo uważnie. W końcu się odezwałam:

- Czy mój książę pomoże mi się pakować? Jutro przecież już wracamy do domu.

- Oczywiście księżniczko, teraz nie możesz się przemęczać.

Zaczęliśmy razem składać ubrania z powrotem do walizek. W sumie szkoda, że już jutro opuszczamy to cudowne miejsce pełne uroków. Ale z drugiej strony stęskniłam się za mamą i chciałabym ją już zobaczyć. 

Co do Oliwii to widzieliśmy ją znowu... Jakiś tydzień temu byliśmy w pobliskim parku i zauważyliśmy ją z jakimś chłopakiem na ławce. Przymilała się do niego, ale widać było, że on nie jest nią zainteresowany. Mądry chłopak... Ona na pewno coś kombinuje, jestem tego pewna. Bo niby po co przylatywałaby do Chorwacji i chodziła za nami? To nie może być przypadek... Gdzie my tam i ona. Nawet na chwilę nie pomyśleliśmy, że to może być przypadek, bo ona robi to specjalnie. Czeka tylko na jakieś nieszczęście, które nas spotka i potem z podwójną siłą "zaatakuje". Mam jej dość... Mam tego po dziurki w nosie, przesadza ta suka. Mam przeczucie, że coś złego się niedługo stanie... Po prostu to czuję, tak podpowiada mi moja intuicja, a ona nigdy nie zawodzi. 

Gdy skończyliśmy pakowanie była punkt 11- ta. Zeszliśmy na dół, bo byliśmy mega głodni, a w szczególności ja. Dosłownie zjadłabym konia z kopytami. Gdy dochodziliśmy do stolika, przy którym siedzieli nasi przyjaciele, przysiedliśmy się do nich. Co dziwne oni chyba też dopiero przyszli na śniadanie, bo zaczynali posiłek. Od razu powiedzieliśmy razem z Michałem:

- Siemka wszystkim, smacznego- uśmiechnęli się wszyscy promiennie na nasz widok. 

- Cześć- odpowiedzieli chórem.

- Czemu wy tak późno przyszliście?- spytała Sylwia.

- O to samo możemy zapytać was- zaśmiałam się razem z resztą.

- Po prostu wszyscy pakowaliśmy się na jutro- powiedział Remek.

- My z takiej samej przyczyny jesteśmy później na śniadaniu- uśmiechnęłam się do wszystkich, odwzajemnili gest.

- Szkoda, że już jutro stąd wylatujemy, tu jest świetnie! Wszędzie palmy, zarąbiste widoki, szum morza, czysta, niebieska lazurowa woda... Będzie mi tego wszystkiego brakowało- przyznała Patka.

- To prawda, zakochałam się w tym miejscu i będę za nim tęsknić... Za tym beztroskim wypoczynkiem- westchnęłam z rozmarzeniem.

- To na odchodne gdzie się wybierzemy?- spytał Kuba.

"Miłość Nigdy Nie Ostrzega Kiedy Przyjdzie" Michał Rychlik Multi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz