Rozdział 35

299 13 0
                                    

4/5
Godz. 08:58
Piątek
Promienie słońca bezczelnie wdarły się przez okno do pokoju, przez co musiałam leniwie otworzyć oczy. Gdy złapałam już ostrość po śnie, co zajęło mi kilka minut, zorientowałam się, że miejsce obok mnie jest puste.

Pomyślałam sobie, że brunet pewnie już wstał. Ja postanowiłam, że także nie będę się dłużej wylegiwać w łóżku i marnować tego pięknego dnia. Jak to się rzadko zdarza, wstałam wypoczęta i chętna do życia. Udałam się do łazienki i odświeżyłam się. Prysznic jeszcze bardziej mnie rozbudził, a żel o zapachu kwiatów zachęcił do działania. Wyszłam z kabiny i przebrałam się. Potem na usta nałożyłam błyszczyk i pomalowałam rzęsy. Byłam już gotowa.

Kiedy schodziłam po schodach do moich nozdrzy wdarł się niesamowity aromat gofrów. Byłam pewna, że to one. Stanęłam w wejściu do kuchni i zobaczyłam, że przy gofrownicy stał Michał, który miał fartuch na sobie. To był widok, który mnie rozbawił, ale również byłam pełna podziwu. Podeszłam do niego od tyłu i przytuliłam się do niego.
- Dzień dobry, kochanie- brunet przywitał się pierwszy.
- Nawet bardzo dobry- zachichotałam- Kiedy wstałeś?
- Niedawno, ale wystarczająco czasu miałem, żeby coś upichcić. Postawiłem na gofry, myślę, że nic nie zepsułem- uśmiechnął się krzywo, ale zaraz potem się zaśmiał.
- Mam nadzieję, że mnie nie otrujesz.
- Może nie jest tak źle, spróbuj.

Ostrożnie wzięłam pierwszy kęs na wypadek, gdyby były niedobre. Nic takiego nie miało miejsca, bo wręcz przeciwnie- były wyśmienite.
- I jak?- zapytał z zaciekawieniem.
- Przepyszne, musisz częściej gotować- uśmiechnęłam się do Michała z uznaniem i zapchaną buzią.
- Cieszę się, że ci smakuje- odwzajemnił gest.
- A tak w ogóle to gdzie są twoi rodzice?
- Obydwoje są w pracy- odpowiedzał mi brunet, na co ja tylko skinęłam głową na znak, że zrozumiałam.

Jedliśmy w ciszy aż nagle odezwałam się:
- Jesz jak dziecko- zaśmiałam się w głos patrząc na niego. Był cały ubrudzony bitą śmietaną.
- Oj tam, czepiasz się- odparł z rozbawieniem wycierając się serwetką.
- Ja mówię prawdę.
- No mogłaś chociaż udawać- udał urażonego, ale dosłownie za kilka chwil śmiał się razem ze mną.
- Tym razem wygrałaś- wyszczerzył się i puścił oczko.
- Czyli norma- także szeroko się uśmiechnęłam.
- Niech ci będzie, słońce- zaśmialiśmy się cicho, a zaraz potem Michaś cmoknął mnie w czoło.
- Co ty na to, żebyśmy gdzieś dzisiaj wyszli, tylko we dwoje?
- To nie jest zły pomysł... Tylko gdzie?
- Może do wesołego miasteczka? Akurat dzisiaj przyjeżdża.
- Super pomysł! To zbieramy się i jedziemy!- powiedział doniosłym głosem uradowany.
- Co tylko rozkarzesz- zachichotałam i podążyłam w jego ślady zakładając buty. Zabrałam ze sobą telefon, torebkę i klucze, mogliśmy wychodzić.

Gdy byliśmy w aucie, zegar wskazywał godzinę 10:06, zagadałam:
- To gdzie najpierw pójdziemy?
- Nie wiem, zobaczymy na miejscu.
- Okej, kontaktowałeś się ostatnio z którymś z naszej paczki?
- Tak, pisałem ostatnio do Rema, chciałem gdzieś z nim wyjść, ale odmówił, bo był już umówiony z Sylwią. Pisałem też do Matiego, ten z kolei mówił, że ma jakąś sprawę do załatwienia. Nikt inny się nie odzywał- popatrzył na mnie przelotnie, potem znowu wzrok skierował na samochodową szybę z widokiem na jezdnię.
- Rozumiem, trzeba by było się na przykład jutro spotkać, wszyscy razem.
- Oki, napiszę do Mateusza i on na pewno przekaże.
- Zgadzam się, o patrz, jesteśmy- wskazałam palcem na widok, który był za oknem, a mianowicie- wysoki, diabelski młyn. Wysiedliśmy z auta i udaliśmy się do wejścia do wesołego miasteczka. W budce przy nim kupiliśmy bilety i weszliśmy na plac. Od razu zachwyciłam się tym widokiem, wszystkie atrakcje wyglądały zdumiewająco.

- To co? Na co idziemy?- zapytał Michał.
- Może najpierw na gokarty?- zaproponowałam.
- Pewnie!- zgodził się od razu i pociągnął mnie za rękę w stronę naszego celu. Wiem, może to dziecinne, ale we mnie, a zwłaszcza w Michale, drzemie duże dziecko.

W miejscu, gdzie pan siedział w budce, ustawiliśmy się w kolejce. Na szczęście, o tej porze była jeszcze krótka. Zaraz była nasza kolej, pokazaliśmy bilety i mogliśmy wchodzić. Wsiedliśmy do samochodziku i gdy się uruchomił, ruszyliśmy do przodu. Ja dociskałam pedał gazu, a brunet kierował. Co chwila zderzaliłmy się z jakimś innym samochodzikiem, dawało nam to duży ubaw. Za kilka minut nasza kolej się skończyła, a my wysiedliśmy. Byliśmy pełni energii.
- To było super! Ja chcę jeszcze raz- zachwycał się Michał i na koniec zaczęliśmy się śmiać.
- Może potem, teraz idziemy na to- wskazałam palcem na dużą kolejkę górską.
- To nie jest takie fajne, jak gokarty, ale okej- wzruszył ramionami i wziął mnie za rękę. Stanęliśmy w, tym razem, już większej kolejce. Nie ma co się dziwić- to jedna z najczęściej wybieranych atrakcji na wesołych miasteczkach. W końcu nadeszła nasza kolej. Tak jak wcześniej, pokazaliśmy bilety i mogliśmy siadać na wyznaczonych miejscach.

Gdy kolejka ruszyła gwałtownie spadliśmy w dól, a potem w górę i na boki. Myślałam, że śniadanie podejdzie mi do gardła. Na szczęście zjazd trwał nie tak długo, wyszłam z kolejki jak najszybciej.
- Nigdy więcej- jęknęłam czując, że to nie było dobrym pomysłem.
- Sama chciałaś, moja droga- wystawił mi język.
- To był błąd- mówiłam z lekkim przejęciem, ale mimo woli zaśmiałam się ze swojego zachowania. Sama się o to prosiłam, a teraz marudzę. Nawet czasami ja siebie do końca nie rozumiem.
- Teraz ja wybieram, gdzie pójdziemy... Co powiesz na to, żebym wygrał dla ciebie dużego miśka?- wyszczerzył się do mnie i puścił oko.
- Bardzo dobry pomysł, zgadzam się- pocałowałam chłopaka z uznaniem w polik i tym razem ja pociągnęłam go w stronę stoiska z pluszakami, a zarazem w miejsce, gdzie trzeba się w jakiś sposób wysilić. W tym przypadku trudność polegała na tym, że trzeba było trafić w ruchomy cel piłeczką tenisową.

Michał uśmiechnął się do mnie, a za moment dostał trzy piłeczki i jedną wziął do ręki. Namierzał się do strzału z takim skupieniem aż ktoś obok mógłby pomyśleć, że to walka o śmierć i życie. W końcu rzucił piłeczką do celu i... Trafił! Byłam z niego dumna, on popatrzył na mnie i posłał buziaka w powietrzu. Z drugim strzałem było podobnie, tak samo się zamierzał, także celnie rzucił. Aż podskoczyłam z radości. Teraz ostatnia runda i najtrudniejsza. Poprzednie były jeszcze znośne, ale teraz cel, do którego miał strzelać Michał, poruszał się bardzo szybko. Musiał się teraz na prawdę skupić. Myślał nad strzałem trochę czasu, po czym pewnym ruchem wprawił piłkę w ruch. Nie wierzę... Trafił! Było na serio trudno, a on się nie poddał, co więcej- wygrał! I to dla mnie, uśmiechałam się do siebie jak jakaś nienormalna.

Gdy pan, który stał w budce, podał mojemu chłopakowi największego miśka, ten od razu skierował się z nim w moją stronę i mi go wręczył. W podziękowaniu pocałowałam bruneta w usta, a po całusie przytuliłam go mocno i wyszeptałam do ucha "dziękuję".
Ten objął mnie jeszcze mocniej i także szepnął:
- Dla ciebie wszystko, skarbie.

Godz. 16:23
Wybawiłam się za wsze czasy. Po kilku godzinach pełnych wrażeń postanowiliśmy iść coś zjeść. Od rana nic nie jedliśmy. Poszliśmy do pobliskiej pizzerii, zamówiliśmy oczywiście pizzę i shake'i. Zajadaliśmy ze smakiem. Po skończonym posiłku udaliśmy się do wyjścia. Nie uwierzycie kogo spotkaliśmy po drodze do auta...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka naklejka Mulciaki! 😀😁😘😍😉 1162 słowa! I znów mamy polsacik... XD Wybaczcie, ale nie mogłam się powstrzymać :') To już przedostatnia część "maratonu". Powoli także zbliżamy się do końca tego opka. W sumie cieszę się, bo chciałam już zamknąć tą "książkę", ale z drugiej strony będzie mi jej brakować... To moje pierwsze opowiadanie i wiąże mi się z nim wiele wspomnień 😆😭👊💪 No ale cóż, jak trzeba to trzeba. Mam dla Was już przygotowane następnie, tym razem one shot, ale na razie bez spoilerów. 😊😉😘😜😁 A tak w ogóle to... Dziękuję Wam za 9K!! Nie wiem jak to się stało, oogromna liczba wyświetleń, gwiazdek też bardzo dużo, komentarzy. Jesteście cudowni :* <3 <3 Dziękuję jeszcze raz! ;) 
Do napisania Mulciaki! 😘😘😍😉😁😋

&quot;Miłość Nigdy Nie Ostrzega Kiedy Przyjdzie&quot; Michał Rychlik Multi Where stories live. Discover now