Pfff.
Czuje się trochę jakbym miała Saharę w buzi. Mam ochotę wstać i natychmiast udać się do kuchni aby ugasić moje pragnienie.
Przynajmniej nie będę musiała oglądać Bugajczyka leżącego na podłodze...
Wstaje z łóżka i robię pierwsze dwa kroki jednak chwile później tego żałuje ,bo potykam się o kubek leżący na podłodze i ląduje prosto na śpiącym Igorze.
Ajć to musi boleć.
— Szalona kobieto! Uważaj trochę! - zwija się z bólu i zgina się na wpół gdy ląduje na jego brzuchu. Właściwie to nawet kłóciła bym się kogo bardziej to zabolało. Serio, ma brzuch jak z kamienia. Ałaa.
— Przepraszam Królewiczu. Zapomniałam ,że podłoga to najwygodniejsze miejsce do spania. - parskam posyłając mu rozbawione spojrzenie.
Wstaje z niego i kieruje się do kuchni. Słyszę za sobą jego kroki.
Ból głowy -z początku niewielki- coraz bardziej dawała o sobie znać ,narastając z minuty na minutę.
Łykam tabletki i popijam je wodą. Siadam przy aneksie kuchennym i kończę pić wodę ze szklanki cholernie krzywiąc się przy tym. Dalej mam w buzi posmak gorzkich tabletek.
Gdy powoli wypłukuje z buzi ten smak ,Bugajczyk dołącza do mnie i siada tuż obok.
— Pamiętasz coś z wczoraj? - śmiesznie unosi obydwie brwi ,tak ,że wyłaniają się spod okularów.
— Nie. - kiwam przecząco głową. Okłamuje go. Znowu. Nie pamietam wszystkiego ,ale coś tam jednak zostało w mojej głowie.
— Zupełnie nic? - dopytuje unosząc brwi jeszcze wyżej niż wcześniej. Jakby był zawiedziony tym faktem. Nie wiem nad czym tu płakać to był jego pomysł.
— Znaczy coś tam z początku pamięt... - urywam. —Przypomnę Ci ,że to był twój pomysł, geniuszu. - spoglądam na niego z wyrzutem.
— No tak. - wzdycha trochę zirytowany. — A co dokładnie pamiętasz? - dalej ciągnie mnie za język.
— Spaliliśmy jednego gibona ,a potem skręcaliśmy się ze śmiechu ,nie wiem właściwie z czego się tak nabijaliśmy, ale to wszystko. — wzruszam ramionami. Nic szczególnego się nie wydarzyło. Chyba ,że się wydarzyło ,ale tego nie pamietam.
Czekaj, czekaj.
On chce coś ukryć?
— A coś się stało? - unoszę prawą brew ku górze i posyłam szatanowi pytające spojrzenie.
— Wszytko gra. Serio nie przejmuj się. - prycha. Okeej. Coś jest nie tak. Chyba , że stary Bugajczyk powrócił z zaświatów.
— Na pewno? - krzywię się.
— Tak. Przecież mówię. - zapewnia mnie nieco łagodniej. Dziwne ,że jeszcze stąd nie wyszedł.
Wydaje się strasznie zdenerwowany w tym momencie.Zdenerwowany albo lekko przybity.
Zawsze mylę te dwie emocje na jego twarzy.
No co?
Po prostu wygląda podobnie gdy je okazuje.
— Chcesz coś do picia? Kawy ,herbaty? - pytam wstając z krzesełka przy aneksie kuchennym i podchodzę do płyty indukcyjnej.
— Kawy ,pod warunkiem ,że ty też sobie robisz. - odpowiada wyciągając telefon i zaczynając się nim bawić. Dyskretnie wywracam oczami.
Przewraca urządzenie w dłoniach i obraca nim w każdy możliwy sposób. Wstawiam wodę i przygotowuje kubki ,a szatynowi nudzi się zabawa telefonem ,więc go odblokowuje.
Po dokonaniu tego na jego twarzy pojawia się szeroki uśmiech. Można nawet dosłyszeć się cichego chichotu z jego strony.
Nie wiem co on brał. Ale życzę mu miłej zabawy.
Wbijam w niego pytające spojrzenie.
———perspektywa Igora———
Trochę szkoda mi tego ,że nie pamięta nic z naszego pocałunku. Miałem nadzieje ,że chociaż początek będzie pamiętać ,tak dobrze jak ja. Ale najwidoczniej odleciała po jakichś trzech buchach.
Ogarnij.sie.Igor.
W myślach sprzedaje sobie mentalnego liścia.
Gdy nudzi mi się przewracanie w rękach mojego telefonu odblokowuje go ,a to co widzę przyprawia mnie o uśmiech ,chociaż jestem trochę wkurwiony na Adriana ,bo jestem pewien ,że to on za tym stoi.
Na tapecie widnieje zdjęcie ,które przedstawia mnie i Dąbkowska leżących w dziwnej pozycji, wykonane najpewniej wczoraj wieczorem ,gdy leżeliśmy zezgonowani po dwóch gibonach. To pewnie jedyna pamiątka z tamtego wieczoru ,skro pamięć zawiodła ,mamy jeszcze telefony ,prawda?
— Zabije Borowskiego. - kładę telefon na blat dzięki czemu Ola może zobaczyć o czym mówie.
Zagląda w telefon ,a gdy widzi to zdjęcie -wybucha śmiechem na co jej wtóruje.
Teraz śmiejemy się razem...
——notatka——
Chill, jest chill. 🥀🤙🏻
Trochę luźniejszy rozdział🥂. Ale spokojnie niedługo wracamy do gangsterskiego życia Aleksandry (No dobra może nie jej , bardziej Igora, ale ona jest zamieszana ,okej...)♥️🥀🤟🏻
a i serdeczne dzięki za pół tysiąca wyświetleń🔥
YOU ARE READING
schizy. reto
FanfictionWiesz, że tutaj mam twarz, no nie? - szatyn schyla się tak, że dopiero teraz faktycznie patrze mu w twarz, a nie na jego nagi tors. - Jezu, ubierz się. - mruczę od niechcenia. - Może nie od razu Jezu. Wystarczy Igor, ale wiem, że wyglądam jak bóstw...
9. Spaliliśmy jednego gibona
Start from the beginning