04.

100 22 6
                                    

Yoo Youngjae siedział w fotelu, nerwowo skubiąc skórki przy paznokciach. Właśnie uświadomił sobie, że lepiej było się nie odzywać. Po prostu zignorować tę całą sytuację, jakąś tworzącą się chorą relację. I kiedyś tak robił, ale już od lat przestał to praktykować. Zmieniał się na gorsze, bo z dość niezależnego chłopaka z okresu nastoletniego, przeistoczył się w dorosłą, ciepłą, słodką kluchę, na dodatek obsypaną cukrem. Zapomniał, jak to jest, radzić sobie samemu. I teraz siedział naprzeciw chłopaka, który pewnie zniszczy go samym spojrzeniem, kiedy tylko Youngjae podniesie wzrok. Nie podobało mu się, że czuje się taki bezbronny, ale nie umiał też tego zmienić. Nie umiał z tym walczyć. Jak ma odzyskać swoją dawną osobowość?

Jung Daehyun starał się nie patrzeć na siedzącą naprzeciwko niego ciamajdę. Spoglądał za okno lub ze szczególną dokładnością i przejęciem przyglądał się ścianie. Jego wzrok, każde spojrzenie, wywiercało w Youngjae ogromną dziurę. A Dae, chociaż był kompletnie niezainteresowany zbiegowiskiem jak i tym, co ten dziwny chłopak czuje, to jednak nie patrzył na niego. Nie chciał wywierać na nim aż tak wielkiej presji. Nie chciał wychodzić na najgorszego. Jak zawsze, swoją drogą. Nie chciał być po raz kolejnym tym, który jest winny. Teraz zadziwiająco interesowało go to, co ten chłopaczyna czuł.

Ale i tak nadal nie miał zamiaru pozostawiać Yoo bez żadnego wzięcia odpowiedzialności za to, że teraz siedzą w gabinecie ich wspólnej psycholog. To była akurat wina Youngjae. Gdyby gadał normalnie to mogliby na spokojnie między sobą wytłumaczyć najwyraźniej wielkie nieporozumienie, a nie za pomocą mediatora. Jeszcze Jae oskarży go o napastowanie i wyląduje w więzieniu. Gorzej - w szpitalu psychiatrycznym, bo wtedy wszyscy ubzdurają sobie, że coś jest z nim nie tak.

- Dorośli faceci, a takie cyrki odstawiają. - Stukot obcasów rozniósł się po pomieszczeniu, do którego weszła właśnie wyczekiwana przez Youngjae kobieta.

- To pierwszy raz, gdy się z panią zgadzam. To bez sensu, idźmy do domów - powiedział nijako Daehyun, na co lekarka westchnęła, przysuwając się na obrotowym krześle do biurka.

- Skoro jest problem to trzeba go raz na zawsze załatwić.

- Nie ma absolutnie żadnego problemu. - Jung powstrzymywał się, żeby na nią nie warknąć. Już go to irytowało, jednak kontrolował się, pozornie potulnie uśmiechając się do kobiety.

- Ty nigdy w niczym nie widzisz problemu - ucięła doktor Oh i spojrzała na Yoo. - Skoro już tu jesteśmy, to wyjaśnijmy, czemu się tu znaleźliśmy. Za pomocą słów - zwróciła się do niego, przez co brunet podniósł na nią spojrzenie.

- P-po prostu niech przestanie się do mnie o-odzywać.

- No gratuluję, pierwszy raz zająknąłeś się tylko dwa razy w dłuższej wypowiedzi.

- Daehyun - warknęła lekarka w jego kierunku, na co ten wystawił ręce w geście obronnym. - Tylko się odzywał? Nic więcej? Youngjae, nie możesz zamykać się na ludzi, bo coś do ciebie mówią.

- On mnie wręcz słownie atakuje! - Chłopak podniósł ton głosu, a Jung za to uniósł lekko brew. - O-osacza mnie. Zatrzymuje. P-prowokuje do nie wiadomo czego. Nie wie n-nic o mnie, a jego odzywanie się w kierunku mnie s-sprawia, że wariuje. I to n-nie w jakimś p-pozytywnym znaczeniu, a w kompletnie złym kontekście.

Youngjae zaczął oddychać trochę ciężej, a oboje tylko mu się przyglądali. Nawet dla doktor Oh to była najdłuższa wypowiedź, jakąkolwiek od niego usłyszała. Głos trząsł mu się niesamowicie, ale to dla niej nie miało teraz większego znaczenia. Była z niego dumna, bo i tak zrobił ogromny krok do przodu.

- Wow. - Dae w końcu skomentował, na co Jae posłał mu złowrogie spojrzenie. - Wow po raz drugi. Pokazujesz pazury, kocie.

- Widzisz?! - krzyknął, podnosząc się i palcem wskazując na Junga. - Widzisz co on robi?!

- No co robię? - zapytał "oskarżony", również wstając. Nawet nie pozwolił dojść do głosu lekarce. - Nikt do ciebie tak nie mówił? W większości przypadków określenia, które kieruje w twoim kierunku są czysto przyjazne. Puknij się w łeb, Youngjae i zacznij normalnie funkcjonować, bo prędzej oszalejesz sam ze sobą niż przeze mnie.

- Nie podoba mi się to po prostu.

- Oh, to porównywanie ciebie do zwierzątek jest aż tak obraźliwe? Najwidoczniej kwiaty również ci nie pasują, bo kompletnie stchórzyłeś, gdy ostatnio ciebie zawołałem.

- Przestań - powiedział znowu ciszej, chcąc już to skończyć. Zaczynanie tego było zdecydowanie złą decyzją.

- Co mam przestać? Do księżniczki nawet się odezwać nie można? A jak w sklepie kupujesz? Gdy sprzedawca się odezwie to też mówisz, że ma przestać lub spierdalasz gdzie pieprz rośnie? Ile ty masz lat? Jedenaście? Wątpię. Rozumiem, że są gorsze momenty w życiu, sam takie miałem i mam, ale jesteś kurwa dorosłym facetem, daleko tak nie zajdziesz, gdy będziesz zachowywał się jak największy maminsynek.

Dystans pomiędzy nimi skrócił się o krok, kiedy Daehyun w przypływie emocji zaczął się do niego zbliżać. Po policzku Youngjae spłynęła łza, która została wywołana w skutek tych wszystkich słów. Spuścił wzrok na ziemię i spojrzał w kierunku lekarki.

- Przepraszam... - powiedział cicho, a ona tylko kiwnęła głową, wiedząc o co chodzi. Bo wiedziała, że Yoo po prostu będzie chciał wyjść. I też to uczynił, na co Dae parsknął, gdy ten już był prawie przy drzwiach.

- Powodzenia w życiu, Yoo Youngjae - rzucił, a chwilę później za chłopakiem zamknęły się drzwi.

W pokoju panowała cisza, przerywana pojedynczym westchnieniem lekarki, która po prostu nie wiedziała, co powiedzieć na tę całą sytuację. Nawet nie miała okazji wcześniej się odezwać.

- Troszeczkę przesadziłeś.

- Powiedziałem tylko prawdę.

- I tak to nie zmienia faktu, że przesadziłeś. Jest specyficzny, a dodatkowo wszystko, co stało się złego, nadal jest dla niego świeże. Nie wspominaj za bardzo o matce czy... cóż, jakiejś miłości.

- Paranoja. - Chłopak skomentował to, wywracając oczami.

- Bywają gorsze przypadki. A teraz ty też już idź sobie, mam pacjentów. Zaburzyliście mi harmonogram.

- No przepraszam. Chociaż niepotrzebnie. Ten głu... - zaczął, ale widząc spojrzenie doktorki, po prostu wyszedł. Wpychając ręce do kieszeni płaszcza wyszedł ze szpitala, długimi krokami przemierzająca długości. Za przejściem dla pieszym będzie totalnie odcięty od tej placówki na kilka dni i czuł się z tym lepiej niż zwykle. Po dzisiejszej sytuacji najchętniej w ogóle by nie wracał w to miejsce, ale prędzej doktor Oh przyszłaby do niego i wytargała za szmaty niż zignorowała jego nieobecność na czwartkowej wizycie.

Youngjae zaraz po tym, gdy wyszedł z gabinetu, zawędrował w jakiś korytarzyk, aby ze spokojem wydmuchać nos i wziąć kilka uspokajających oddechów. Wyrzucił do śmietnika zużyte chusteczki i starał się z obojętną miną ruszyć przez szpital i wyjść. Chciał wrócić do domu, zakopać się w łóżku i obejrzeć jakąś dramę, przy której będzie mógł nie bez powodu wypuścić z oczu kilka łez. Potrzebował tego i wiedział, że jak nie po południu to wieczorem jego poduszka będzie robić za wielką chusteczkę.

Na razie dopadła go nostalgia. Nie lubił, wręcz nienawidził wspominania o jego mamie. Nienawidził też wspominania o jego narzeczonej. Chociaż nałogowo oglądał romantyczne dramy to nie cierpiał zjawiska, które nazywane było miłością. Miał żal do życia, że on sam nie miał możliwości skosztowania dłuższego szczęścia z posiadania tej jedynej osoby, którą kochał.

Bo życie jak ostatnia szmata odebrało mu to, na czym mu jedynie zależało.

I naprawdę tak myślał. Myślał, dopóki nie usłyszał donośnego klaksonu i pisku opon, a potem krzyku z okna. Nie docierały do niego słowa, ale nie czuł nic. Żadnego uderzenia, bolącej głowy, okropnego bólu jakiejkolwiek części ciała. Zamiast tego czuł mocny uścisk na swoim przedramieniu, a nad uchem słyszał ten nieznośny głos, który teraz, pomieszany z dość cichym szeptem, był wręcz jak ukojenie.

- To nie czas na samobójstwo.

- Co?

- Pomogę ci stanąć na nogi, Yoo Youngjae.

_______

napisane na takim spontanie, że sama nie wiem, co sądzić

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 27, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

cure || daejaeWhere stories live. Discover now