VII. Ale ty po prostu zjawiłeś się jak zimowy śnieg...

5.2K 351 1.4K
                                    

O moje pogubione przecinki zadbała niezawodna  fine-by-me ♥

~~~~~~

Ale ty po prostu zjawiłeś się jak zimowy śnieg...

Światła w salonie Harry'ego były lekko przygaszone, sprawiając, że atmosfera była naprawdę bardzo miła i zdecydowanie Louis mógł poczuć magię świąt, kiedy właśnie zaczynali jedną z najlepszych kolacji w jego życiu. Siedział przy stole, mając Jasemin po swojej prawej stronie i Harry'ego po swojej lewej, a światło świec padające na twarz mężczyzny sprawiało, że wyglądał naprawdę wspaniale, uśmiechając się, gdy Louis opowiadał od kilku minut o swojej rodzinie, o siostrach i bracie, nadal mieszkających w jego rodzinnym Doncaster i o mamie, która odeszła od nich rok temu.

Gdy mówił o Jay, jego wzrok był wbity w talerz znajdujący się przed nim, a głos drżał lekko, gdy starał się utrzymać swoje emocje na wodzy i nie rozkleić się przed nimi. Wydawało mu się, że już uporał się z największą falą bólu spowodowanego utratą najważniejszej kobiety w jego życiu, ale gdy tylko zaczynał o niej mówić, jego serce łamało się kolejny raz i Louis od dawna był świadomy, że nie będzie łatwo go poskładać.

Zagryzł dolną wargę, gdy czuł, że jest niebezpiecznie blisko granicy wybuchnięcia płaczem i przełknął ciężko, czując ciepłą dłoń, obejmującą lekko jego drżące palce i gładzącą kciukiem jego skórę. Uniósł wzrok, patrząc w oczy Harry'ego swoimi załzawionymi tęczówkami i posłał mu wdzięczny uśmiech, na co mężczyzna ścisnął pocieszająco jego dłoń i trzymał ją, przez całą resztę ich wspólnej kolacji.

Gdy skończyli jeść deser, który okazał się być niesamowitym ciastem, inspirowanym smakiem Schoko-Bonsów, które Louis skrycie uwielbiał i mógł jeść je kilogramami, Jasemin zeskoczyła ze swojego miejsca, podbiegając do odtwarzacza, z którego wydobywała się muzyka. Przełączyła kilka pozycji, nim odnalazła swoje ukochane "Merry Christmas Everyone" i dała im prywatny koncert, wskakując na kanapę i śpiewając najgłośniej jak potrafiła i mimo tego, że często myliła i przeinaczała słowa, była naprawdę bardzo urocza i przede wszystkim utalentowana.

Louis patrzył na nią z lekkim uśmiechem, nadal trzymając ciepłą dłoń Harry'ego i marząc, by ta chwila trwała wiecznie. Czuł się naprawdę chciany i mimo swoich wcześniejszych obaw, nie żałował ani minuty spędzonej w ich towarzystwie.

Obydwoje doprowadzili do tego, że to, co działo się wokół nich, było po prostu właściwe.

Harry poderwał się z miejsca, gdy delikatne pianino rozpoczynające kolejną piosenkę wydobyło się z głośników. Puścił Louisa, zostawiając go zdezorientowanego dosłownie na moment, nim pochylił się lekko w jego stronę, wystawiając do niego dłoń, i nie mówiąc nic, po prostu wziął go do tańca.

Jasemin bezszelestnie chwyciła pilot ze swojego miejsca na kanapie i pogłośniła piosenkę, obserwując Harry'ego prowadzącego Louisa na środek ogromnego salonu, gdzie była największa pusta przestrzeń, dająca im swobodę ruchu. Uśmiechała się szeroko, widząc, jak Harry lekko objął niższego mężczyznę w pasie i wyprostował swoje plecy, nim zaczął powoli poruszać nimi w rytm piosenki.

Taneczny temperament Louisa doprowadził do tego, że kilka razy ich stopy zderzyły się ze sobą, ponieważ Harry naprawdę chciał prowadzić i robił to cholernie dobrze, a Tomlinson nie mógł nic poradzić na to, że czasami zapominał, że w tej sytuacji to on miał być tym, który jest kierowany przez inną osobę.

Dance with me baby, like the world is ending.. |larry stylinson pl|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz