II. Myślałem, że wiem o tobie wszystko, ale okazałeś się moją tajemnicą stulecia

5.7K 334 396
                                    

Myślałem, że wiem o tobie wszystko, ale okazałeś się moją tajemnicą stulecia

Ciche mruknięcie opuściło usta Louisa, gdy odwrócił się na drugi bok, mocno marszcząc brwi, ponieważ nawet przez zaciśnięte powieki słońce zaczynało go razić. Naciągnął kołdrę bardziej na swoje ciało, by uchronić je od mroźnego powiewu grudniowego powietrza, który wdzierał się do pomieszczenia przez uchylone okno. Poprzedniego dnia wieczorem Tomlinson myślał, że otworzenie okna na całą noc będzie dobrym pomysłem, ponieważ potrzebował mroźnego podmuchu wiatru by uporządkować swoje lekko pogmatwane myśli po niespodziewanym spotkaniu w studiu. Teraz nienawidził samego siebie każdą komórką swojego ciała za tak lekkomyślnie podjętą decyzję. Czuł jak jedna z jego nóg powoli zamarza, przez to, że połowę nocy znajdowała się poza okryciem i nie... Louis wcale nie przesadzał.

Wzdrygnął się lekko gdy huk upadającego na ziemię przedmiotu zwrócił jego uwagę, pobudzając mózg do natychmiastowego działania. Przesunął się bliżej krawędzi łóżka i spojrzał na podłogę, wychylając zza kołdry jedynie zaspane oczy, które prawie natychmiast zarejestrowały jego notes z efektem marmuru na okładce. Dopiero wtedy dotarło do niego, że przedmiot, który spadł na ziemię, był tym, z którym zasnął wczoraj w dłoni wpatrując się w rząd cyferek, obok którego dumnie widniało nazwisko "Styles".

Wydarzenia poprzedniego wieczoru uderzyły w Louisa w ciągu kilku sekund, sprawiając, że mimo zimna, wychylił się jeszcze bardziej spod kołdry i chwycił notes jednym ruchem dłoni, ponosząc go, oraz kilka kartek które z niego wypadły.

Westchnął, układając zeszyt na poduszce po niestety od zawsze wolnej stronie łóżka i ponownie otworzył go na ostatniej notatce jaką był numer bruneta, który sam mu go tam zapisał swoim pochyłym pismem. Nazwisko mężczyzny było kilkukrotnie pogrubione, tak, by zwracało na siebie uwagę i Louis był stuprocentowo pewny, że Harry wyróżnił je specjalnie by nakierować teoretycznie niczego nieświadomego Louisa na trop jego niesamowitej kariery. No bo... Cholera, kto nie słyszał nazwiska "Styles" przynajmniej raz w ciągu ostatnich siedmiu lat? Szatyn wyczuwał, że Harry uważał, iż to dość dziwne, że Tomlinson nie rozpoznał go i kompletnie nie spodziewał się tego, że znany brytyjski tancerz może nie wiedzieć kim był zielonooki mężczyzna. Szczególnie zważając na to, że Louis znał jego piosenki, przynajmniej tę do której tańczył.

Tomlinson przygryzł lekko wargę patrząc na małą emotikonę, która puszczała do niego oczko, znajdując się zaraz za numerem telefonu mężczyzny i mimowolnie uśmiechnął się, chociaż wiedział, że wczorajszego wieczoru wpadł w okropne bagno, z którego ciężko będzie mu wyjść z twarzą.

~~~~~~~

-Harry Styles i czteroletnie dziecko? – Niall parsknął śmiechem po raz kolejny tego popołudnia, gdy leżał rozwalony na kanapie w mieszkaniu Tomlinsona, powoli przeżuwając już czwarte opakowanie kwaśnych żelek w paskach. – Sorry stary, ale ostatnim razem gdy sprawdzałem, wyglądał na stuprocentowego, dwudziestotrzyletniego geja, który jest singlem od przynajmniej trzech lat, jak nie dłużej. Ta cała akcja nie trzyma się kupy – westchnął, posyłając Louisowi odrobinę zdziwione, ale i też niepewne spojrzenie.

- Wiem, Niall, wiem... – mężczyzna odpowiedział ze swojego miejsca na parapecie przy oknie, na którym siedział, trzymając w zmarzniętych dłoniach kubek z ciepłą kawą. Zerknął na zewnątrz, obserwując ludzi pędzących londyńskimi ulicami. Oni zawsze gdzieś się spieszyli. Louis czasami marzył by po prostu móc odczytywać myśli tych szalenie biegnących ludzi z telefonami przyczepionymi do ich dłoni i dowiedzieć się, co było tak ważnego w ich życiu, ze musieli wszędzie tak gnać, nie mając chwili by przystanąć i po prostu odetchnąć. – Ale przysięgam na wszystko co mam, a dobrze wiesz, że nie mam zbyt wiele – zachichotał lekko, na co Niall jedynie przewrócił teatralnie oczami i skinął głową z uśmiechem – że to naprawdę był on. Dobrze wiesz, że ja nie pomyliłbym go z nikim innym. Po za tym zapisał mi swój numer i podpisał się swoim nazwiskiem, więc nie mam wątpliwości, że to nie było ani złudzenie, ani pieprzony sen.

Dance with me baby, like the world is ending.. |larry stylinson pl|Where stories live. Discover now