IV. To był przypadek, że dowiedziałem się prawdy..

Start from the beginning
                                    

Louis pognał w tamtą stronę, czując, że to Harry. Cała złość którą odczuwał do tego człowieka w ciągu ostatnich godzin, skumulowała się w nim w ciągu jednej sekundy, gdy zamaszystym ruchem otworzył drzwi stając z mężczyzną twarzą w twarz.

Przez moment obydwoje ciężko oddychali, a Louis miał wręcz ochotę prychnąć, gdy zauważył łzy, błyszczące w oczach Stylesa. Pieprzony aktor.

-Czego?!  – warknął, jednak był na tyle cicho, by nie zbudzić śpiącej w salonie dziewczynki. Zasłaniał całe wejście swoim ciałem, co musiało z boku wyglądać nieco komicznie, zważając na to, że wcale nie był ani szeroki, ani zbyt wysoki, ale w obronie słabszych budził się w nim całkiem inny Louis, który przestawał być miły i uprzejmy. Od zawsze tak miał.

- J-jasemin... Jak... Dlaczego... Gdzie ona jest?!– wręcz krzyknął i Louis przez moment miał ochotę mu przywalić ale jedynie pchnął go w tył na ścianę po drugiej stronie słabo oświetlonego korytarza i wyszedł z mieszkania, zamykając za sobą drzwi. Odetchnął kilka razy po czym znowu spojrzał na mężczyznę, który wpatrywał się w niego z mocno otwartymi oczami i przyspieszonym oddechem.

Westchnął ponownie, wiedząc, że przemoc niczego tu nie zdziała, bo to właśnie z nią chciał walczyć. Pokręcił głową i prychnął drwiąco, znowu odwracając od mężczyzny wzrok.

-Śpi w salonie, jest wyczerpana po tym jak przez ostatnie dwie godziny bez przerwy płakała, idioto– powiedział dość spokojnie i spiął wszystkie mięśnie widząc jak Styles poderwał się na samo wspomnienie o tym, że dziewczynka faktycznie znajdowała się za drzwiami mieszkania.

- Cholera Louis przecież przepraszałem cię przez telefon. Ja... Mówiłeś, że będziecie tam na mnie czekać, a gdy przyjechałem wszystko było zamknięte. Przepraszam, wiem, że to było nieodpowiedzialne, ale to już się więcej nie powtórzy, przecież ja ją tak bardzo kocha-

-Nawet nie waż się tego mówić skurwielu– Louis wręcz wypluł w jego kierunku na co Harry zamarł w szoku, wpatrując się w niego, jakby co najmniej kosmita stał przed nim w całej swojej okazałości.– Myślałeś, że dasz radę to wszystko ukrywać przed światem? Ja pierdole, nie wierze w to, że okazałeś się być takim dupkiem. Tyle lat byłem tobą tak cholernie zauroczony, ale teraz wiem, że to był tylko złudny obraz wykreowany przez telewizję! Zrobili z ciebie idealnego, słodkiego i posiadającego wielkie serce mężczyznę, jednocześnie ukrywając to jaki jesteś naprawdę!– prychnął patrząc na niego z pogardą i pokręcił głową odwracając wzrok. Czuł, że zaraz zwymiotuje cały swój dzisiejszy obiad przez nadmiar emocji.– Jutro z samego rana zgłaszam sprawę na policję. Nie pozwolę ci jej tak traktować. Wszystko mi powiedziała – dodał i ponownie otworzył drzwi chcąc wejść do środka, ale zatrzymała go ciepła dłoń, która złapała jego nadgarstek, zmuszając go by spojrzał w kierunku wysokiego mężczyzny.

Twarz Stylesa była przepełniona mieszanką bólu, szoku i rozpaczy, co zmusiło Louisa do pozostania tam sekundę dłużej niż pierwotnie zamierzał. Usta Harry'ego otwierały się i zamykały w stałym tempie, ale jedyne co z nich uciekło to ciche "Co?".

- Jasemin powiedziała mi dzisiaj, że nie chce żeby tata znowu ją bił– Louis odparł, będąc stanowczym jak nigdy wcześniej, gdy wyszarpał swoją dłoń z uścisku mężczyzny i ponownie odwrócił się w stronę wejścia do mieszkania, lecz tym razem to dłoń chwytająca za klamkę uniemożliwiła mu wejście.

-Lou, ja... Ja wszystko ci wytłumaczę, proszę daj mi szansę. To nie tak jak myślisz, ja...–  urwał na moment biorąc drżący oddech i Louis wręcz mógł wyczuć zdenerwowanie jakie nim targało. –  Nigdy nie byłbym w stanie jej uderzyć. To moja księżniczka i moje oczko w głowie, naprawdę. Proszę Louis. Wszystko wyjaśnię.

Dance with me baby, like the world is ending.. |larry stylinson pl|Where stories live. Discover now