Epilog - Czarna Radość

630 54 12
                                    

MEGA WAŻNE INFO NA DOLE!!!

---Jiraiya---

Białowłosy, młody mężczyzna stał za bramą Konohy z bijącym sercem. Minął rok od śmierci Naruto i postanowił wrócić tu na pierwszą rocznicę jego śmierci. Teraz jednak wiedział, że to był ogromny błąd.

- Chyba sobie ze mnie jaja robicie - wymamrotał, patrząc na zastany przed sobą widok.

Cała ulica została ozdobiona kolorowymi wstążkami i lampionami w różnych kształtach. Po bokach stały malutkie stoiska z zabawkami, jedzeniem i różnymi drobiazgami, które nikomu do niczego nie były potrzebne. Zapach jakiegoś bliżej nieokreślonego mięsa dotarł do jego nozdrzy. Był piękny i apetyczny, jednak żołądek sannina zawiązał się w przysłowiowy supeł.

Poczuł, jak złość ogarnia jego ciało i umysł. Nie miał pojęcia, co to miało być, ale Tsunade zdecydowanie nie powinna była do tego dopuścić.

Wskoczył na pobliski budynek, by nie musieć oglądać tego z bliska, po czym pobiegł w kierunku biura Piątej. Już po kilku chwilach siedział na parapecie, patrząc na blondynkę, która dała pochłonąć się czytaniu tekstu na trzymanej kartce papieru. Wszedł do środka, tylko po to, by uderzyć rękami w stół. Kobieta podskoczyła zaskoczona.

- Jiraiya? - zdziwiła się, podnosząc z miejsca. - Wyglądasz jakoś młodziej-

- Co. To. Ma. Niby. Znaczyć? - zapytał sennin, kładąc nacisk na każde słowo. - Trujesz mi tyłek, bym wrócił do Konohy, bo to ma mi ponoć pomóc pogodzić się z tym, co się stało, a tu taki cyrk?!

- Uspokój się! - krzyknęła niebieskooka, uderzając pięścią w stół. - Mi też się to nie podoba!

- To, czemu do jasnej anielki na to pozwalasz?! Jesteś Hokage, czy nie?! - sanninka zmarkotniała. Stała moment w bezruchu, po czym opadła ciężko na fotel. Wzięła kilka głębokich wdechów.

- Nigdy nie chciałam, by ten festyn został zorganizowany. I nie zezwoliłabym na to, gdyby za przyczynę podali śmierć Naruto - powiedziała zmęczonym głosem. - Ale tego nie zrobili.

- W takim razie co? - dopytał już nieco spokojniej. Przedstawicielka płci pięknej prychnęła z gorzką irytacją.

- Ponoć obudził się w nich duch patriotyzmu i chcą świętować pokonanie Kyuubiego sprzed szesnastu lat - Żabi Pustelnik zacisnął usta w wąską kreskę. - Oczywiście każdy głupi wie, że chodziło o jego śmierć. Niestety, tam, gdzie kończy się słowo na oficjalnym papierze, kończy się moc Hokage.

Między nimi nastała długa, przytłaczająca cisza. Obydwoje myśleli o tym samym. O pewnym blondwłosym, roztrzepanym jinchuurikim. Jiraiya westchnął w końcu.

- Trudno mi uwierzyć, że nawet po tym wszystkim ludzie okazali się tak krótkowzroczni - przyznał. - Myślałem, że chociaż część z nich zachowa się przyzwoicie.

- I tak jest - powiedziała szybko blondynka.

- Co masz na myśli? - zainteresował się mężczyzna, krzyżując ręce na piersi.

- Jego przyjaciele z rocznika i drużyna Gaia wraz z senseiami nie wychodzą dziś z domu. Wiele razy słyszałam też jak Kiba i inni kłócili się z mieszkańcami, którzy cieszyli się z odejścia Uzumakiego. A Kakashi... - zrobiła chwilę przerwy, zagryzając wargę. - Eh, on jeszcze dłużej siedzi przy posągu. Dobrze ukrywa swoje uczucia, jednak jego przyjaciele i podopieczni wiedzą, co go trapi.

- To on kogoś jeszcze uczy? - zdziwił się białowłosy. - Myślałem, że zabrałaś mu ostatniego członka teamu siódmego - kobieta uśmiechnęła się, obracając się lekko w fotelu.

Vampire Story || Naruto [PL]Where stories live. Discover now