31. Zmiany

611 65 26
                                    

---Tego samego dnia wieczorem---

- Czyli... - zaczął Szakal. - Mam rozumieć, że chcesz odblokować Pawaagan.

- Tak - zgodził się Uzumaki.

- I chcesz to zrobić teraz, bez świadków.

- Tak.

- Ale ja mogę przy tym być? - dopytał, mrużąc radośnie oczy.

Blondyn spojrzał na Ropuszego Mędrca, który patrzył na nich ze skupieniem i powagą. Nastolatek obstawiał, że się nie zgodzi. W końcu po tym, co się wydarzyło, można by uznać Shintana za niepoczytalnego. Mimo to, stara, zielona głowa schyliła się w aprobacie. Ogar posłał półwampirowi proszące spojrzenie szczenięcych oczu.

I jak ja mam mu odmówić? - załamał się błękitnooki, który pokręcił głową z niedowierzaniem.

- Zgoda - w jednej chwili Bies podniósł się i z rozłożonymi do uścisku ramionami poszedł do nadnaturalnego. - Tylko masz się zachowywać - uprzedził, robiąc krok w bok.

Fukasaku widząc zaistniałą scenę, nie mógł się powstrzymać przed lekkim uśmiechem. Spuścił głowę, wysłuchując kłótni przyjaciół. Jeden wytykał mu, iż wcześniej tak się nie zachowywał, a drugi ciągle w kółko powtarzał, że się stęsknił. Zachowywali się nie jak przyjaciele, a rodzina. Ten detal był widoczny bardzo dobrze, ponieważ ich więź była wręcz namacalna. Dziwne, że nikt nie słyszał o tym całym Shintanie wcześniej. Pojawił się znikąd od razu z silnym przywiązaniem do chłopaka.

Zaprawdę dziwne zjawisko - przyznał w myślach. - I dziwni młodzieńcy.

- Taki mądry, a mojej książki to nawet małym palcem nie tknąłeś - wyznał, patrząc srogo na demona.

- Nieprawda! Przeczytałem obie części! - zaprzeczył, patrząc na swojego Pana szczęśliwy. - I nawet wiem, czemu cieszy się takim powodzeniem - uśmiechnął się nieco po lisiemu.

- Dajesz - rzucił wyzwanie suchym tonem.

- Kluczem jest fabuła. W Icha Icha jest ona oryginalna i ciekawa, ale obracała się wokół seksu oraz uciech cielesnych.

- Nie mów mi, że też to czytasz - załamał się Namikaze.

- Komuś musiałem kraść książki. Padło na Torę - zaśmiał się, chociaż można było wyczuć w tym geście nutę smutku. - Jednak wracając, brakuje w niej miłości, która zaostrzyłaby i zazębiłaby akcję. Twoja książka to ma. Ot cała filozofia.

- No może coś przeczytałeś - wyburczał pod nosem. - Fukasaku-sama - zwrócił się do ropuchy, przypominając sobie o jej obecności. - Myślisz, że jestem już gotowy na przyjęcie doojutsu?

- Lepiej przygotowany nie będziesz - przyznał. - Słyszałem, że energia naturalna oddaje ci się. To oznacza, że jesteś gotów.

- W takim razie jak to robimy?

- Tuż po tym, jak rozpoczniesz proces, zamkniemy cię w bezpiecznym miejscu. Nie wiemy, jak działa technika, więc musimy być czujni. W razie kłopotów ustawimy blisko medyków.

- Mogę z nim być? - zapytał członek Fundamentu z nadzieją.

- Tak, ale nie bierzemy odpowiedzialności za to, co się z tobą stanie. Jeśli coś spowoduje, że Naruto zacznie cię atakować, nikt nie ruszy ci z pomocą.

- O to nie trzeba się martwić - wyszczerzył się zadowolony. - To... Zaczynamy, czy jak? - po zgodzie ropuchy Uzumaki przeszedł pod jeden z liści i zamknął oczy.

Vampire Story || Naruto [PL]Kde žijí příběhy. Začni objevovat