Rozdział 7

811 55 0
                                    

Przyjechałam do domu Dereka po spacerze w lesie. Zaparkowałam samochód prawie z dala od tego miejsca. Spojrzałam na dom Dereka.

- Dobra, mogę to zrobić - powiedziałam do siebie. Wciąż podchodziłam do domu, kiedy spojrzałam w dół, by chwycić mój telefon, który wibrował. Zauważyłam, że dzwoni do mnie Danny, aczkolwiek moją uwagę przykuło coś innego. To było jaskiniowe wejście. Zignorowałam telefon i weszłam. Wejście zaprowadziło mnie do tunelu, było strasznie, biorąc pod uwagę, że było ciemno i byłam pod ziemią. Szłam dalej, aż zatrzymałam się przy zamkniętych podwójnych drzwiach.

Otworzyłam je delikatnie. Moje oczy rozszerzyły się, kiedy zobaczyłam, kto jest po drugiej stronie pokoju. Derek był tam z przykutymi do niego dłońmi. Jego koszula była poszarpana, a jego głowa zwisała. Kontynuowałam czynność i podeszłam do niego bliżej, zmuszając go, by podniósł głowę.

- Caitlin? - Wyglądał na zmieszanego. Moje oczy rozglądały się po pomieszczeniu.

- To jest po prostu straszne - powiedziałam, idąc w jego stronę.

- Co Ty tutaj robisz? - Zapytał.

- Mam na myśli, kto miałby takie podziemne miejsce? - Odwracałam się i patrzyłam na wszystko.

- Caitlin.

- Cóż, pewnie szalona osoba, która porywałaby ludzi i ukrywała ich tutaj.

- Caitlin - Jego głos stawał się coraz głośniejszy. Odwróciłam się i spojrzałam na niego

- O racja, cześć. - Zachichotałam nerwowo.

- Co tutaj robisz? - Zapytał ponownie.

- Cóż, nikt nie widział cię przez chwilę i wiedziałam, że prawdopodobnie nie możesz być martwy, więc postanowiłam przyjść po ciebie, ponieważ nie możesz umrzeć biorąc pod uwagę, że musisz pomóc Scottowi w całej tej transformacji wilkołaka. - Nie odpowiedział, tylko się na mnie gapił. Delikatnie wyśmiałam:

- Nie martw się, wciąż cię nienawidzę. - Podeszłam do niego i pomogłam jego lewej ręce uwolnić się z węzłów. Trochę to trwało, ale jego ręka w końcu stała się wolna. Zrobiłam krok do tyłu po tym, jak mu pomogłam.

- Dobrze, dobrze - odwróciłam się i zobaczyłam łysego faceta, który wszedł do pokoju trzymając kij baseballowy.

- Cholera - wyszeptałam pod nosem. Mężczyzna podszedł do mnie. Zrobiłam krok naprzód, prawie będąc pewną siebie. Podniósł rękę, dając ruch, że zamierzał mnie uderzyć. Odskoczyłam, śmiał się. Podeszłam do innego kija leżącego na ziemi, podniosłam go. Próbowałam uderzyć go, ale był zbyt szybki. Poczułam mocny cios w głowę, który sprawił, że upadłam. Ostatnią rzeczą, którą usłyszałam, był krzyk Dereka, zanim zemdlałam.

***

Moje oczy otworzyły się gwałtownie, wypuściłam cichy jęk i sięgnęłam do boku mojej głowy. Jęknęłam jeszcze bardziej, gdy poczułam ciepło. Podniosłam rękę do przodu, żeby zobaczyć niewielką ilość krwi. Rozejrzałam się, nie byłam w podziemiu. Byłam tu, w lesie.

- Caitlin.

Podniosłam lekko głowę i zamrugałam kilka razy, aby moja wizja stała się jasna

- Stiles?

Pomógł mi usiąść. Nasza uwaga skupiła się na tym, co działo się około 30 stóp dalej. Ktoś leżał na ziemi i wyglądał na spalonego. Myślę, że to był Alfa, Derek stał nad nim.

Sapnęłam, gdy zobaczyłam, jak przesuwa dłoń nad gardłem Alfy, krew krążyła wszędzie. Derek zwrócił się do Scotta, zauważyłam czerwoną poświatę w jego oczach.

- Teraz to ja jestem alfą. - Jego głos był tak wymagający, władczy i silny


Journey from Hatred to Love / Derek Hale.Where stories live. Discover now