Rozdział 18

4.6K 214 6
                                    

Usłyszałam klakson,więc szybko wstałam i przejrzałam się w lustrze.Nie poznawałam samej siebie.Wyglądałam...na prawde olśniewająco.Sky jednak zna się na rzeczy.Schowałam do małej,czarnej kopertówki portfel,telefon i klucze od mieszkania,a następnie wyszłam z domu.Przed samochodem stał Jason.Biały podkoszulek z jakimś napisem,jeansy i koszula,a do tego włosy w artystycznym nieładzie.Gdy mnie zobaczył otworzył szeroko oczy i usta i zaczął mierzyć mnie od stóp do głów chcąc coś powiedzieć,ale jakby nie mógł się wysłowić.
-Zamknij usta bo ci mucha wpadnie-zachichotałam.
-J...jak...jak ty?Co ty...cholera Marry!Nie będe mógł sie spuszczać z oka.
-Czemu?

-Bo chłopcy będą się do ciebie ustawiać w kolejce.Więc trzymaj się blisko mnie.

Kiwnęłam głową i weszłam do samochodu.Jason zrobił do samo i pojechaliśmy.
-Mam rozumieć,że jedziemy na impreze?-spytałam.
-Skąd wiesz?
-No raczej do kina tak się nie ubiera.
-Ugh,no dobra.Masz racje.Co?Nie cieszysz się?

-Nie wiem.Niezbyt lubie takie klimaty.
-Polubisz,zobaczysz.

Po paru minutach dojechaliśmy na miejsce.Już wychodząc z auta słyszałam głośną muzyke,a gdy weszłam do środka od razu poczułam zapach potu,alkoholu,papierosów i sexu.Ludzie obściskiwali się wszędzie,pili lub tańczyli.O ile ocieranie się o facetów można nazwać tańcem.Ledwo co weszłam,a podszedł do mnie pijany chłopak.
-Witaj kochanie.Co taka ślicznotka robi to sama?Może sie zabawimy?
-Ona nie jest sama-syknął Jason obejmując mnie z tyłu przez cicho się zaśmiałam.-jeszcze coś?To wypad!
Chłopak mruknął coś pod nosem i chwiejnym krokiem zniknął w tłumie ludzi,a my poszliśm,y do baru.Jason od razu zamówił po piwie.Dawno nie piłam,więc cieszyłam się,że chociaż dzisiaj mogę zaszaleć.Po chwili do Jasona podeszła czwórka jakiś nastolatków:trójka chłopaków i dziewczyna.
-Marry,to moi przyjaciele-powiedział Jason-Bruno-wskazał na jasnego blondynka z niebieskimi oczami.Niezbyt przystojny,ale wydawał się miły.-Robin-wskazał na jasnego blondyna o czarnych,dużych oczach.-Kevin-pokazał na rudego chłopaka z szerokim uśmiechem.-i April-wskaz na dziewczyne o kasztanowych,falowanych włosach.Tyle makijażu to nigdy nie widziałam,nawet u tych dziwek w szkole.Miała na sobie czarną sukienke z tak dużym dekoltem,że myślałam,że zaraz wyskoczą jej te cycki,a sukienka była tak krótka,że na początku myślałam,że to bluzka.No i oczywiście mega wysokie szpilki i czerwone szpony.Uśmiechnęła się do mnie,ale wiedziałam,zę ten uśmiech nie był szczery.
-My idziemy zatańczyć-mruknął Robin.Widziałam jak trzyma ręke na tyłku April,a ta nic sobie z tego nie robi.Zniknęli gdzieś w tłumie,a ja siedziałam z Jasonem,Brunem i Kevinem.Chłopcy okazali się całkiem spoko.Wypi łam piwo,a później pare kieliszków czystej i zaczęłam odczuwać skutki uboczne.
-Idziemy zatańczyć pięknna-powiedział Kevin.
-Uważaj na siebie-szepnął Jason,a ja skinełąm głową i poszłam z nim na parkiet.Zarzuciłam mu ręce na szyje,a on dał swoje na mój tyłek.Byłam pijana więc mi to nie przeszkadzało.Zaczęł go ugniatać i bawić się nim,a ja cicho jęczałam,zwłaszcza gdy ten zaczął mnie całować po szyji,a mi się to podobało.Jego ręce wyprawiały cuda z moim tyłkiem.
-Skończyłeś?-syknął Jason gdy znalazł się obok mnie i lekko odepchnął przyjaciela.-na drugi raz nie będe taki miły.
-Wyluzuj stary.Jej sie to podobało.
-Bo jest pijana!-wrzasnął i poszedł ze mną do baru.Usiadłam na krześle i zaczęłam śmiać się ze wszystkiego.
-Barman!Po prosze jeszcze drinka!-zawołałam,a mężczyzna zabrał się do robooty.
-Marr,jesteś pijana.Nie pij już więcej.
-Nic mi nie będzie tatku-zaśmiałam się i czknęłam,a następnie wypiłam duszkiem drinka.-dobre.Też sobie zamów.
-Jesteś niemożliwa-pokręcił głową.-już druga godzina.Może wracajmy.
-Nigdy!Do piero się rozkręcam!-wyrzuciłam ręce do góry i zniknęłam w tłumie.
***
Jason ściągnął mnie ze stołu gdy zaczęłam tańczyć,a facetom stawął na sam widok.Miałam dość krótką sukienke i gdy ktoś się schylił każdy mógł zobaczyć moje majtki (w tym wypadku czarne stringi).Gdy jeden facet zaczłą mnie obmacywać Jason chwycił mnie w pasie i przerzucił jak worek ziemniaków wychodząc z klubu.Od razu poczułam zimno na całej twarzy.
-Wracajmy tam Jason-jęknęłam chcąc zawrócić,ale wywróciłam się i upadłam na tyłek.Zaczęłam się śmiać z niewiadomo czego.
-Marry,wstawaj.Odwoże cie do domu-chwycił mnie i pomógł wstać.-jedziemy taxówką.
-A twój samochodzik?-czknęłam.
-Przyjade po niego jutro.Chodź.
Stawiałam pierwszy i drugi krok.Za każdym razem było mi coraz ciężej,aż w końcu wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy.

Przez internetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz