Rozdział 16.~ Nic takiego.

1K 95 9
                                    

Obudziłam się gdy zimna podłoga zaczęła być naprawdę niewygodna. Ciekawe ile minęło czasu. Muszę pomóc Sasuke w odzyskaniu wzroku. Kiedy się obudzi spróbuję coś wymyślić. Poszukałabym rozwiązania teraz, ale jedna myśl ciągle nie daje mi spokoju.

Uchiha, wiecznie zgrywający twardziela bez emocji, bez przyjaciół przed snem brzmiał jak bezbronne dziecko. Upewniał się, że z nim zostanę...

jakbym miała inne wyjście,

chociaż jeszcze niedawno na pewno poradziłby tu sobie sam. Ale to wszystko dziwne. Nie znałam go od tej strony. Phi...ja nawet nie wiedziałam, że ma taką stronę. 

Chłopak wyrwał mnie z moich rozważań, bo obrócił się twarzą do mnie i powoli otwierał oczy. Nie wiem dlaczego, ale czuję się teraz przy nim inaczej. Chyba nie potrafię być na niego zła.

- Twoje imię? Twoje imię!- usiadł rozemocjonowany.

- Co ci Sasuke?

- Widzę! Nie tak dobrze jak wcześniej, ale widzę - cieszył się. Serio, on się cieszył.

- No to jeden problem z głowy - odetchnęłam z ulgą. - Ale i tak uleczę ci jeszcze okolice oczu medycznym jutsu.

- Dobra, ale to może poczekać. Musimy pomyśleć nad ucieczką.

- Wiem, ale co możemy zrobić związani? - Popatrzyłam na moje krwawiące nadgarstki i zdarte kostki. Sasuke zamknął oczy, jakby się skupiając. Po minucie miał już wolne ręce.

-Czekaj... Jak ty to tak po prostu?! - Spytałam, zaskoczona. No nie mówcie mi, że spałam związana i poobdzierana podczas gdy on uwolnił się w minutę!

- Skupiłem bardzo dużo czakry w nadgarstkach, no i mam - zaczął odwiązywać sobie nogi. Następnie zajął się moimi linami.

- Co ci się stało? - Spytał, patrząc na moje ręce.

- Nic takiego. Trochę się szarpałam - uśmiechnęłam się w jego stronę.
Kiedy byliśmy już wolni chciałam zacząć uleczać rany Sasuke.

- Zajmij się najpierw swoimi nadgarstkami, ja poczekam.

- Spokojnie, mówię, że to nic takiego - odpowiedziałam.

- Znowu chcesz się kłócić? - Zapytał, patrząc na mnie z uniesioną brwią.

- Mówię przecież, że nic mi nie jest! - Uniosłam głos. Chłopak zaczął się rozglądać.

- Tch, tu nie ma drzewa - uśmiechnął się.

- Raz się na to złapałam, drugi raz bym się nie dała.

- Jasne - powiedział z ironią w głosie.

- No dokładnie - odpyskowałam.

- Dobra, jak chcesz - poddał się.

Uleczyłam jego rany i siniaki. Wyglądał dużo lepiej. Zajęłam się swoimi.

***

~Jestem Przy Tobie [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now