- Tęskniłam. - wyszeptałam, wtulając twarz w jego szyję. Wydmuchałam powietrze prosto na jego skórę, a ta od razu pokryła się gęsią skórką. - Cholernie tęskniłam. - powtórzyłam nieco głośniej.

W tle rozbrzmiały się pierwsze dźwięki jakiejś spokojnej piosenki. Czy to jest właśnie ten moment, w którym to zakochani wychodzą na środek, żeby zatańczyć ten tradycyjny taniec? 

Oderwałam się od Jake'a, lekko się uśmiechając. Bo w końcu wszystko było na swoim miejscu. Popatrzył na mnie pytającym wzrokiem, a ja od razu załapałam o co mu chodzi. Skinęłam głową, a ten od razu zamknął moją dłoń w szczelnym uścisku swojej. Splątał razem nasze palce, ciągnąc mnie na środek sali. 

Otaczało nas mnóstwo tańczących ludzi, jednak znaleźliśmy swoje miejsce na środku sali. Nie odrywając od siebie wzroku, zaczęliśmy się kołysać w rytm wygrywanej muzyki. Nawet nie wiem, jak ona się nazywała. Ale to też nie jest ważne. 

- Pamiętasz ją? - zapytał szeptem Jake. Zmarszczyłam brwi, posyłając mu pytające spojrzenie. 

- A powinnam? - przygryzłam wargę. I tak już nic pewnie nie zostało z niej po tym pocałunku. 

- Ja pamiętam. - uśmiechnął się, lekko wzruszając ramionami. - Pamiętasz, wtedy... na plaży? Impreza Luke'a. 

- No tak... 

-  To właśnie wtedy poznaliśmy się przy tej piosence. Może i był to jej remiks, ale jednak. - zaśmiał się cicho, przez co uśmiechnęłam się. Jego śmiech, był najpiękniejszym odgłosem jaki mogłam kiedykolwiek słyszeć. 

Niewiarygodne jest to, że pamięta takie rzeczy. Nawet ja o tym nie pamiętałam. W ogóle nie przywiązywałam do tego jakiejś szczególnej uwagi, a on? On chyba zawsze będzie mnie zaskakiwał na każdym kroku. 

Oparłam dłonie o jego ramię, a ten jak na zawołanie uniósł mnie, okręcając dookoła. Zaśmiałam się cicho, patrząc na niego z góry. Uśmiechnął się, ukazując dołeczki w policzkach. I mimo że unosił mnie, ugięły się pode mną kolany. 

Odstawił mnie na ziemię i otworzył usta, żeby coś powiedzieć. Jednak znajomy krzyk, przerwał mu. 

- Jake! - krzyknęła Vanessa, zrozpaczonym głosem. Wybudziłam się z transu, w którym trwałam razem z Jakiem i od razu odwróciłam się w stronę przyjaciółki, która zalana łzami biegła w stronę naszej dwójki. - Musisz mi pomóc! - powiedziała błagalnym tonem. Chłopak od razu do niej podbiegł, chwytając ją za ramiona. 

- Co się stało? - zmarszczył brwi, przyglądając się jej badawczo. 

- Oni... Zack... - nie mogła skleić nawet normalnego zdania. - Oni się tam zaraz pozabijają. - w końcu wydusiła z siebie. Jake otworzył szeroko oczy. 

- Kto?! - wrzasnął. Wzdrygnęłam się lekko przez jego ton, jednak nie to teraz było najważniejsze. - Vanessa! 

- Ja... Ja nie wiem! - pisnęła łamiącym się głosem. - Nie znam ich. - dodała. - Są z tyłu, za szkołą. Szybko. - dodała i wybiegła z sali. 

Jake złapał mnie za rękę od razu wybiegając z sali. Jęknęłam cicho, gdy poczułam ból w kostce, wywołany przez złe stanięcie na wysokich szpilkach, jednak zignorowałam to. To Zack był teraz ważny, nie ja i moja cholerna kostka. Przepychaliśmy się przez ciała roześmianych ludzi. Szkoda, że nam nie było do śmiechu. Zabawne, że przed chwilą byliśmy najszczęśliwszą dwójką osób na ziemi, a teraz nagle czar prysł. 

W końcu wybiegliśmy za szkołę. Już przy drzwiach, usłyszałam krzyki jakichś chłopaków. 

- Zostań tu. - powiedział Jake, tonem nie znoszącym sprzeciwu. Nie dał mi nic powiedzieć, bo od razu podbiegł do kłócących się chłopaków. 

Mój brat już śpi ✅Where stories live. Discover now