"Nie chcę od ciebie jałmużny"

57.5K 2.1K 1.9K
                                    

*Retrospekcja*

- Dziecko, może jednak cię odwiozę? Jest późno.. Nie wiadomo, czy ktoś nie czai się za rogiem. - rzekła mama mojej przyjaciółki. Uśmiechnęłam się do niej szeroko i położyłam dłoń na ramieniu. 

- Proszę się nie martwić. Nic mi się będzie. - westchnęłam rozbawiona panikowaniem kobiety. - Przecież nie mam do domu, aż tak daleko. 

- Jesteś pewna? 

- Tak. Dobranoc Pani. - objęłam ją lekko ramionami, a ona pogładziła moje plecy ręką. 

- Dobranoc. - pokręciła głową zrezygnowana. - Proszę, uważaj na siebie. - spojrzała na mnie błagalnie. Przytaknęłam głową i puściłam mieszkanie. 

Przecież jest dopiero dwudziesta trzecia. Co może mi się stać? Co prawda, mam do przejścia jedną niezbyt ciekawą dzielnice, ale w razie czego pomogą mi inni, prawda? A tak w ogóle, nie będzie takiej potrzeby. 

Odetchnęłam głęboko i wyciągnęłam z torebki telefon. Napisałam do mamy sms'a, że za jakieś piętnaście minut, powinnam być w domu. Niestety, moja mama jest strasznie nadopiekuńcza, za każdym razem, muszę jej meldować gdzie aktualnie się znajduję. Czasem naprawdę jest to bardzo uciążliwe, ale daję sobie radę. Jednocześnie się cieszę, bo to oznacza, że mama musi mnie bardzo kochać, prawda?

Trochę przerażona, weszłam do dzielnicy, w której często są jakieś bójki tego podobne rzeczy. A wszystko to, jest za sprawą opuszczonych bunkrów, w którym młodzież zazwyczaj imprezuję, jeśli w ogóle można to tak nazywać. 

Jedna lampa uliczna, nie dawała zbytnio dużo światła, co działało na moją wyobraźnię. Co chwilę odwracałam się, żeby upewnić się, że na pewno nikt za mną nie idzie. Przyśpieszyłam kroku i zacisnęłam dłonie w pięści, ranią sobie tym samym wnętrze dłoni. 

Poczułam szarpnięcie na ramieniu, przez co pisnęłam przerażona. Zostałam gwałtownie popchnięta na ścianę, przez co moja głową miała bliskie spotkanie z nią. Jęknęłam z bólu i dopiero teraz zdecydowałam otworzyć oczy. Przede mną, stał chłopak wyższy ode mnie o głowę. Nie widziałam jego twarzy, na głowie miał kaptur, co jeszcze bardziej potęgowało mój strach. 

- Cześć malutka. - powiedział rozbawionym tonem. Wzięłam głęboki oddech i spróbowałam odepchnąć go od siebie. Niestety, to nie pomogło. Chłopak nawet nie drgnął, a zaśmiał się szyderczo. Przejechał kciukiem po moim policzku, przez co pisnęłam i odtrąciłam jego dłoń. 

- Zostaw mnie! – krzyknęłam, ale on śmiał się z moje strachu. Mój strach sprawiał mu przyjemność. On się nim karmił. 

- Mała.. Uspokój się, rób co ci każe, a nic ci się nie stanie. Widzisz kogoś na tej ulicy? Nie... Nikt Cię nie uratuję, nikogo tu nie ma.. jesteśmy tylko ty i ja.. - powiedział poważnym tonem. - Ty i ja..- powtórzył, obleśnie się przy tym uśmiechając. 

- Ratuuuuunku!- krzyczałam, ale to nic nie dawało. Nic, głucha cisza. Poczułam pieczenie na policzku. Uderzył mnie... Złapałam się za piekący policzek, ale moja ręka została boleśnie odciągnięta od pulsującego miejsca.

- Uspokój się ty suko! Nikt ci nie pomoże! Pogarszasz tylko swoją sytuację!- ryknął.

Co mam teraz już do stracenia? Splunęłam mu w twarz. Warknął coś pod nosem i oderwał mnie od ściany, jakiegoś opuszczonego budynku. Próbowałam wyrwać się z jego uścisku, ale skończyło się na niczym. Ponownie zostałam gwałtownie popchnięta na ścianę, jakiegoś opuszczonego, rozwalającego się budynku. Zawyłam, czując przeszywający mnie ból w kręgosłupie. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa, przez co zaczęłam osuwać się powoli po ścianie. On widząc to, szarpnął mnie za ubrania i z powrotem przyszpilił mnie do zimnej ściany. Gdzie do cholery są wszyscy ludzie?! Żadnej żywej duszy, a jest przecież dopiero dwudziesta trzecia do cholery! Ach, no tak.. Kto normalny o takiej godzinie, chodzi tak niebezpiecznymi dzielnicami? Zamknęłam oczy nie mogąc na niego patrzeć, ale znowu poczułam jego rękę na policzku.

Mój brat już śpi ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz