"Wróć do mnie, proszę"

62.7K 2.6K 2.6K
                                    

- Jane, skarbie.. - szepnąłem i dotknąłem dłonią jej lekko zaróżowionego policzka. - Wracaj do mnie, proszę. - dopowiedziałem.

Westchnąłem i zrezygnowany usiadłem na krzesło obok łóżka dziewczyny. Chwyciłem jej drobną dłoń i zamknąłem w swojej. Gdyby nie ja, Jane nie leżałaby tu od dwóch dni w śpiączce. Znając ją, leżałaby teraz na kanapie oglądając kolejne odcinki tego swojego durnego serialu. Jak zwykle, musiałem wszystko spierdolić. Dlaczego ja jej na to pozwoliłem? Dlaczego ja się w ogóle na to zgodziłem? Przecież od początku wiedziałem, że źle to się skończy. Dlaczego jestem takim idiotą?

Najlepiej zabiłbym tego kogoś, kto spowodował wypadek. Kto spowodował to, że moja mała Jane, musi cierpieć. Niestety, nie miałem okazji zobaczyć kto to. Kaptur wciągnięty na jego głowę, skutecznie utrudniał mi rozpoznanie twarzy. Wiem jedno. To na pewno był facet. Jego wybuch śmiechu, gdy patrzył na leżącą na ziemi dziewczynę mam w głowię do teraz. Wiem, że był bezduszny. On po prostu odjechał z piskiem opon.

Poprawiłem się na niewygodnym krześle i oparłem głowę o materac łóżka Jane.

- Obudź się.. - mruknąłem I potarłem kciukiem jej dłoń.

Moje powieki były tak ciężkie, że miałem wrażenie, że ważą co najmniej z kilogram. Ale nie mogę spać. Nie teraz. Muszę być przy, Jane. Co jeśli się obudzi, a mnie przy niej nie będzie?

Usłyszałem ciche kroki za sobą, na co gwałtownie uniosłem głowę do góry. Vanessa położyła rękę na moim ramieniu i cicho westchnęła.

- Jake, idź do domu. Musisz się przespać. - rzekła, a ja gwałtownie pokręciłem głową i posłałem dziewczynie wrogie spojrzenie.

- Nie. - burknąłem. - Muszę z nią tu być. Muszę być, kiedy się obudzi.

- Ja z nią będę. Jeśli tylko się obudzi, zadzwonię do ciebie. -oznajmiła. Ścisnąłem bardziej rękę Jane, i strzepnąłem dłoń Vanessy z ramienia. Dziewczyna pokręciła głową smutno i poszła na drugą stronę łóżka. Uśmiechnęła się smutno i pogładziła policzek mojej dziewczyny.

Nadal dziwnie się czuję, używając określenia "moja dziewczyna". To nowe.. Ale naprawdę to lubię. Lubię to uczucie, że mam dla kogo wstawać rano. Lubię to uczucie, że wiem, że mam na kogo liczyć w każdej sytuacji. Lubię to uczucie, że po prostu wiem, że ona mnie kocha.

Do moich uszu dotarł stłumiony szloch, siedzącej na przeciwko mnie Vanessy. Dziewczyna szybko przyłożyła dłoń do ust. Szybko pokonałem dzielącą nas odległość i przytuliłem mocno dziewczynę. Zack, gdyby się dowiedział, prawdopodobnie, już zajmowałbym łóżko obok niej. Van wtuliła się we mnie i zaczęła jeszcze bardziej płakać. Teraz już nie powstrzymywała łez. Dziwnie, trzymać w ramionach inną dziewczynę niż Jane. Zdecydowanie, wolałbym trzymać dziewczynę w ramionach. Ale już niedługo, będę mógł to robić. Mam chęć przytulić Jane i nigdy nie wypuszczać jej z objęć.

- Van, nie płacz. - szepnąłem. - Wszystko będzie dobrze.

- Przepraszam. - odpowiedziała i odsunęła się ode mnie. - Po prostu.. Naprawdę się o nią boję.

- Jak każdy. - mruknąłem i wróciłem na wcześniejsze miejsce. - Ale będzie dobrze. Jane się wybudzi. Musi.

- Wiem. Zostawię cię z nią. - oznajmiła smutno i wyszła z sali.

Do mojej głowy, znowu wrócił obraz, leżącej we krwi, Jane. To wszystko działo się tak szybko.. Najpierw ten koleś w nią wjechał, później krzyk mrożący krew w żyłach. Krzyki, karetka.. Potrząsnąłem głową, żeby pozbyć się niechcianych myśli. Dlaczego to ja nie mogę być na jej miejscu? Naprawdę, wolałbym leżeć tu ja, niż ona. To.. To chyba naprawdę miłość? Jeśli martwię się o nią bardziej, niż o samego siebie, jeśli chcę jej szczęścia?

Mój brat już śpi ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz