"Teraz będziesz udawał troskliwego chłopaka?"

66.8K 2.6K 1.2K
                                    

Odpaliłem papierosa i oparłem się jedną nogą o drzewo w pobliskim parku. Zaciągnąłem się dymem, który przyjemnie wypełnił moje płuca. Uśmiechnąłem się sam do siebie i wypuściłem dym. Zerknąłem szybko na godzinę w telefonie. - 14.38. 

Cholerny Luke, jak zwykle się spóźnia. Westchnąłem cicho i spojrzałem na budynek, w którym przez ostatnie kilka dni, spędzam więcej czasu niż gdziekolwiek indziej. Jane leży w śpiączce od cholernych pięciu dni. Od pierdolonych pięciu dni, nie widzę jej pięknego uśmiechu, czy też jej ślicznych niebieskich oczu. Ale oczywiście, sam sobie jestem winny. Gdyby nie ja, teraz moglibyśmy się wylegiwać na kanapie, opychając się kolejną paczką żelek czy też kolejnym pudełkiem lodów. 

- Cześć. - usłyszałem za sobą. Wypuściłem dym z ust i otworzyłem oczy. Odwróciłem się w stronę chłopaka. Podałem mu rękę, lecz on tylko prychnął i schował dłonie do kieszeni. Posłałem mu pytające spojrzenie, na co pokręcił głową z... rozbawieniem? O co do chuja mu chodzi? - Po co nadal to ciągniesz? - zapytał nagle. 

- Mógłbyś wyrażać się jaśniej? - zapytałem lekko zirytowany. Rzuciłem niedopałek papierosa na ziemie i zgniotłem go butem. 

- Po cholerę ciągniesz to wszystko z Jane? Dopiąłeś swego, więc może ją zostaw? - zapytał retorycznie. Ja? Zostawić Jane? Chyba go coś popierdoliło.

- Chyba Cię pojebało. - warknąłem i zmierzyłem go wzrokiem. Prychnął pod nosem i podszedł do mnie bliżej. Założyłem ręce na piersi i lustrowałem jego twarz, która nie wyrażała nic więcej, niż złość. 

- Teraz będziesz udawał troskliwego chłopaka? - zakpił, a ja zacisnąłem dłonie w pięści. - Nie udawaj, że ci na niej zależy. Przecież od początku, chodziło ci o tylko jedno. A może jej powiem, prawdę, hmm? - wykrzywił usta w cwaniacki uśmiech, a ja zacisnąłem szczękę jeszcze bardziej. J

- Nawet kurwa nie próbuj! - wrzasnąłem, a jakaś starsza kobieta przechodząca obok nas spojrzała na mnie przerażonym wzrokiem. Zamknąłem oczy i cicho westchnąłem. 

- Ale dlaczego? Niech się kurwa dowie, jakim chujem jesteś! - krzyknął z tym swoim cholernym uśmiechem, który irytuje mnie jeszcze bardziej. Przysięgam, zaraz nie wytrzymam i zetrę mu ten pierdolony uśmiech, z tej jebanej twarzy. On się kurwa nazywa moim przyjacielem?

- Pierdol się. - syknąłem. -  Jeśli jej powiesz to... 

- To co? Pobijesz mnie? Czyżbyś się zakochał? - wybuchł śmiechem i położył dłoń na moim ramieniu. Posłałem mu wrogie spojrzenie i strzepnąłem rękę chłopaka. 

- Żebyś kurwa wiedział. - wysyczałem przez zaciśnięte zęby, a chłopak wybuchł jeszcze głośniejszym śmiechem. 

- Ja mam ci w to uwierzyć? Ty? Ty się zakochałeś? Nie rozśmieszaj mnie. Nawet jeśli, to prędzej, czy później ją zdradzisz, bo nie będzie chciała ci dać dupy. Znam cię nie od dziś i wiem, że długo nie wytrzymasz. - powiedział spokojniejszy tonem. 

- Spierdalaj. - warknąłem. 

- Daj jej spokój, kiedy jeszcze nie jest za późno. - rzekł i odwrócił się na pięcie. 

Przetarłem twarz dłońmi i usiadłem pod drzewem. To jest kurwa mój przyjaciel? Mogę nazwać go kurwa przyjacielem, skoro podkopuję pode mną dołki? 

Chociaż, on ma trochę racji. Boję się. Cholernie się boję, że jednak kiedyś nie wytrzymam i zdradzę Jane. Na trzeźwo na pewno bym tego nie zrobił, ale po alkoholu? Ona by mi tego nie wybaczyła, jestem tego pewny. To by ją złamało.

Westchnąłem i ociężale podniosłem się z ziemi. Otrzepałem się z trawy i wyciągnąłem kolejnego papierosa z paczki. Jans, zapewne wrzeszczałaby teraz na mnie, że znowu palę. Ale cholernie ciężko mi bez tego wytrzymać. 

Mój brat już śpi ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz