"Cześć, Hemington"

78.1K 2.9K 2.6K
                                    

Jęknęłam niezadowolona, gdy usłyszałam tuż przy uchu ten cholerny budzik. To dziś. Poniedziałek. Zaczyna się. Więzienie. Tortury. Błagam, niech ktoś mi powie, że to tylko sen. Że wakacje dopiero co się zaczęły i, że mam całe dwa miesiące, żeby odpocząć od tego przeklętego miejsca. 

Warknęłam pod nosem i wyłączyłam tą cholernie irytującą melodię. Po chuja ktoś w ogóle wymyślił coś takiego jak szkoła!? Do cholery... Chyba naprawdę nudziło mu się w życiu. Jeśli teraz, spotkałabym tego kogoś, przysięgam, że zabiłabym go gołymi rękoma. Z zamkniętymi oczami wymacałam na szafce telefon i zerknęłam na godzinę. - 7.15. Przykryłam poduszką głowę po czym krzyknęłam w nią niezadowolona. Rozpoczęcie roku, mam dopiero na 9, ale ja z moimi jakże szybkimi ruchami, na pewno nie zdążę się wyrobić i zrobię tak zwane " Wielkie wejście". Zazdroszczę chłopakom. Oni skończyli już szkolę i mają wolne od tego wszystkiego. Co z tego, że ledwo zdali? Liczy się to, że w ogóle skończyli te gówno, prawda? Dla nich zabawa się dopiero zaczyna, bo wątpię, że którykolwiek z tych kretynów pójdzie do collegu. 

- Jane, kochanie. Będzie fajnie, zobaczysz. Poznasz nowe dzieci. - powiedziała mamusia z uśmiechem. Pogłaskała mój policzek, a ja tupnęłam nogą, dając mamusi do zrozumienia, że nie chcę tam iść. 

- Mamuś, ale ja nie chcę. - załkałam cicho. Schowałam twarz w moich malutkich rączkach i wydałam z siebie nikomu nieznany dźwięk. 

- Na pewno poznasz jakąś fajną dziewczynkę i razem będziecie się bawić. - pocieszała mnie mamuś. Poprawiła mi mój plecaczek, złapała mnie za rączkę i pociągnęła mnie w kierunku drzwi do szkoły. 

- Ale mamooo. - przeciągnęłam ostatnią literę. Nie chcę tam iść! - Mamo! - krzyknęłam prawie przez łzy.

-  Pójdziemy później na twoje ulubione lody. - powiedziała zrezygnowana mamusia. Krzyknęłam radośnie i wyrwałam rączkę z uścisku mamusi. Kiedy podbiegłam do drzwi, szybko odwróciłam się jeszcze i pomachałam mamie. Weszłam do szkoły i zobaczyłam dużo dzieci, w różnym wieku. Jedna dziewczynka pomachała mi przyjaźnie i od razu do mnie podbiegła. 

- Jak się nazywasz? - zapytała z małym uśmiechem. 

- Jane. A ty? - odpowiedziałam. 

- Cassie. - wzruszyła ramionami i przytuliła mnie. 

Doskonale pamiętam, mój pierwszy dzień w szkolę. Zapierałam się tak, jak tylko mogłam byleby tam tylko nie iść. Oczywiście pamiętam też, jak mama się wykręcała żeby nie iść na lody. Koniec końców i tak poszłyśmy do mojej ulubionej lodziarni, na moje ulubione lody. Co do Cassie, zaprzyjaźniłyśmy się, ale nasz kontakt się urwał, gdy ona wybrała po podstawówce inną szkołę. Pamiętam, jak płakałam później kilka dni. W sumie? To ciekawe, co teraz się z nią dzieję. Może jest na drugim końcu świata? Albo jest jakąś super, świetną modelką? Na pewno sprawdziłaby się w tym zawodzie. Z tego co pamiętam to ma zielone oczy i ciemne blond włosy..? Jeśli teraz, spotkałabym ją gdzieś na ulicy, jestem pewna, że nie rozpoznałabym jej. 

Jęknęłam i powolnymi ruchami zwlokłam się z łóżka. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej zwykłe, czarne spodnie z wysokim stanem i białą koszulę. Zabrałam jeszcze komplet bielizny i powolnymi ruchami podreptałam do łazienki. Zdjęłam moją jakże, zajebistą piżamę w żyrafy i weszłam pod prysznic. Zimna woda otrząsnęła mnie trochę i chyba jestem w stanie już normalnie funkcjonować. Chyba.. Po niecałych piętnastu minutach wyszłam z kabiny prysznicowej. Osuszyłam ciało ręcznikiem i wciągnęłam bieliznę. To samo zrobiłam z pozostałą częścią ubioru. Wysuszyłam moje siano na głowię i z cichym jękiem opuściłam łazienkę. Szybko podłączyłam jeszcze prostownice do prądu i spojrzałam na zegar. - 8.15?! Co do cholery!? Czy ja tyle czasu zbierałam się, żeby wstać z tego łóżka!? Mam jakieś dwadzieścia pięć minut, żeby się pomalować i doprowadzić włosy do porządku. Spokojnie Jane. Zdążysz. Bywały gorsze sytuację. 

Mój brat już śpi ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz