#4

490 14 0
                                    

Info!!!
Znowu rozdziały będą pisane w pierwszej osobie, tak jak prolog!
I ogólnie będzie trochę inny styl pisania!

Na desce czuję się jak ryba w wodzie. Czuję się wolna. Nie myślę o niczym. Po prostu jadę. Nie przejmuję się niczym i na nic nie zwracam uwagi. Ale to co dobre, musi się skończyć. Nagle wróciłam do rzeczywistości. Usłyszałam donośne brawa i wiwaty. Na prawo zobaczyłam Nathana. Był bardzo zły a zarazem zdziwiony. Podszedł do mnie.
- Gratulacje. Jesteś z siebie dumna? Już znikam z twojego życia.-i odszedł.
Nie wiem o co mu chodzi. Nie wiem co się dzieje. Zaraz po tym zauważyłam Warrena. Zaczęłam się do niego przeciskać. Po kilku minutach byłam przy nim.
- Chodźmy stąd.- powiedział, złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą za nim zdarzyłam cokolwiek powiedzieć.
Doszliśmy do parku i usiedliśmy na ławce.
- Możesz mi powiedzieć co to miało być?- odezwał się chłopak ze spokojem w głosie.- Czemu do niego podeszłaś?
- Po prostu wykorzystałam szanse, żeby...- zaczęłam.
- Żeby co?! Żeby się popisać?!- przerwał ci z zniecierpliwieniem.
- Daj mi dokończyć! Zrobiłam to, żeby się ode mnie odpier€&@%*#! Odkąd jestem tutaj, on ciągle coś do mnie miał! Ostatnio udało mi się go zgasić, ale dziś znowu się przyczepił! Chcesz jeszcze coś wiedzieć?!- nie wytrzymałam i podniosłam głos.
- Uspokój się.
- Jestem spokojna.- powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- To był zakład tak?
- No.
- A jak byś przegrała to co?
- Co cię to?
- Nic, tylko się pytam.
- Ahhhh..... bym zrobiła jedną rzecz, jaką by chciał. Jakieś jeszcze pytania?
- Wiesz co teraz z nim w szkole będzie?
- A co ma być? - odpowiedziałam, chociaż wcale mnie to nie interesowało.
- Niektórzy, ci odważni, będą mieli z niego pośmiewisko, wszyscy będą szeptali, a on do tego nie jest przyzwyczajony. No i pewnie będzie chciał się zemścić za zrujnowanie mu reputacji, więc masz nie małe kłopoty.
- Warren, ja się tego dupka nie boję i mam gdzieś co z nim będzie.- odpowiedziałam ze stanowczym głosem, chociaż nie byłam tego pewna.
- Ale i tak musisz na siebie uważać, obiecuj.
- Obiecuje, obiecuje.- spojrzałam na zegarek na lewym nadgarstku.-  Muszę lecieć. Jest już 20:23, a powiedziałam mamie, że będę na kolację.
- Do jutra- powiedział Warren.
-  Do jutra!- odpowiedziałam i poszłam do domu.
Jak byłam na miejscu była 20:31, więc troszkę się spóźniłam.
- Sara?- usłyszałam głos dobiegający z kuchni.
- Tak!- odpowiedziałam.
- Spóźniłaś się 10 minut. Nie tak źle. Chodź, bo ci jedzenie wystygnie.- powiedział twój brat.
Poszłam do kuchni i usiadłam do stołu.
- A gdzie tata?- spytałam.
- Nagły wypadek w pracy.- odpowiedziała mama.
No tak, uroki pracy jako lekarz. Ciągle nie ma go w domu.
- Znowu?- spytałam.
- No niestety.
Po zjedzonej kolacji poszłam do swojego pokoju. Od razu rzuciłam się na łóżko i zasnęłam.

*************************************

      Rano
Obudził mnie budzik o 7:00. Od razu wróciły wspomina z wczoraj. Poszłam się ogarnąć. Założyłam czarne, starte jeansy i białą koszulkę z napisem. Włosy związałam w warkocza. Zeszłam do kuchni zjeść śniadanie.
Około 7:30 wyszłam z domu. Postanowiłam iść do parku i chwilę posiedzieć na ławce.
Po chwili spojrzałam na zegarek.
- O nie!! 7:59! Spóźnię się!- powiedziałam sama do siebie i pobiegłam do szkoły. Pierwszy w-f.
Wpadłam do budynku i pobiegłam do szatni. Szybko się przebrałam w strój do ćwiczeń i wyszłam na boisko.
- No,no. Panna Rivers! Cieszymy się, że postanowiła się pani zjawić!- powiedział ze śmiechem nauczyciel. Za to go lubię. Bardzo pozytywny człowiek.
- Przepraszam za spóźnienie.- odpowiedziałam.
- Dziś będziemy biegać na zaliczenie, na 600 m. Najlepsza osoba pojedzie na zawody. Zróbcie rozgrzewkę i biegamy.
Miałam bardzo dobry czas : 1.78.
Jadę na zawody. Super!

Reszta lekcji minęła bardzo szybko. Niepokojące jednak było to, że nigdzie nie widziałaś Nathana. Niby dobrze, że go nie było, ale w środku się o niego martwiłaś? Coś takiego.

Koniec części 4!
W tym tygodniu pojawi się nowa książka!
Do następnego!
~~J

"Friends?"Where stories live. Discover now