Rozdział 21

1.2K 63 86
                                    

- Zabini, jak myślisz, ile Tłustowłosy Dupek może mieć lat?

Skylor wygodniej rozsiadła się na łóżku Ślizgona, opierając się o wezgłowie. W jednej ręce trzymała palącego się papierosa, za to druga pozostawała pusta, pozwalając na gestykulację podczas rozmowy. A że rozmowy odbywały się dość często, zrezygnowała z palenia i picia czegoś jednocześnie. Po tym, jak wylała na siebie całą szklankę Ognistej, odpuściła.

- Dałbym mu czterdzieści sześć.

Zabini za to siedział po turecku naprzeciwko niej, między nogami trzymając butelkę Kremowego Piwa. Po jego prawej stronie leżała otwarta książka od Transmutacji. Że też chciało mu się uczyć tego czegoś.

- Weźmy znajdźmy mu żonę. Może przestanie się tak drzeć. I trochę wyluzuje.

Strzepnęła popiół do popielniczki, a następnie wzięła butelkę alkoholu ze stolika i pociągnęła z niej łyka. Właśnie tak wyglądały jej rozmowy z Zabinim, który od zniknięcia Malfoy'a potrzebował powiernika sekretów i osoby, z którą mógłby pogadać. Skylor, z braku ciekawszych zajęć, przejęła tę pozycję po Tlenionej Fretce. I ku swojemu zaskoczeniu, wcale nie narzekała.

- Łatwiej będzie go upić. Wtedy też będzie wyluzowany. I nie będzie to wymagało szukania kandydatki na jego małżonkę.

- Możemy go upić, ale kiedy i gdzie? I czym? Nie wygląda na takiego, któremu po połowie Ognistej kręci się w głowie - stwierdziła Skylor, wypuszczając z ust dym. - Musi to być coś mocnego.

- Spróbuję załatwić coś, co go tak sponiewiera, że nie będzie dawał rady podnieść się z podłogi.

- Trochę ryzykowne - mruknęła dziewczyna. - Ale warte, jeżeli mamy mieć przez co najmniej jeden dzień taryfę ulgową. Co prawda istnieje ryzyko, że później wywali nas z hukiem ze szkoły, ale czego nie robi się dla sławy i spokoju?

Jednocześnie spojrzeli na siebie, a w następnej sekundzie oboje zanieśli się demonicznym śmiechem, który niejednego mógłby przerazić. Gdyby w tym momencie ktoś wszedł do dormitorium siódmorocznych Ślizgonów, prawdopodobnie uciekłby z krzykiem i czym prędzej pobiegł szukać wody święconej z krucyfiksem w zestawie. I powiadomiłby egzorcystę.

- W regulaminie szkoły nie widziałem żadnej wzmianki o upijaniu nauczycieli. Będziemy pierwsi, Słońce.

Skylor już nawet się przyzwyczaiła, że jest nazywana Słońcem, Kwiatuszkiem, Rybką, Misiaczkiem czy innym zwierzęciem, bądź rośliną. Na dłuższą metę było to znośne, jeżeli nauczyło się to ignorować.

- Bezpieczniejszym wyjściem i tak będzie znalezienie mu żony - stwierdziła po chwili.

- Tak, jeżeli będzie głucha i ślepa to być może coś z tego wyjdzie - parsknął Zabini, przewracając strony w książce. - Ewentualnie napojona ogromną dawką Amortencji. Pewnie i tak by długo z nim nie wytrzymała. Góra tydzień, nie więcej.

- Zawsze możemy mu wcisnąć do łóżka jakąś profesorkę. McGonagall i Sprout odpadają! - zaznaczyła szybko, widząc minę Ślizgona.

- A masz pewność, że on jest heteroseksualny? - Blaise wziął łyk Piwa Kremowego i otarł usta rękawem. - Bo wiesz, równie dobrze może być gejem.

- Serio, Wujek Kwas wygląda Ci na geja? Mogę postawić całą twoją skrytkę w Gringotcie na to, że on woli kobiety.

Chłopak z oburzeniem odstawił butelkę napoju na podłogę. Wydął usta i założył ręce na piersi.

- Dlaczego moją? - zapytał z pretensją. - Postaw swoją, na wypadek, gdyby jednak Ukochany Severusek okazał się kryptogejem. Ja nie mam zamiaru poświęcać pieniędzy na melanże i kobiety, żeby potem je stracić, kiedy Dupek z Lochów okaże się homo. Nie tym razem.

Wielki powrót do Hogwartu | S. SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz