Rozdział 12

1.3K 91 57
                                    

Danielle przechadzała się po Hogwarcie, od godziny szukając połowy swoich ubrań. Wystarczyło, by wyszła ze swoich komnat na kilka lekcji, by jej szafa w tym czasie została przewrócona do góry nogami, zdemolowana i zrabowana. Znalazła już suknię zawieszoną na żyrandolu w klasie Zaklęć, buty na szkolnym dziedzińcu pod pokrywą ze śniegu i dwie koszulki pod stołami w Wielkiej Sali. Musiała przyznać, że Severus powoli wspinał się na wyżyny kreatywności.

Była już połowa grudnia, a Mistrz Eliksirów świetnie bawił się od trzech tygodni, uprzykrzając życie pannie Rawberth w wyrafinowany sposób. Nigdy nie pozostawiał po sobie żadnych śladów, ale bez skrępowania mogła przyznać, że to właśnie on stoi za nikczemnymi występkami. Nikt inny nie wszedłby do jej komnat, zabrał to, co chciał bez robienia większego zamieszania, wyszedł niezauważony i porozrzucał po całym zamku naręcza ubrań, nie zwracając na siebie większych podejrzeń.

Teraz Danielle ściągała ze zbroi spódnicę w kropki. Nie wiedziała, jak Severusowi udawało się to wszystko schować, położyć w jakimś widocznym miejscu, do którego nie miała zasięgu lub było problematyczne, ale miała tego dosyć. Zabawa zabawą, ale on już dawno przekroczył te granice. Ponad jej siły było uciekanie po zamku w butach na obcasie i długiej sukni, przed balonami wypełnionymi zieloną farbą, które ostatecznie i tak ją dopadały, rozbijając się na jej głowie. Miała też powyżej uszu wyskakujących zza drzwi klaunów, wampirów i nietoperzy. Co do tych ostatnich, musiała jednego wyplątywać z włosów.

Podskoczyła, próbując ściągnąć sukienkę zawieszoną za rękawy na ramie obrazu. Złapała jej rąbek i pociągnęła w swoją stronę, zrzucając tym samym malowidło ze ściany. Westchnęła głośno i postawiła obraz na ziemi, licząc na to, że pan Filch powiesi je z powrotem, a żadna postać zamieszkująca obraz nie oskarży jej o zdemolowanie siedliska. Nie miała już na nic siły.

W pochmurnym nastroju wróciła do swoich komnat z częścią odnalezionych ubrań. Reszty nie chciało jej się szukać. Z postanowieniem, że zrobi to później, przekroczyła próg swoich pokoi, a wszystkie rzeczy wypadły jej z rąk. Po całym salonie latały wróble, wrony i sroki w pogoni za chrabąszczami i innymi mniejszymi latającymi stworzeniami. Po podłodze przemknęła garstka myszy, a w przeciwnym kierunku przebiegło stado pajęczaków. Do szczęścia brakowało jej tylko zaskrońców i ropuch. Przymknęła drzwi i oparła się o ścianę, zamykając oczy. Wdech, wydech, wdech, wydech. Nie, wcale nie chcesz zamordować Snape'a, tego przebrzydłego Nietoperza z Lochów. Wcale, a wcale nie chcesz przeprowadzić krucjaty do jego komnat i zwyzywać od najgorszych. Ani trochę nie chcesz go przekląć. Po prostu jesteś trochę zdenerwowana. Tylko trochę.

Przywołała szklankę z wodą i upiła łyk. To, co Severus wyczyniał, powoli przestawało być zabawne. O ile na początku mogła to uznać za grę, teraz już była tym poirytowana.

Z cichym trzaskiem na stoliku kawowym zmaterializowała się pożółkła koperta. Panna Rawberth jęknęła ze zrezygnowaniem i na palcach przeszła w głąb salonu, manewrując tak, aby przypadkiem nie wdepnąć w żadne obrzydlistwo, które mogłoby zostawić trwały ślad na dywanie. Szklankę z wodą odstawiła na stolik, a następnie, nauczona nieprzyjemnymi wcześniejszymi doświadczeniami z niezapowiedzianymi wiadomościami, kiedy po otwarciu listu w twarzy czarownicy wyfrunęła chmara żuków, podejrzliwie uniosła kopertę i otworzyła ją w pewnej odległości od siebie. Upewniwszy się, że żadne finezyjne niespodzianki nie czekają na nią wewnątrz, panna Rawberth prędko przeczytała krótki list, a z każdym słowem krew odpływała z jej twarzy.

Danielle chwyciła skórzaną torbę i wrzuciła do niej kilka fiolek z eliksirami, bandaże i gazy. Podejrzewała, że Severus ma wszystkie z przedmiotów w swoich zapasach, ale wolała na wszelki wypadek zabrać własne. Wyszła z gabinetu, zabezpieczając go zaklęciami i ruszyła w stronę lochów. Pędem wpadła do komnat Mistrza Eliksirów i momentalnie stanęła jak wryta. Snape siedział wygodnie w fotelu, sącząc alkohol ze szklaneczki.

Wielki powrót do Hogwartu | S. SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz