Siedzenie w izolatce dawało jej spokój chociaż wiedziała że Nick może nie do końca działać prawidłowo po ostatnich zdarzeniach, które obrały bardzo krępujący bieg akcji, co nigdy nie powinno się zdarzyć... Skoro ludzie dostają "drugie życie", w którym potrafią zabijać i nic więcej to dlaczego do jasnej cholery ona nie może dostać drugiej szansy i prosić go o przebaczenie? Dlaczego nie może być tak jak wcześniej?! Dlaczego się pyta! W jednej chwili z jej myśli wyrwał ją donośny dźwięk, wyprostowała się od razu, bardzo dobrze znała ten specyficzny wygłos przerywający tępą ciszę trwającą w pomieszczeniu. Żołądek Nicka domagał się jedzenia i to najwyraźniej bardzo. W tym momencie do głowy wpadła jej myśl, o której nie zbyt chciała się przekonywać, ale dla przyjaciela może zrobić wszystko.

-Jadłeś coś wczoraj?- Szepnęła cichutko, mając wrażenie że jej głos roznosi się po całym pomieszczeniu jeszcze przez dłuższą chwilę, a potem znika jak gdyby nigdy wcześniej się nie pojawił. Nie uzyskała odpowiedzi słownej, a jedynie kiwnięcie głową oznaczające przeczenie. Czy oni są niepoważni?! Chwila czy oni nie dali mu wczoraj jedzenia? Ale jak to...

DZIEŃ WCZEŚNIEJ

"Godzina 14.30 czyli punktualnie obiad. Cała grupa złożona z Ezrayela, Kuroko i Anastasy zebrała się w pomieszczeniu służącym za "kuchnie" aby wspólnie zjeść obiad. Brakowało jedynie Nicka, ale miała nadzieję że ten zaraz się pojawi. Każdy wziął swoją menażkę i nałożył sobie do niej przeznaczoną porcję ziemniaków z ogniska i mięso i dodatek, którym było trochę rzodkiewki zebranej już dawno z pola. Wszyscy siedzieli już w kole, a niepokojącą ciszę wreszcie przerwał najstarszy z wszystkich- Ezrayel.

-No to... Smacznego?-Powiedział w szczególności unikając patrzenia się na Melody. Hola, przecież zawsze jedli w jednym gronie, a teraz mają zamiar jeść bez niego?

-Hej, a Nick? Przecież nic dzisiaj nie jadł. Dlaczego go z nami nie ma?- Wszyscy spojrzeli na nią z zakłopotaniem, ale potem zwrócili się do najstarszego szturchając go aby ten coś powiedział. Wydawało się jakby nikt nie wiedział co w tej sytuacji zrobić co nieźle ją zirytowało.

-No więc, ja zaniosę mu porcję po obiedzie dobra?-Wiedział jak Melody może się uwziąć na swoim więc nie chciał się z nią kłócić zważając na okoliczności. Po prostu najzwyczajniej w świecie ją okłamał. Ona niczego nie świadoma uśmiechnęła się potakując głową i jedząc dalej obiad, który był dzisiaj wyjątkowo bogaty, porównując go do poprzednich dni oczywiście."


-Ale przecież Ezrayel mówił że zaniesie Ci obiad, przecież sama widziałam jak nakładał do swojej menażki jedzenie i wychodził z kuchni...-Zaczęła mówić bardziej do siebie niż do samego Nicka, nie zważając już na to że rozmawia zbyt głośno. Zbyt zainteresowana była tym czego właśnie się dowiedziała i nawet nie zdała sobie sprawy że Nick zaczął oddychać ciężej. Spojrzała w jego stronę, a to co zobaczyła spowodowało że jej źrenice rozwarły się bardziej. Ten siedział na łóżku z widocznym szaleństwem w oczach, które było ostatnio widoczne tamtego dnia. Nie dało się zapomnieć tego opętania. To wyglądało prawie tak jakby ktoś rzucił na niego zaklęcie Imperiusa* chociaż wiedziała że było to niemożliwe.

-To wszystko twoja wina! Przez twoją jebaną osobę tutaj jestem i przez Ciebie mają złą opinie o mnie! Nie chcę Cię widzieć na oczy!-Gdy to usłyszała poczuła że nie może się ruszyć, czuła się tak jakby te słowa spętały ją i przez nie nie dała rady nawet wstać i wyjść. Czuła tylko gorące strużki łez lecące po jej piegowatych policzkach. -Wyjdź stąd bo ina... - Nie zdążył dokończyć bo w tym momencie do pomieszczenie wszedł Kuroko, który swoimi skośnymi oczami spojrzał to raz na chłopaka, a raz na dziewczynę jakby chcąc się w ten sposób dowiedzieć co się tutaj stało.

-Melody co ty tu robisz? Wychodzimy.- Nie czekał nawet aż ona wstanie tylko wziął ją za rękę i czym prędzej wyszedł z pomieszczenia zamykając za sobą drzwi. Przystanęli od razu za nimi, a Japończyk zaczął szukać czegoś po korytarzu. -To będzie idealne.- Mruknął do siebie i przysunął pod drzwi jakąś półkę tak aby nikt nie mógł wyjść ze środka, ale jednocześnie aby nikt nie mógł tam wejść. -Jeżeli o mnie chodzi to nie robił bym tego, ale sama wiesz, Ezrayel zbyt poważnie podchodzi do sprawy. Swoją drogą dopiero zacząłem swoją zmianę, a tu już jakieś krzyki. Co to miało oznaczać?- Ostatnie słowa powiedział już szeptem bo dopiero spojrzał na twarz rudowłosej. Zapłakaną, bladą twarz... Podszedł do niej i przytulił ją bez wahania jak robił zawsze gdy coś się działo. Było jej to w tym momencie bardzo potrzebne, ale mimo to stała jak słup starając się przestać łkać.

-On mnie nienawidzi.- Szepnęła nadal nie odrywając się od piersi Kuroko. -On mnie nienawidzi.-Powtórzyła tak jakby tamto słowo usłyszała tylko w myślach i nie wyszło ono na świat żywych. Ta myśl kołatała jej głowę aż ta zaczęła boleć.

Nienawidzi mnie. Nienawidzi. Nienawidzi. Nienawidzi. Nienawidzi Nienawidzi. NIENAWIDZI!

-Cii, spokojnie lisku, nic nie mów, wszystko będzie okej...- Mówił to tak jakby sam nie wierzył w swoje słowa, ale była mu wdzięczna nawet za tą lichą pomoc. Chociaż to jak ją nazwał jeszcze bardziej zabolało jej serce, ponieważ był to pseudonim, który nadał jej Nick z powodu nie innego jak to że jej włosy były rude.


"Zabiłaś ją! Jesteś pieprzoną idiotką! Jak mogłaś to zrobić?! Jesteś nic nie wartym, zazdrosnym gównem! Obyś zginęła najgorszą możliwą śmiercią."

--------------------------------------
*Zaklęcie Imperiusa- Z Harrego Pottera-Jego skutkiem jest przejęcie całkowitej kontroli nad umysłem przeciwnika.

Dziękuję gorącą za czytanie i Wesołych Świąt życzę!

słów: 881


Still AliveWhere stories live. Discover now