Do domu wróciłam dopiero o drugiej w nocy. Niestety, Jake nie mógł zostać ze mną, bo jutro z samego rana, musi jechać z Alice do lekarza.
Na szczęście, Ashton już spał. Obyło się bez kazania, że mam mu mówić, za każdym razem jak gdzieś wychodzę. Do cholery mam osiemnaście lat, a nadal muszę mu się tłumaczyć jak jakieś pięcioletnie dziecko. Może Jake ma rację? Może powinnam to zmienić i dać mojemu bratu do zrozumienia, że jestem już dużą dziewczynką? Zresztą, Jake prawie za każdym razem wychodzi razem ze mną, więc w razie czego, mnie obroni, prawda?
Po cichu, przemknęłam się do pokoju, gdzie od razu zrzuciłam z siebie ubrania. Przebrałam się w piżamę i jak gdyby nigdy nic wskoczyłam do łóżka.
Jestem dziś naprawdę szczęśliwa. Cholera... To była najlepsza noc w moim życiu. Nie potrafię zliczyć, ile razy się popłakałam. Ale to były łzy szczęścia. Cholerne łzy, cholernego szczęścia. Nareszcie czuję, że wszystko jest na swoim miejscu.
Zamknęłam oczy i oddałam się w objęcia Morfeusza.
*
Przez rażące światło zmrużyłam oczy. Westchnęłam cicho i zwlokłam się z łóżka. Wolnymi ruchami poszłam do łazienki, gdzie załatwiłam naprawdę pilną potrzebę. Opryskałam twarz zimną wodą i opuściłam toaletę. Zeszłam na dół, do kuchni. Przy stolę siedział już Ashton razem z Cait.
- Hej. - burknęłam pod nosem i zabrałam się za robienie płatków.
- Cześć, młoda. - odpowiedział mój brat i lekko się uśmiechnął. - Możesz mi powiedzieć gdzie wczoraj byłaś? - uniósł brwi, a ja przeklnęłam w duchu.
No rzesz kurwa mać, miało być bez przesłuchań.
- Daj jej spokój, jest dorosła. - westchnęła i Cait i przewróciła oczami. Posłałam jej wdzięczne spojrzenie, na co uśmiechnęła się szeroko.
- Martwię się o nią. - wyjaśnił i wzruszył ramionami. - Więc..
- Ja pierdole. - mruknęłam sama do siebie. - No.. um, u Van. - wymyśliłam szybko. Zabrałam miskę z płatkami i poszłam do salonu.
Włączyłam stację z muzyką, gdzie akurat leciała piosenka 'Heartbreak Girl" 5sos. W sumie... To nie śpiewają najgorzej. Ale to i tak nie mój gatunek. Ale Luke... Mmm. Luke pieprzona perfekcja Hemmings, jest ideałem chyba każdej dziewczyny w moim wieku. I muszę przyznać, że dla mnie też nim był jeszcze do niedawna. Do początku wakacji szalałam za blondynami z niebieskimi oczami. A teraz co? Teraz mój chłopak jest totalnym przeciwieństwem. Szatyn z brązowymi oczami. Ale wiecie jak to jest... Czasem spotykasz kogoś i nawet jeśli wcześniej nie lubiłaś brązowych oczu, zakochujesz się w nich bez opamiętania. Tak jest właśnie w moim przypadku. Jake ma najpiękniejsze oczy, jakie kiedykolwiek dane było mi widzieć.
- Jane. Chcemy ci coś powiedzieć. - usłyszałam brata za plecami. Przewróciłam oczami i odwróciłam się w stronę gołąbeczków.
- Jesteś w ciąży? - zapytałam przerażona. Nie żebym miała coś przeciwko dzieciom, czy coś, ale małego dzieciaka w domu bym chyba nie zniosła.
- Nie kretynko. - bąknęła Cait i popukała się w głowę.
- No więc...
- Caitlin u nas zamieszka. - oznajmił mój brat z uśmiechem. Łyżka z płatkami zatrzymała mi się w połowie drogi do ust. Spojrzałam na nich z szeroko otwartymi oczami. Jednak po chwili szeroko się uśmiechnęłam i odstawiłam miskę na stolik kawowy. Rzuciłam się Caitlin na szyję z głośnym piskiem.
- Tak cię cieszę! - krzyknęłam, gdy się od niej oderwałam. - W końcu całe dnie nie będę sama siedzieć. - posłałam bratu znaczące spojrzenie, a on przewrócił oczami.
YOU ARE READING
Mój brat już śpi ✅
Teen FictionPOPRAWIONE ROZDZIAŁY 5/56 - Nienawidzę, gdy palisz - wyznał, a ja przewróciłam oczami. - Każdy czasem musi - wzruszyłam ramionami. - Nienawidzę patrzeć jak się trujesz. Nienawidzę, gdy niszczysz sama siebie. - Ale przecież ty też to robisz - zmar...