"Cześć, Hemington"

Magsimula sa umpisa
                                    

Co ty pierdolisz? Nie zdążysz, łamago. 

Nienawidzę. Tego. Głosu. Uderzyłam sfrustrowana głową o ścianę. Ałć...Nie miało być tak mocno..Westchnęłam i zabrałam się za ogarnianie mojej twarzy. Szybko nałożyłam podkład i i puder. Pomalowałam jeszcze rzęsy i usta błyszczykiem. Szybko wyprostowałam cholerne włosy i po raz kolejny spojrzałam na zegar. - 8.35. Dobra, mam jakieś dziesięć minut, do wyjścia. Westchnęłam i chwyciłam telefon, na którym miałam dwa nieodczytane sms'y. 

Od: Po prostu dupek

Powodzenia życzę, mała ;D

Dlaczego on już nie śpi? I swoją drogą dlaczego jeszcze nie zmieniłam nazwy? 

Czy na pewno chcesz zmienić nazwę "Po prostu dupek" na " Jake"?

Od: Jake

Ogólnie, mam po Ciebie później przyjechać?

Do: Jake

Jeśli to nie problem, to tak. Napiszę ci jak będzie po wszystkim ;) 

Od: Jake

Ile razy mam ci powtarzać jedno i to samo!? MASZ DO MNIE NIE MRUGAĆ! 

Ta, on nigdy nie lubił tej emotikony. 

Do: Jake

;))

Już wyobrażam sobie to, jak przewraca oczami i głupio się uśmiecha. Zawsze to robi..

Od: Jake

Baby...

Prychnęłam pod nosem i schowałam telefon do kieszeni spodni. Zbiegłam do kuchni, gdzie przy wyspie siedział Ash. Jak zwykle z rana, czyta gazetę i piję tą swoją czarną kawę. NIENAWIDZĘ CZARNEJ KAWY, TO ZŁO. Pocałowałam brata w policzek i chwyciłam leżące na koszyku na owoce jabłko. 

- Jak tam, Jane? Widzę, że bardzo cieszysz się, że wracasz do szkoły. - powiedział rozbawiony. Gdyby mój wzrok mógłby zabijać, Ashton leżałby tu martwy. 

- Spieprzaj, albo powiem Cait, żeby cię wykastrowała. - burknęłam. Pokręcił głową rozbawiony i wrócił do czytania porannych wiadomości. 

Jęknęłam, gdy zobaczyłam, że pora już wychodzić. Zeskoczyłam leniwie z blatu kuchennego i rzuciłam jabłkiem w brata. Wybuchłam śmiechem, widząc wyraz jego twarzy. Szybko pobiegłam na korytarz, gdzie ubrałam trampki nawet ich nie wiążąc. Wyszłam przed dom, gdzie od razu uderzyło we mnie zimne powietrze. Czy to aby na pewno jest początek września? Bo mi to kurwa wygląda na początek, ale listopada! Odruchowo objęłam się ramionami i ruszyłam w drogę prosto do piekła... 

Nie no, przesadzam. Znowu te cholerne, żółte taksówki. One naprawdę są irytujące. Wszędzie gdzie nie spojrzę, żółta, cholerna taksówka. Westchnęłam i przyśpieszyłam kroku. 

Do szkoły doszłam jakieś dziesięć minut później. Czyli obejdzie się, bez wielkiego wejścia. Mam ten przywilej i jakiejś szczególnie długiej drogi, nie muszę przemierzyć, żeby dojść do tego gówna. Od razu gdy weszłam na parking przed szkołą, zobaczyłam Vanessę, która rozmawiała z... Clary? Och, no tak.. Przecież byłyśmy umówione. 

- Cześć laski. - powiedziałam i przywitałam się z nimi buziakiem w policzek. - To jak? Gotowe na ostatnią klasę? - zapytałam i potarłam chytrze ręce. 

- Jak kurwa nigdy dotąd. Nigdy nie byłam na nic bardziej gotowa. Nawet, na przyjście na świat. - mruknęła Van, a ja z Clary wybuchłyśmy śmiechem, na jej wcale nie śmieszny komentarz. Ale co zrobić? Takie już jesteśmy. Śmiejemy się z nieśmiesznych rzeczy i tyle. 

Mój brat już śpi ✅Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon