Rozdział 13

1.4K 153 24
                                    

To się tu wyprawiał to były jawne kpiny w środku nocy biegnę do lasu za jakimś intruzem a wracając dowiaduje się, że mnie wilcze dziecko zrobiło w konia i jestem mężatką. 

Leżałam na łóżku a Kiba opatrywał mi poranione stopy. uparł się, żeby to zrobić choć protestowałam ale nie chciał mnie słuchać. Położyłam się na brzuchu a on trzymał moje stopy na swoich kolanach. 

Im dłużej myślałam o zaistniałej sytuacji tym bardziej byłam zła. No to się po prostu w pale nie mieści! Jak można zrobić coś takiego i nie patrzeć na konsekwencje?! Ja go nawet nie znam, tylko kojarzę trochę z akademii i nic więcej ... To jest jawny skandal. 

Ze złości uderzyłam pięścią w poduszkę.

- Zabolało? - zapytał troskliwie.

- Nie - burknęłam - bolą to mnie twoje głupie pomysły.

- Oj tam zaraz głupie - powiedział radośnie - teraz możesz spokojnie narzekać na niedobrego męża w kramikach, które prowadzą starsze kobiety. 

- Ale nie mogę podrywać już przystojniaków - burknęłam w poduszkę a zaraz syknęłam, bo Kiba dość niedelikatnie przemył zadrapanie.

- Odkąd jesteśmy razem nie powinnaś robić tego typu rzeczy, cenie sobie wierność - warknął. 

Nie odpowiedziałam nic na to, bo i po co? Czekałam cierpliwie jak mój mąż skończy opatrunki. O zgrozo jak to brzmiało ... mój mąż! Miałam ochotę go pogryźć! 

Gdy skończył  podziękowałam grzecznie i położyłam się z powrotem do łóżka, przykryłam się po same uszy, było mi tak dobrze. Tylko coś było nie tak, miałam takie uczucie, że coś uległo zmianie. Kiba zgasił światło i położył się na swoim miejscu, ułożył się na boku twarzą do mnie. katem oka widziałam, że mi się przygląda. Wtedy mnie olśniło nie ma koca miedzy nami. Usiadłam gwałtownie na łóżku.

- Gdzie jest koc? - zapytałam groźnie.

- Nie ma - ziewnął.

- Jak to nie ma? Dlaczego go zabrałeś? 

- Po pierwsze dlatego, że nie jest tu potrzebny. jesteśmy dorośli i potrafimy nad sobą panować. Po drugie Akamaru spal na deskach i było mi go szkoda. Po trzecie i najważniejsze nie będziesz się ode mnie odgradzać żono. - mówił sennie i już po woli zasypiał.

- Nie nazywaj mnie tak - burknęłam. - To co zrobiłeś jest niedopuszczalne. 

- Jakoś nie protestowałaś gdy braliśmy ślub - po głosie było słychać, że jest lekko urażony. - mogłaś powiedzieć, że nie chcesz. 

- Ja nie wiedziałam, że bierzemy ślub.  Myślałam, że żartujesz - uderzyłam do w ramie ale nie mocno.

- Teraz to już nic nie da, jesteśmy małżeństwem i jakoś się musisz pogodzić. 

Położyłam się i przyjęłam wygodną pozycję do spania. Wiedziałam doskonale, że musiał mieć w tym ukryty cel. Kto normalny robi coś takiego? Nigdy nie zamierzałam wyjść za mąż a on własnie pokrzyżował mi plany. Moim jedynym celem była posada nauczyciela w Akademii i nic więcej. Zazgrzytałam zębami ze złości i mocniej zakopałam się w pościeli. 

Wychowałam się w domu dziecka, swoich rodziców nie pamiętam. Od opiekunek wiem, że ponoć porzucili mnie będąc w wiosce przejazdem a ja nawet nie pochodzę z Wioski Ukrytego Liścia. W moim życiu był od zawsze ból i złość na to co mnie spotkało. Moje najstarsze wspomnienie to pierwszy dzień w bidulu, wszędzie pełno dzieci, krzyk, rumor i wieczna pretensja.  Ktoś taki jak ja nie powinien zakładać rodziny - nie umiem być szczera sama ze sobą jak mogłabym niszczyć komuś, życie zmuszając do mojego towarzystwa do końca życia. To był jeden z powodów przez który wybrałam ten zawód - mogłam szybko zginąć i taki bezużyteczny element przestanie istnieć. Wbrew pozorom ja nie miałam depresji a ni niskiego samopoczucia. Ja nie uważałam się nigdy za osobę pozytywną lecz za zło konieczne a to różnica...

Westchnęłam i okręciłam głową  by odegnać od siebie głupie myśli. poczułam jak Kiba łapie mnie za ramie i nachyla się nade mną. Chyba zwariował myśląc, że może sobie na coś więcej pozwolić. Odwróciłam się do niego chcąc pokazać mu co go czeka ale zobaczyłam ten srebrny naszyjnik tuz przed moimi oczami. 

- Widziałem, że Ci się spodobał - uśmiechnął się.

- Ale...

- Wiem, że trochę nie ta kolejność jednak możesz traktować go jako zaręczynowy - nie czekając na moją reakcję zapiął mi go na szyi, nie przejmując się tym, że leże. 

- Kiba ja nie mogę tego przyjąć - powiedziałam cicho, choć tak bardzo chciałam go zatrzymać. 

- Możesz, możesz ale było by miło gdybym dostał buziaka w nagrodę. 

Skoro to tylko buziak to przecież nic nie było do stracenia. Szybko cmoknęłam go w policzek.

- Dziękuję - szepnęłam.

- A ja przepraszam.

- Za co? - zmarszczyłam czoło.

- Za to - wpił się w moje usta.         

Kiba: Akamaru To Pies Czy Kot?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz