Rozdział 3

1.3K 130 20
                                    

Sparaliżowało mnie a serce biło mi trak szybko, że mogłabym obawiać się zawału. Wielkie białe bydle koczowało przy drzewie , na którym siedział Akamaru. Choć bardzo chciałam pomóc kotu, nie mogłam się ruszyć. 

- Wracaj do obozowiska - Kiba położył mi dłoń na ramieniu ale ja nawet nie zareagowałam. Dalej bacznie obserwowałam bestie.

- Akamaru da sobie radę więc wracaj do obozowiska - powtórzył. 

Powoli spojrzałam na niego, pokręciłam głową. Bardziej chodziło mi, że się nie mogę ruszyć niż, że nie chce ale wyszło jak wyszło.

- Hoga! - wrzasnął na mnie.

Oprzytomniałam trochę i odwróciłam się z zamiarem odejścia ale stanęłam jak wryta słysząc warczenie. 

- Akamaru! - powiedział to takim tonem jakby karcił właśnie tego psa a nie wołał swojego kota. 

- Czy ty mówisz do psa? Do tego wielkiego bydlaka? - zapytałam łamiącym się głosem. Nie mogłam opanować tego co działo się ze mną. Zaczęły mi drżeć ręce a nogi zrobiły się jak z waty. Spojrzałam na szatyna a ten głupkowato się uśmiechnął jakbym właśnie przyłapała go na wkładaniu żaby do mojego plecaka. 

- No tak jakoś wyszło... - podrapał się po karku. - Ale Akamaru jest nie szkodliwy. - zapewnił.

Nie odezwałam się już, nawet trochę strach mnie opuścił. Powoli na miękkich nogach skierowałam się do obozu po drodze zbierając chrust na ognisko. Rzuciłam zebrane patyki niedaleko swojego plecaka, ułożyłam je w zgrabny stosik i za pomocą krzesiwa rozpaliłam ogień. Zrobiło się przyjemnie ciepło a mnie powoli zaczął odpuszczać strach i stres. Czułam jak bolą mnie mięśnie, które wcześniej spięłam w niekontrolowanym odruchu. 

Zauważyłam, że Inuzuka wraca ale bez swojego pupila. Widziałam jak zerka co chwilę w moją stronę jakby sprawdzał w jakim jestem nastroju. Jakoś nie miałam ochoty na jedzenie więc postanowiłam się położyć. Rozwinęłam śpiwór i wgramoliłam się do środka.

- Hoga? - Szatyn usiadł na trawie po drugiej stronie ogniska. - Akamaru nic Ci nie zrobi, nie musisz się go bać. - Wiem, że może chciał dobrze ale mnie tylko zdenerwował.

- Czy jak powiesz dziecku, które boi się ciemności, że nie musi się bać, bo w ciemności i tak nic nie zobaczy. To ono przestanie się bać? - zapytałam spoglądając na niebo, które było dzisiaj lekko zachmurzone i nie było dobrze widać gwiazd.

- Wiem, że to marne pocieszenie - przyznał. - Jednak masz moje słowo, że on nic Ci nie zrobi.

- Oczywiście, że nie a jak kłapnie szczękami to i tak zje mnie całą więc nawet nie poczuję. - prychnęłam. 

- Chciałem dobrze - burknął obrażony.

- Chciałeś dobrze i dlatego wmówiłeś mi, że to kot?

- Jak się uprzeć to wygląda trochę jak kot - gdy to powiedział, gdzieś z głębi chaszczy było słychać oburzone warknięcie, a ja znów spięłam mięśnie.

- Na upartego to można powiedzieć, że to skrzyżowanie psa z niedźwiedziem - jakoś nie miałam ochoty na prowadzenie tej rozmowy, więc odwróciłam się plecami do niego - dobranoc. 

- Branoc, kolorowych koszmarów - powiedział uprzejmie. 

Zasnęłam dość szybko, bo w plecki grzało mnie ognisko. Atak dobrze mi się spało, było ciepło, miękko. Nie chciałam wstawać było mi za dobrze więc nie otwierałam oczu. Przeciągnęłam się natrafiając dłonią na ciepłe futro, które leniwie przeczesałam palcami. Otworzyła gwałtownie oczy i spojrzałam w tym kierunku. Przerażenie mnie wzięło a krzyk uwiązł w gardle. Spałam przytulona do Akamaru!  


Kiba: Akamaru To Pies Czy Kot?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz