Rozdział 8

233 10 0
                                    

Kiedy Crystal obudziła się następnego dnia, przez chwilę nie wiedziała gdzie jest. Dopiero po dłuższej chwili przypomniała sobie wydarzenia z poprzedniego dnia. Uśmiechnęła się do siebie i wstała. Wszyscy inni jeszcze spali. Po cichu wzięła ubrania i poszła wziąć prysznic.
Potem wyszła z sypialni i przeszła do głównej sali, która była o tej porze prawie pusta. Skierowała się do biblioteki.
Stanęła między regałami i rozkoszowała się zapachem kurzu i starych pergaminów. Zdjęła z półki pierwszy lepszy i usiadła przy stole. Rozwinęła pergamin. Okazał się on księgą magicznych istot. Crystal z zachwytem wpatrywała się w barwne rysunki gryfów, centaurów i wróżek, które sprawiały wrażenie jakby poruszały się na papierze. Nagle natrafiła na smoka. Potężna bestia wydawała się lśnić w blasku wyimaginowanego słońca. Crystal doznała dziwnego uczucia, jakby tęsknoty, a jednocześnie dejavu. Przyszło jej do głowy, że być może widziała już podobną ilustrację.
Jeszcze długo przeglądała pergaminy. Dopiero kiedy spojrzała na złocony zegar wiszący na ścianie, wstała i poszła do jadalni. Powoli zbierał się już tłum. Crystal nałożyła sobie śniadanie i wypatrzyła Jewel i Anę. Zdała sobie sprawę, że wiele osób ma włosy ufarbowane na nietypowe kolory. Poczuła ulgę, że nie będzie się bardzo wyróżniała.
Usiadła koło koleżanek.
- Nie mówiłaś, że jesteś takim rannym ptaszkiem.- zagadnęła Ana.
- Lubię wstawać wcześnie. Ale się wyspałam.
- No ja myślę, zaraz idziemy na patrol.
Crystal zamilkła. Wolała na początku uniknąć wychodzenia w teren, na wypadek gdyby Astra jej szukała.
- Ehm... tak, ale coś mnie drapie w gardle i....
- Oj tam, nie narzekaj! Świeże powietrze dobrze ci zrobi.
Dziewczyna westchnęła i szybko dojadła śniadanie. Potem razem z Jewel i Aną poszły w stronę wyjścia. Tego dnia wartę pełnił inny mag o imieniu Salazar.
Weszły w las. Crystal ponownie nie mogła się napatrzeć na świat. A pogoda była piękna. Niebieskie niebo, białe chmurki, ptaki, drzewa, wszystko napawało ją zachwytem. Drew dreptał koło nich i wesoło poszczekiwał. Wyszły z lasu i stanęły pod urwiskiem, które poprzedniego dnia mijała Crystal. Przeszły naokoło i wspieły się na górę. Teraz widziały całą okolicę na północ od kryjówki.
- Tu jest pięknie.- powiedziała cicho dziewczyna. Przez dłuższy czas patrzyły na równinę i otaczające ją lasy.
Nagle Jewel zamarła. Po chwili spojrzała z przerażeniem na towarzyszki i wskazała na las.
Właśnie wychodziła z niego grupa żołnierzy. Nie było to całe wojsko, ale jednak dosyć duża grupa dobrze uzbrojonych ludzi.
- Czy... czy to jest atak?- wyjąkała Ana.
- To niemożliwe! Kryjówka jest chroniona zaklęciami! Jowirio nie mógł jej znaleźć!
- Najwyraźniej jednak znalazł.
- Trzeba ostrzec resztę.
Szybko zbiegły z urwiska i pognały w stronę kryjówki co chwilę spoglądając za siebie.

Ostatni smokOnde as histórias ganham vida. Descobre agora