•21•

13.8K 545 132
                                    

     Odwracam się do tyłu i wiedzę bruneta, którego od początku darzę niechęcią. Niall Colton podchodzi do mnie powoli i łapie za ramiona. Patrzę na niego przerażona.

-O... O czym... O czym chcesz rozmawiać?- mówię, lekko się jąkają ze strachu.

Teraz zrozumiałam, że przecież nic o nim nie wiem. Spędzałam z nim czas, a raczej z chłopakami, a on czasem, gdzieś się odezwał do mnie, ale mało co. Nigdy z nim dłużej nie rozmawiałam, też nic o nim nie wiem. To on powiedział wtedy te ostre słowa względem mnie. Wywołały one ciąg bardzo nie miłych zdarzeń, za które wciąż nie zostałam przeproszona.

-O tobie i nie tylko- odpowiada, a mnie przechodzi dreszcz, gdy czuję, że popycha mnie lekko do przodu.

-Może... Porozmawiamy, jak wyjdę- mówię niepewnie, a on zaczyna się śmiać.

-Nie musisz się bać- mierzy mnie wzrokiem i tylko się złośliwie uśmiecha.- Nie podobasz mi się i nie wiem co oni w tobie widzą. Nic ci nie zrobię.

-Więc, co chcesz?- mówię już bardziej pewna siebie.

-Powiem tak, miałem cię przeprosić, ale tego nie zrobię, bo nie tylko ja zawiniłem- słyszę jego lekceważący głos i czuję nadchodzącą złość.- Wali mnie twoje zdanie z góry mówię i mam jedną prośbę nie wchodź mi w drogę- odpycha mnie od siebie na tyle mocno, że prawie ląduję na ziemi i wychodzi.

    Zostaje sama w szatni. Nadal nie mogę wyrównać oddechu. Co tu się właśnie wydarzyło? Czemu on się tak dziwnie zachował, przecież nigdy nic mu nie zrobiłam. Nie dałam mu żadnego powodu, aby mnie nie lubił.

Wychodzę z pomieszczenia i kieruję się do sali, w której ma się odbyć moja dodatkowa lekcja z angielskiego. W sumie nigdy nie uważałam siebie za humanistkę, bo o wiele bardziej lubię ścisłe przedmioty.

Otwieram drzwi do sali, a moim oczom ukazuje się pan Deley z szerokim uśmiechem. Widząc mnie wstaje i wskazuje pierwszą ławkę. Siadam na wskazanym miejscu nie zbyt zadowolona, a on wręcz przeciwnie.

-Posłuchaj, ten konkurs będzie miał miejsce za dwa tygodnie. Mam nadzieję, że spojrzałaś...- zaczyna mi wszystko tłumaczyć, a ja całkiem odpływam. Dopiero, gdy nauczyciel wstaje i siada na mojej ławce, zaczynam go słuchać.- Wiem, że przynudzam... Ale jeśli chcesz to możemy zrobić... Coś ciekawszego- mówi i zakłada moje opadłe na twarz włosy, za ucho.

Nachyla się nade mną, a ja gwałtownie się odsuwam, na co on reaguje śmiechem i szepcze coś pod nosem. Powinnam teraz uciekać stąd, ale nie potrafię. Mam jakąś wewnętrzną blokadę, która nie pozwala mi się ruszyć. Chociaż bardzo bym chciała wstać i wybiec, ale wiem, że za raz po wstanie wylądowałabym na podłodze.

     Przez następne pół godziny nic się już nie wydarzyło. Staram się słuchać, ale niezbyt mi to wychodzi. Na szczęście pan Deley mówi, że wystarczy na dzisiaj i mogę się zbierać.

-Panie Deley, a co do tego kon...- zaczynam, ale on mi przerywa.

-Nie lubię tak oficjalnie, jesteśmy poza normalnymi lekcjami, więc mów mi Justin- uśmiecha się, a ja tylko przytakuję i ponownie zadaję pytanie dotyczące olimpiady.

Po szybkiej odpowiedzi mężczyzny, żegnam się i wychodzę. Boję się go, ale jako nauczyciel nie może mi nic zrobić, więc raczej nie ma się o co martwić. Jeszcze tylko ostania lekcja z nim w przyszłym tygodniu i koniec.

   Wychodzę w słabym humorze ze szkoły. Sytuacja z Niall'em, cały ten konkurs i jeszcze zachowanie Justina, sprawa z moim ojcem, rozprawa Matt'a, kłótnia z chłopakami...

To tylko zakładOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz