•10•

18.5K 631 192
                                    

•Cztery dni później•

    Dzisiaj dopiero idę do szkoły, bo siniak już lekko zmalał, więc nikt nie będzie się śmiał czy coś w tym stylu. Codziennie przychodzili do mnie chłopcy, a nawet Nick razem z Niall'em próbowali coś dla mnie gotować. Co do Matt'a to ciężko powiedzieć, był taki trochę nie ufny i dokładnie mnie obserwował, ale starałam się nic nie pokazać.

    Wstaje około ósmej i szybko się ubieram, bo mam tylko trzydzieści minut, co oznacza, że pewnie się spóźnię. Ubieram jakąś koszulę i rurki, a do tego pierwsze lepsze buty. Szybko poprawiam twarz, lekko się malując. Zbierając po schodach o mało nie łamiąc nogi. Zostało mi jeszcze dziesięć minut. Nigdy w życiu nie zdążę.

Otwieram drzwi i wybiegam, o mało nie mdlejąc z radości widząc Matt'a, który czeka na mnie na swoim motocyklu. Mój ratunek. Szybko biegnę i go tulę pod wpływem emocji.

-Czym sobie zasłużyłem?- śmieje się i patrzy mi w oczy, po chwili składa pocałunek na moich ustach, co mnie zaskakuje, ale nic się nie odzywam.- Pięknie wyglądasz.

-Jestem spóźniona, ty mnie ratujesz, ubrałam byle co, a ty mówisz, że pięknie wyglądam. Bardzo dziękuję, a teraz proszę jedźmy- mówię na jednym wdechu i siadam na motor, chłopak oddaje mi swój kask i ruszamy.

    Teraz dopiero zaczynam myśleć czy to był dobry pomysł. Przecież za raz będzie gadanie w szkole, że ja i on coś ten tego. To będzie dopiero jakąś katastrofa. Nie dosyć, że ośmieszyłam się na imprezie to jeszcze to... Mogłam chyba zostać w tym domu.

-Matt, nie wiem czy to był dobry pomysł- szepczę cichutko, sama nie wiem czemu. Może dlatego, że boję się jego reakcji. Zatrzymujemy się na światłach, a chłopak się do mnie odwraca.

-Coś się stało?- pyta smutno, pewnie nie wie nawet o co mi chodzi. Nie wiem co mam mu powiedzieć. Może " Nie chce jechać z Tobą do szkoły, bo późnej wszyscy będą mówić, że jesteśmy razem, czy coś w tym stylu".
-Mam pomysł. Na pierwszą lekcję i tak jesteśmy spóźnieni, więc może pójdziemy na jakieś śniadanie i wtedy mi wytłumaczysz?

Zerwanie się z lekcji to bardzo ciekawa propozycja, ale czy powinnam? W sumie nie wiem. Raczej nie powinnam, dlatego nie mogę się zgodzić. Przecież jestem wzorową uczennicą. Po prostu nie mogę. Teraz tylko wystarczy powiedzieć...

-Świetny pomysł...- mówię i mam ochotę przywalić siebie w twarz. Przecież to są jakieś żarty. Czego nie rozumiem w słowie nie? No chyba kurwa niczego.

-Znam fajne miejsce, ale to kawałek drogi stąd. Spokojnie wrócisz na resztę lekcji- mówi widząc moją średnio zadowoloną minę. Co się dziwić, nie chce tego, ale jednak jakiś tam wewnętrzny głosik ciągnie mnie do zła.

Matka mnie zabije! Ojczym mnie zabije!

    Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Nie znam zbytnio tej okolicy, najprawdopodobniej jestem tu pierwszy raz. Razem z brunetem zsiadam z motoru i wchodzę do małego budynku. Od razu widać, że jest tu bardzo przyjemnie. Za ladą stoi starsza pani, tak z twarzy mogę wywnioskować, że jest miła. Przynajmniej tak mi się wydaje. Siadamy przy stoliku. Wystrój jest na ogół bardzo prosty. Wszystko jest drewniane i takie piękne. To miejsce jest jak z jakiejś bajki trochę.

-O matko, Mathew! Ty wiesz jak ja Cię długo nie widziałam- nagle koło nas pojawia się starsza pani, która jest pewnie tutejszą właścicielką.- I wreszcie przyprowadziłeś ze sobą dziewczynę. Już myślałam, że jestem no wiesz... Gejem.

Razem z brunetem zaczynamy się śmiać. On gejem? Chyba nie w tym świecie. Tyle ile on miał dziewczyn to ja chyba nawet tyle butów nie mam, a jednak mam ich trochę. Jejku o czym ja w ogóle myślę?

To tylko zakładOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz