"Nie zostawiaj mnie teraz.."

78.5K 3.2K 3.4K
                                    


- Dziewczyny? Może ruszyłybyście te swoje zgrabne tyłki i nam pomogły? Mamy jeszcze dwa namioty do rozłożenia! – powiedział zirytowany Luke. Trójka facetów, którzy nie potrafią rozłożyć namiotu. Witamy w XXI wieku.

- Sorry Luke, to jest zadanie dla facetów. – odpowiedziała Vanessa i słodko się uśmiechnęła.

- Baby... - mruknął pod nosem, a my wybuchłyśmy śmiechem. Posłał nam piorunujące spojrzenie, na co tylko wzruszyłyśmy ramionami i wróciłyśmy do rozmowy.

Nareszcie się doczekałam. Już dziś, zaczyna się festiwal. Może dzisiejszy dzień, nie zapowiada się tak dobrze, jak dwa kolejne ale i tak się bardzo cieszę. Siedziałam w Vanessą na małym wzgórzu, niedaleko plaży, co chwilę wybuchając śmiechem, na nieudolne próby rozłożenia namiotów przez chłopaków. Kłótni między nimi nie mogłabym zliczyć na palcach u rąk. Co chwilę któryś krzyczał, lub wyzywał dwójkę pozostałych.

Co do Jake.. To unikamy się jak tylko możemy. Przez cały tydzień, gdy spotykaliśmy się całą paczką, wybieraliśmy miejsca jak najdalej od siebie, nawet na siebie nie patrzeliśmy. Raz, jeden jedyny raz, nasze spojrzenia się spotkały, zostałam obdarzona wtedy obojętnym wzrokiem. Jest gorszy niż dziecko, jedyną osobą, która powinna się obrażać, jestem ja.

- Ej chłopaki! – Krzyknęła moja przyjaciółka. - Kto pierwszy występuję?

- Ten Puth, czy jak mu tam. – Odpowiedział Zack i wzruszył ramionami. Chłopcy nie chcieli dziś przyjeżdżać. Tłumaczyli się tym, że nie występuję nikt fajny. Po części mają rację. Ale oczywiście uparłyśmy się z Vanessą, że jedziemy i koniec.

- Lubię go. – powiedziała do mnie Van. – Jest całkiem przystojny.

- No najgorszy nie jest. – odpowiedziałam i wzruszyłam ramionami.

- Nie mogę się Sheerana doczekać! Uwielbiam go! – krzyknęła. Cała trójka chłopaków, wymieniła porozumiewawcze uśmiechy i spojrzenia. Czy oni coś planują? To nie wróży nic dobrego.

- Może jak pójdziemy pod scenę, to uda nam się zrobić sobie z nim zdjęcie. – powiedziałam i posłałam przyjaciółce szeroki uśmiech.

- Ja bym zemdlała tam przy nim! – pociągnęła mnie za rękę, przez co byłam zmuszona wstać. Jęknęłam kiedy dziewczyna zaczęła skakać, prawie spadając ze wzgórza.

- Van. Zachowujesz się jak dziecko. – westchnęłam. –Chodź, pomożemy chłopakom. – złapałam ją za rękę i pociągnęłam ku zejściu ze wzgórza.

- No nareszcie się księżniczki ruszyły. – powiedział Luke, za co został spiorunowany naszym spojrzeniem. – Jane, idź pomóż Jakowi, rozłożyć ten drugi namiot. – Że co?! Nie po to go cały tydzień unikałam, żeby teraz mieć z nim coś wspólnego.

- Dlaczego ja!? Nie możesz ty iść?! – warknęłam.

- Jane.. – westchnął. – Idź, bo sam chłopak się męczy. – powiedział i popchnął mnie w kierunku tego chuja.

Zostałam obdarzona obojętnym wzrokiem. Okej. Tak się bawimy? Uśmiechnęłam się słodko do chłopaka, na co posłał mi pytające spojrzenie. Podeszłam do niego i zabrałam mu rurki od szkieletu namiotu. „Przez przypadek" otarłam się o niego. Słyszałam jak wypuszcza powietrze ze świstem, przybiłam sobie mentalną piątkę. Spojrzałam mu w oczy, w których teraz mogłam dostrzec małe iskierki.

Pierdol się, niedojebany chuju. – pomyślałam i prychnęłam.

- Dawaj to. – warknął i zabrał mi rurki. – Sam sobie poradzę. – dopowiedział. Wow! Odezwał się do mnie pierwszy raz od trzech dni! Są postępy! – Wzruszyłam ramionami i usiadłam na jednym z kamieni.

Mój brat już śpi ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz