Ten.

370 37 10
                                    

Pokochałam już tą małą fasolkę w moim brzuchu. Często łapałam się na tym, że do niej mówiłam. Był to już piętnasty tydzień ciąży. Koncert chłopaków minął i tak jak Michael mówił, pozostali  Londynie. Clifford próbował pojawiać się jak najczęściej w moim życiu, podkreślając bardzo, próbował. Nie powiedzieliśmy chłopakom jeszcze o nowym życiu. Z resztą wiedzieliśmy tylko my i Max. Musieliśmy zrobić to jak najszybciej, ponieważ już powoli zaokrąglał mi się brzuszek. Boże w szóstym miesiącu będę wyglądać jak armata. 

Raz myślałam, że ciąża jest stanem błogosławieństwa, czułam się pełna siły, miłości, mogłam wszystko, a po chwili nienawidziłam świata, nienawidziłam Clifforda, było mi źle. 

Najgorzej było gdy zaczęłam czytać o przebiegu ciąży, jak kobiety reagują na ten błogi stan. Przyznam, że robiło mi się słabo. Przerażały mnie nadciągające miesiące. Chociaż próbowałam być dobrej myśli. 

Dziś miałam spotkać się z Lukiem, by mu o wszystkim powiedzieć. Wiem, że miałam zrobić to Z Michaelem, ale miałam dość czekania a Hemmings był moim przyjacielem. Byliśmy umówieni w parku Richmond. Blondyn siedział na jednych z ławek przeglądając za pewnie instagrama na telefonie.

-Kat morderca nie ma serca!- Zawołał wesoło chłopak. 

-A to nie kac?- Uniosłam do góry brew.

-Ej, no.- Dał mi kuksa w bok.- Chciałem jakąś zacząć bajere. 

-Mam nadzieje, że nie rozmawiasz tak z potencjalnymi kandydatkami na żonę, bo grozi ci kawalerskie życie. - Pokiwałam palcem. 

Objął mnie ramieniem i pocałował w czubek głowy. 

-Zawszę mam ciebie, już raz uległaś mojemu urokowi.- Poruszał brwiami w zabawny sposób. 

-Weź.- Odepchnęłam go od siebie.- Musiałeś zniszczyć tak piękną chwilę.  -Udałam naburmuszoną, wstałam z ławki i niby obrażona zaczęłam iść przed siebie. 

Długo nie musiałam czekać, Luke zaraz pojawił się obok mnie. Rozmawialiśmy o najróżniejszych bzdetach, zaczęłam wierzyć, że znów odzyskałam swojego najlepszego przyjaciela, z którym mogłam uciekać przed policją, oglądać dokumenty o morderczych kobietach. 

-O Boże Luke!- Usłyszeliśmy za sobą. 

Podbiegły do nas, w sumie do niego dwie nastolatki. Cieszyły się tak jakby przed sobą miały Boga we własnej osobie. Jedna nawet zaczęła płakać. Za pewne ja bym stała jak wryta i nie wiedziała co zrobić, a Hemmings? On był w swoim żywiole, wiedział co ma powiedzieć, jak się zachować, cieszył się z relacji fan idol. 

-Zrobi nam pani zdjęcie?- Wyrwała mnie z przemyśleń jedna z dziewczyn. 

Oczywiście się zgodziłam, za chwilę poszły szczęśliwe w swoją stronę a my w swoją. 

-Już rozumiesz dlaczego ostatnio byłem incognito?- Uśmiechnął się blondyn.- Uwielbiam swoich fanów, rozumiesz. Ale już nie mogę wyjść nie zaczepiany przez kogoś na mieści. 

-Zaraz temu zaradzimy.- Z torebki wyciągnęłam okulary przeciwsłoneczne i podałam przyjacielowi. 

-Różowe?- Spojrzał z niedowierzaniem.  

-Nie narzekaj.

-No dobra.- Westchnął i założył je, wyglądał idiotycznie, ale nie zamierzałam mu tego mówić. -Teraz ty mi coś opowiedz, bo tak ja ciągle mówię. 

-Mam coś mocnego.- Ostrzegłam. 

-Dajesz. - Klasnął w dłonie i uśmiechnął się szerzej. 

-Gotowy?- Uśmiechnęłam się lekko.

-Od dziecka. 

-To zabawne, że mówisz o dzieciach. Bo wiesz Luke.- Stanęłam na przeciwko niego i spojrzałam mu w oczy.- Luke, jestem w ciąży. 

Tego się nie spodziewał. Momentalnie pobladł, a z jego twarzy nic nie dało się wyczytać. Przez chwilę trwaliśmy w milczeniu, które stawało się nieznośne lub mogę nawet stwierdzić irytujące. Usiadł na ławce i ciągle mi się przyglądał. 

-Wow.- Odparł w końcu.- To było naprawdę mocne.- Pokręcił głową. -Nie próbujesz mnie wkręcić, co? 

-Nie.- Usiadłam koło niego i ujęłam jego dłonie.- Hemmings, zostaniesz wujkiem a ja matką. 

-Nie wiem co jest gorszę.- Próbował to powiedzieć poważnie, po czym prychnął.

-Przestań.- Pacnęłam go w ramię.- Będzie dobrze, musi być.- Oparłam się i skrzyżowałam ręce na piersi. 

-Mam nadzieje, że ojcem jest Clifford.- Pogroził mi palcem. 

-Nie, święty Mikołaj. -Odparłam sarkastycznie. 

-Jego kandydaturę też przyjmuje. -Przez tego pacana nie mogłam powstrzymać uśmiechu.- A przynajmniej wie? 

-Wie. 

-Panie i panowie. Cliffordziątka nadchodzą. 

___________________________________________________________

Witam po dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuugiej przerwie. Może jeszcze ktoś jest i to czyta, jeśli tak dajcie znać, że jesteście :* 

Life with Clifford. M.C (Books Two)Where stories live. Discover now