– Lubisz grać w karty? – zapytała Kayla po kilkunastu minutach solidnego milczenia, jakie zapadło, gdy razem z synem Hadesa dotarła do Infirmerii.
Nico wzruszył ramionami, zrzucając z siebie kołdrę.
–Raczej rzadko miewam okazję w nie grać – rzucił.
– Z tego, co opowiadał mi Will, kiedyś lubiłeś tą grę... Magia i Mit, czy jakoś tak?
Chłopak uśmiechnął się pod nosem.
– Taa, ale raczej dawno – wytłumaczył się.
– No dobra, a chcesz zagrać w zwykłe karty? No nie wiem, choćby w wojnę? Może makao?Lubiłam grać w to z tatą w dzieciństwie i...
– Niezbyt – mruknął.
Bawił się pierścieniem, który zawsze nosił na palcu. Kayla chwilę przypatrywała się jego kościstym dłoniom, rozmyślając nad tym, co ma robić przez kilka godzin z wybrednym czternastolatkiem, który jest nastawiony negatywnie do wszystkiego oprócz jej właśnie śpiącego brata? Postanowiła pomyśleć pod trochę innym kątem. Co zrobiłby Will? Zapewne pomyślałby o Nico. Problem leżał w tym, że on znał go doskonale, a Kayla... no cóż, właściwie wcale. Wiedziała, że lubił grę Magia i Mit.
A... czy to przypadkiem nie była gra fabularna?
– Coś będziesz robił przez te kilka godzin – powiedziała, a on znowu wzruszył ramionami.
Przy ścianie naprzeciwko łóżka leżał blacik śniadaniowy, na którym pacjenci zazwyczaj dostawali do łóżek posiłki. Dziewczyna położyła go tuż przed Nico, a sama usiadła po drugiej stronie, patrząc na niego tajemniczo.
– Co ty..
– Zbudujemy fortecę – stwierdziła Kayla poprawiając swoją zieloną kitkę. Wyjęła z kieszeni talię kart i wysypała ją na stoliczek śniadaniowy. Di Angelo uniósł jedną brew.
– Jesteśmy w przedszkolu?
– Nie, w królestwie, w którym definitywnie brakuje fortecy.
Chłopak przez chwilę patrzył na nią z wyraźnym zastanowieniem malującym się na twarzy. Nie do końca był przekonany. Zacząć zabawę z Kaylą czy raczej siedzieć i kilka godzin czekać na Willa? Bez sensu. Pewnie Solace by chciał, żeby nawiązał kontakty z innymi, a szczególnie z jego rodzeństwem. Zresztą budowanie fortecy w królestwie... doskonale wiedział, że Kayla chciała go zająć zwykłą grą fabularną, wymyślaną zupełnie na bieżąco. W sumie czemu nie?
– Sądzę więc, że trzeba się pospieszyć, gdyż wrogie wojska zaatakują niebawem - powiedział, zerkając na nową towarzyszkę spod opadających na twarz włosów i uśmiechając się zadziornie.
Oboje kierowali się Willem Solace'm.
* * *
Blondyn przez jakiś czas stał w drzwiach infirmerii, dosłownie z niedowierzaniem wpatrując się w rozgrywającą się przed nim scenę.
– Czas na spotkanie z królewskim posłańcem! – krzyknął właśnie Nico. Na głowie miał pustą miskę imitującą hełm, i wymachiwał dzidą (ołówkiem). Will po przechyleniu głowy stwierdził, że jest na niego nabita karta z dziewiątką kier. To, co działo się na stoliku śniadaniowym, który leżał pomiędzy nimi, było trudne do określenia. Niektóre karty tworzyły konstrukcję, inne z nich leżały w kupkach, inne stały pionowo (poprzyklejane plasteliną) – prawdopodobnie miały symbolizować jakieś szyki wojenne – a jeszcze inne były podarte i pomazane czerwonym mazakiem.
Solace zapomniał nawet o ciepłym rosole, który podebrał z kuchni i niósł swojemu pacjentowi w parzącej go w dłonie misce.
Gdy Nico w końcu zwrócił uwagę na chłopaka stojącego w drzwiach, opuścił dzidę z nabitym na nią żołnierzem. Coś przewróciło mu się w żołądku. Przez chwilę był w stanie jedynie na niego patrzeć. Kayla, orientując się gdzie zawieszony był wzrok Nica, odwróciła się i uśmiechnęła do brata. Zabawnie było dla niej patrzeć na to, jak przez kilka chwil zawiesiła się między nimi rzeczywistość, tylko dlatego, że ta dwójka po prostu patrzyła sobie w oczy.
أنت تقرأ
without sunglasses | solangelo
أدب الهواةjak dużo nieudanych bankietów, słonecznych plam, rodzinnych prób, samotnych wędrówek czy dziwnych pierwszych razów będzie musiał przeżyć Nico, żeby zrozumieć nieśmiałe, delikatne i nowe uczucie zakochania? dość przyjemna historia z uniwersum herosó...