Rozdział XXI

3.9K 200 12
                                    

Rosalie POV

DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ

Obudziłam się przed budzikiem, ale mimo to byłam niewyspana.

Ostatnie tygodnie były dla mnie, naprawdę, stresujące przez co mało spałam. Wieczne bóle głowy, głodówka...  Niszczyłam się nie tylko psychicznie, ale też fizycznie.

Tego dnia, miała się odbyć moja pierwsza wizyta u szkolnego pedagoga. Nie chciałam tam iść. Każde takie spotkanie kończyło się identycznie - zawsze cierpiał psycholog.
Obiecałam mamie, że go nie skrzywdzę, więc chciałam dotrzymać danego słowa.

Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy.

Wczoraj skończyły się remonty, więc mogłam się przenieść spowrotem. Oczywiście mama wszystko poprzenosiła, bo ja nie miałam, nawet, ochoty obejrzeć końcowego efektu. Kiedy weszłam do pokoju rzuciłam się na łóżko i zasnęłam. Żadnych oględzin. Nic.

Wyjęłam z szafy mój mundurek, który na mnie wisiał. Nie przejmując się tym, bez makijażu i spakowana, zeszłam na dół. W kuchni napiłam się tylko kawy, po czym zażyłam tabletki.

Tak, muszę brać leki na ból głowy, brzucha i jakieś witaminki trzymające mnie przy życiu.

Kiedy wykonałam wszystkie rutynowe czynności wyszłam na podjazd, gdzie czekał na mnie Gerard, który wrócił z urlopu.
Wsiadłam na tylnie siedzenie, po czym zapięłam pasy bezpieczeństwa. Jechaliśmy w ciszy, której nikt nie chciał przerywać, bądź też wiedział, że nie będę chętna do rozmowy.

Ostatnimi czasy mało się odzywałam.

Pod szkołą wysiadłam z auta i skierowałam się do wejścia budynku.

Miałam odpuścić sobie pierwszą lekcję i iść do psychologa.

Podeszłam do szafki i włożyłam do niej podręczniki, po czym usiadłam na pobliskiej ławce. Zamknęłam oczy.

- Hej - usłyszałam przed sobą.

Spojrzałam na właściciela głosu, którym okazał się Tommy.

Dlaczego jak zawsze jestem niewyspana, obok mnie, pojawia się on?

- Cześć - odpowiedziałam cicho.
- Jak się czujesz? - zapytał.
- Em... Dobrze - oznajmiłam, nawet na niego nie patrząc.
- OK. Nie będę naciskał.

Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, którą przerwał telefon Tommy'ego. W tym wszystkim zabawne było to, że piosenką oznajmiającą połączenie, była ,,Jesteśmy jagódki". Uśmiechnęłam się delikatnie.

- Słucham - oznajmił na wstępie - OK. Już idę.

Przerwał połączenie, po czym posłał mi przepraszające spojrzenie i odszedł.

Kilka minut później zadzwonił dzwonek, więc skierowałam się do gabinetu psychologa. Zapukałam i po usłyszeniu słowa ,,proszę" weszłam do środka.

Był to mały pokoik w brązowym kolorze.

Usiadłam na krześle naprzeciwko biurka, za którym siedział mężczyzna około czterdziestki.

Miał czarne włosy z gdzie, nie gdzie widoczną siwizną, a oczy były koloru piwnego.

- Dzień dobry - rzuciłam.
- Witaj. Jestem Tom - przedstawił się.
- Rosalie, ale to zapewne już wiesz - stwierdziłam z przekąsem.
- Może postaramy się być dla siebie mili? - zaproponował.
- Może...
- W takim razie zaczynamy. Odpowiesz na kilka moich pytań? - kiwnęłam, na co kontynuował - Pierwsze, czy imprezujesz?

Jeju, jaki matoł...

- A nie widać? - zapytałam poirytowna.
- Em... Drugie pytanie. Czy zażywasz narkotyki? Pijesz?
- Do czego zmierzasz? Chcesz mi powiedzieć, że wszystko sobie wymyśliłam? A może udaję to, tak?
- Muszę wykluczyć niektó... Co ty robisz? - zapytał kiedy wstałam z krzesła.
- Wychodzę? - przychnęłam.
- Poczekaj. Usiądź. Spróbujmy jeszcze raz... - zaproponował.
- Em... Dobra - burknęłam i ponownie zajęłam miejsce.
- Może opowiesz mi co się stało.

Nicolas POV

PO SZKOLE

Siedziałem na łóżku, w pokoju Marksa, który szukał czegoś na komputerze.

Po co mu towarzyszyłem? Odpowiedź jest prosta - nasz szkolny pedagog.

- I co, masz coś? - zapytałem.
- Owszem. Patrz - rozkazał i wskazał palcem monitor.

Wstałem, po czym podszedłem do niego i spojrzałem na witrynę internetową.

- No i? - posłałem mu pełne irytacji spojrzenie, na co westchnął.
- Jeju, Nick... Nie dziwię się tej lasce, że nie chce z tobą być - oznajmił z przekąsem, po czym dodał - Tom Martin - były psycholog pracujący  w domu dziecka, lat dwadzieścia dziewięć, żona i dwójka małych dzieci. Popatrz na zdjęcie. On nawet nie przypomina naszego psychola.
- Nie. Nie chcesz powiedzieć, że... - urwałem i spojrzałem ma niego spanikowany.
- Chcę. On jest oszustem. Musimy poszperać w jego gabinecie. Oby nikt nie zechciał się u niego "leczyć" - oznajmił.
- Oby...


I Want YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz