Rozdział IV

9.2K 369 29
                                    

ŚRODA

Wstałam bardzo wcześnie, bo o szóstej rano. Tego dnia miał przyjechać mój kuzyn.

Bardzo się stresuję. Nie widziałam go dobre cztery lata. Niby pisał, dzwonił, ale to nie to samo... Od małego byliśmy sobie bliscy. Można by powiedzieć, że nierozłączni.

Podekscytowana zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki. Po godzinie zeszłam na dół. Zrobiłam sobie naleśniki. Kiedy jadłam do kuchni weszła moja mama.


- Cześć córcia - przywitała się.

- Cześć.

- Dlaczego nie śpisz? - zapytała.

- Nie mogę się doczekać przyjazdu Andy'ego.

- Aha... Teraz wszystko jasne.


Po zjedzeniu wstawiłam brudne naczynia do zmywarki. Nie wiedziałam co z sobą zrobić, więc napisałam do Sary.


Me: Hej! Śpisz jeszcze?

Sara: Siemka! Nie, przygotowuję się do szkoły. W przeciwieństwie do innych nie mam wolnego przez miesiąc! :(

Me: Heh... :P


Popisałyśmy jeszcze chwilę, a potem pojechałam z mamą na zakupy do supermarketu. Trochę nam tam zeszło, więc po rozpakowaniu jedzenia, od razu pojechałyśmy na lotnisko.

Andrew pochodzi z Francji i jest ode mnie dwa lata starszy. Kocham go całym serduszkiem, ale oczywiście jak kuzyna.

Weszłyśmy do ogromnej sali, a chwilę później byłam w ramionach wysokiego bruneta.


- Hej Rosie! - przywitał się i pocałował mnie w czoło.

- Cześć Andy, nawet nie wiesz jak tęskniłam!

- Ja też. Jej, jak ty się zmieniłaś! Gdybym nie był twoim kuzynem to kto wie... - zaśmiał się.

- Ty też niczemu sobie.

- Dobra dzieciaki, jedziemy! - oznajmiła moja mama.


Pomogłam zapakować walizki i wsiedliśmy do auta. Całą drogę rozmawialiśmy. Opowiedziałam mu o Sarze i o tym, że po raz kolejny zmieniłam szkołę.

Strasznie mi go brakowało.

Czułam jak do moich oczu napływają łzy szczęścia. Przytuliłam się do Andy'ego co zaskoczony odwzajemnił.


- Jesteśmy! - przerwała nam mama, kiedy byliśmy pod domem.

- Pewnie jesteś zmęczony po podróży - stwierdziłam i dodałam - Pokój ten sam. Wszystko tam gdzie zawsze.

- Dzięki. Chyba się prześpię, więc nie czekajcie z obiadem - powiedział i ruszył po schodach na górę.

Super jest mieć go znowu u siebie. Cały miesiąc spędzony na rozrywce i co najważniejsze bez nauki...


PIĄTEK


Siedzieliśmy z And'ym na kanapie i przeglądaliśmy nasze stare zdjęcia. Kiedy na jednym z nich pojawił się basen,  Andrew wpadł na pomysł, aby powtórzyć tamten moment. Wziął mnie na ręce i pobiegł w stronę basenu.


- Co?! Chory jesteś?! - zapytałam poirytowana.

- Ja? - prychnął.

- Tak ty! Puść mnie! - rozkazałam.

- Czyżby mała Rosie bała się wody?- zaśmiał się.

- Nie jestem mała i nie, nie boję się - po tych słowach wpadliśmy do wody i zaczęliśmy się śmiać.

- Głupi jesteś! - rzuciłam i pokazałam mu język.

- Wiem.


Jutro mamy iść razem na imprezę. Weźmiemy ze sobą Sarę.

Tylko w tym problem, że nie wiem, w co się ubrać.

Cała mokra wyszłam z basenu i skierowałam się do pokoju. Wytarłam się, po czym przebrałam w suche ubrania i zeszłam na dół gdzie czekał na mnie mój kuzyn.


- Zawieziesz mnie do galerii? - zapytałam.

- Pewnie, tylko po co?

- Muszę kupić jakieś ubrania na tę imprezę, bo nie mam się w co ubrać.

- Kobiety... - westchnął na co się zaśmiałam.


Spędziliśmy tam chyba z sześć godzin, zanim cokolwiek wybrałam. Wstąpiliśmy jeszcze na pizze. Kiedy dotarliśmy do domu była dwudziesta pierwsza ileś. Oboje postanowiliśmy, że trochę odpoczniemy.


I Want YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz