Rozdział 4 - Natsu...

1.1K 72 10
                                    

Obudziłam się na podłodze w pokoju chłopców. Przeszłam do siadu, lecz chwilę potem ból głowy rozkazał mi się znowu położyć.

Kac...

Rozejrzałam się wokół. Obok mnie leżała Minerva wraz z Yukino. Czarnowłosa była ubrana w strój króliczka a Yukino leżała w samej bieliźnie. Niedaleko leżał Rouge i Sting, im też się oberwało. Blondynka ma na czole pięknego karniaka. A wiśnia leżała w samych bokserkach z dorysowanymi piersiami i z wielkim napisem ,, JESTEM ZAJEBISTY ". W kącie pokoju, w koszu na śmieci siedziała Itami. Bez koszulki w samym biustonoszu. Cała twarz była zamazana po przez pisaki. Między innymi kocie wąsy, czy jakieś inne bzdety. Oczywiście nie obyło się bez wąsów a'La Hitler.

Co tu się ODWALIŁO?... Nic nie pamiętam... Ale skoro oni tak wyglądają... to jak wyglądam JA?!

Szybko wstałam mimo bólu głowy, popierając się ściany. Doszłam do lustra. Doznałam szoku. Ubrana byłam w skąpy strój kota, a na brzuchu widniał napis ,, własność Cheneya ". Od samego napisu zbladłam.

Nie wiem, co się wczoraj działo, i nie chce wiedzieć!

Poczłapałam do łazienki. Jakimś cudem się umyłam i przebrałam w NORMALNE ciuchy. Weszłam z powrotem do pokoju. Wszyscy powoli wstawali w zdziwieniu. Zapewne też nic nie pamiętali.

- Co się wczoraj stało? - Zapytał nasz króliczek.

- Ja też nic nie pamiętam.. - Wtrącił się Hitler w koszu.

- Niezła była wczoraj impreza... A teraz się umycie i przebierzcie. Was się to też dotyczy wisienko, blondi. - Ostatnie zdanie skierowałam do chłopców.

Na sam ich widok przewróciłam oczami.

》》Time skip 》》

Musze iść na miasto.

- Dziewczyny musze iść na miasto. Idziecie ze mną? - Zapytałam towarzyszek, zakładając kaptur na głowę.

- Oczywiście, że idziemy. - Opowiedział nasz (nie) Hitler.

Zmyła już wąsy,... a szkoda. Pasowało jej. W tym momencie do pokoju wpadły nasze bliźniaki.

- Idziemy na miasto a wy idziecie z nami. Szczególnie ty Rouge, bo boję się, że ktoś ci zabierze Kitsune. - Powiedziała Itami patrząc na mnie, przez co dostała z łokcia.

- Po prostu chodźmy. - Odezwała się Yukino łapiąc mnie za rękę i wprowadzając z pokoju.

- Dzięki. - Mruknęłam naburmuszona.

- Nie ma, za co. - Posłała mi ciepły uśmiech, co odwzajemniłam.

Doszliśmy do miasta. Poszłam na pierwszy lepszy targ. Moim celem poszukiwań był jakiś ładny strój. Musiałam się przecież przygotować na świętowanie naszego zwycięstwa. Niestety nic nie znalazłam.

W sumie, jeszcze będzie na to czas.

Dziewczyny rozeszły się po innych stoiskach znikając bez śladu. Nie pozostało mi nic innego niż szukać chłopców. Oni na pewno nie są na zakupach. Pewnie bym ich nie znalazła gdyby nie specyficzny zapach niebieskookiego. Idąc tym tropem doszłam do grupy ludzi. Przez chwilę byłam zdezorientowana.

Pewnie są w tym tłumie.

Przedarłam się przez ludzi, i ujrzałam nasze zguby. Obydwaj stali jak jacyś bogowie. Pod nimi leżeli obcy mi ludzie, których pewnie pokonali. Koło ich stóp chodzili Fro wraz z Lectorem.

- O Kitsu. - Zauważył mnie Sting i wyciągnął do mnie rękę.

- Tak mam na imię.

- Czy to jest „ta" Kitsune, co była na kilku letniej misji?! - Ktoś wykrzyczał w tłumie.

- Tak to ona. - Powiedział dumnie blondynek i podniósł mnie jak trofeum.

A co ja kurwa jestem? Rzecz? Do tego albo jest bardzo silny, albo ja jestem tak mała i lekka, że podniósł mnie bez problemu.

Nagle poczułam zapach, którego nie byłam w stanie wyczuć przez kilkanaście lat. Moje oczy rozszerzyły się do rozmiaru pięciozłotówek. Nie wiedziałam czy mam się cieszyć jak głupia, czy płakać z tęsknoty.

Po moim policzku spłynęła jedna samotna łza. Nie wiem czy szczęścia czy smutku. Mój „płacz" zauważył Rouge.

- Czemu płaczesz? - Zapytał troskliwym głosem mag wycierając w tym samym czasie moją łzę swoim rękawem.

Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Sting postawił mnie już dawno na ziemię. Gdy tylko dotknęłam stopami podłoża Rouge opatulił mnie swoimi ramionami, zamykając w szczelnym niedźwiedzim uścisku.

- Igneel! - Wykrzyczał głos, który nie byłam w stanie słyszeć przez te kilkanaście lat.

Pociągałam, co jakiś czas nosem, co wcale nie uszło uwadze czarnowłosego, ponieważ zaraz po wykonanej czynności mag mocniej mnie objął. Znowu zbierało mi się na płacz, jednak do niczego nie doszło. Jedyne, co zaszło, a i tak tego nikt nie widział to moje złote, teraz szklane, oczy. Z tłumu wyłonił się ON. Nie mogłam w to uwierzyć. Za nim był jeszcze jakiś kot i blondynka. W sensie jakaś jego..., nie wiem, koleżanka? Przyjaciółka? Dziewczyna?

Chyba dziewczyna. Przynajmniej tak mi się wydaje.

- Kim wy jesteście? - Zapytał różowo-włosy.

- No, no. Toż to nasz Salamander. - Wysyczał z pogardą Sting.

- Czego tu szukasz? -Zapytał zimno Rouge dalej mnie trzymając.

Dalej, dosłownie gapiłam się na zielonookiego, nie mogąc uwierzyć własnym oczom.

Natsu...

- Jesteście zabójcami smoków prawda? - Zapytał ponownie, nie zwracając uwagi na mnie i na niezbyt miłe zachowanie bliźniaków.

Wpatrzony był w naszą blondynkę jak w obrazek.

- Ta. Chcesz czegoś? Autograf? - Odezwał się z tą samą kpiną w głosie.

- Czy wasi rodzice też zniknęli siódmego lipca roku siedemset siedemdziesiątego siódmego? - Uparcie i wytrwale ignorował ich niemiłe nastawienie.

Byłam w stanie tylko ze smutkiem spuścić głowę w dół, ze względu na to, iż wiem, co odpowie. Zdarzyło nam się rozmawiać o tym i tamtym...

- Co? Hahah nie? My zabiliśmy swoje smoki! - Krzyknął Sting w odpowiedzi demonicznie się śmiejąc.

- Zabiliście własnych rodziców? JAK TAK MOŻNA?! - Natsu ewidentnie się zdenerwował, aż mu żyły powychodziły na wierzch. Zakładam, że było by je widać nawet dziesięć metrów dalej.

- Dokładnie. - Odpowiedział z satysfakcją niebieskooki

- Mów za siebie! - Warknęłam do przyjaciela. Wychodząc z uścisku Rouge'a. - Nie mogłabym zabić kogoś, kogo kocham. Wiem, że ty też tego wcale nie chciałeś, więc nie udawaj, że jesteś z tego wielce zadowolony! - Zaczęłam się drzeć puszczając tym samym wodze.

Chłopak tylko się skwasił.

- Nie miej im tego za złe Natsu... Jeszcze się spotkamy. - Powiedziałam cicho i spokojnie do Salamandra.

Ten tylko przytaknął.

- A wy idziecie ze mną. - Zwróciłam się do chłopców, po czym złapałam ich obydwóch za uszy i wyciągnęłam z tego tłumu.

Gdy się trochę oddaliśmy puściłam ich.

- Do hotelu. Później porozmawiamy. - Odparłam zimnym tonem i ruszyłam w stronę naszego tymczasowego "domu"

Poszli za mną bez słowa. Tak oto nam przyjemnie minęło popołudnie.

---------------------------------------------
Ohayo.
Kolejny rozdział. Jak myślicie, co łączy Kitsune z Natsu? Czy chłopcy będą bardzo wkurzeni na przyjaciółkę, bo zrobiła im "wstydu „? ·Do następnego rozdziału!
Niech lisy będą z wami!

《Fairy Tail》 Lisica Mroku  || R.CHWhere stories live. Discover now