25. Zaufałam ci

584 90 11
                                    

      Przemierzałam ulica za ulicą idąc powoli ku swemu przeznaczeniu. Emil kroczył przy mnie co chwila się spinając. Wyglądało to tak jakby chciał, a raczej pragnął coś powiedzieć, ale jednocześnie wolał tego nie robić. Mimo to szykował się na ciężką batalię nad tym co musiał zrobić. W końcu kilka przecznic od mojego domu kazał Dawidowi wziąć konie oraz jego siostrę i zameldować się w hotelu. Zaskoczona stanęłam w miejscu.

    Miasto powoli budziło się do życia wraz z pierwszymi promieniami wschodzącego słońca, które coraz bardziej oświetlało drogę przed nami. Poranni przechodnie spoglądali na nas zazdrośnie jakby myśleli, że jesteśmy rozstającymi się kochankami, którzy muszą wrócić do swoich domów nim rodzice przekonają się, że nie ma nas w łóżkach.

- Dalio muszę ci coś powiedzieć - wyznał. - Pamiętasz jak przyznałem, iż zostałem zamknięty w więzieniu z własnej woli?

- Tak, mówiłeś, że znudziłeś się takim życiem - zmarszczyłam brwi. Przekrzywiłam głowę z nieśmiałym uśmiechem na wargach. - A dlaczego pytasz? Czy to teraz naprawdę istotne? Przecież zawsze mogę się rozmyślić i pójść z tobą, prawda?

- Nie rozpędzaj się tak, kochanieńka - skrzywił się, gdy wybrzmiało ostatnie słowo. - Dużo wędrowałem, wiesz? Pewnego ranka kiedy okradałem właśnie wytwornie ubranego, pijanego gogusia, złapał mnie pewien facet grożąc, że mnie wyda policji jeśli czegoś dla niego nie uczynię. Oczywiście za zapłatą. Zgodziłem się...

- Czemu mi to mówisz? - bałam się usłyszeć resztę. Naprawdę się bałam. - To nie może zaczekać...

- Nie przerywaj mi! - krzyknął nagle, przez co aż się cofnęłam i oparłam o zimną jeszcze ścianę budynku. - Przepraszam - rzucił od niechcenia. - Po prostu daj mi skończyć nim uznasz, że jestem idealnym facetem dla ciebie, bo obydwoje wiemy, że to nieprawda. Praktycznie zmusiłem cię do seksu - już chciałam zaprzeczyć kiedy przypomniałam sobie, że mam mu nie przerywać. To samo mówiła mi uniesiona do góry dłoń. - Chodzi mi o to, że ten facet bardzo chciał pozbyć się swojej narzeczonej tak, aby jej majątek został przepisany na niego, gdyż wtedy będzie mógł skłamać i powiedzieć, że tak naprawdę wzięli potajemny ślub, a kilka miesięcy później zmarła. W ten sposób miałby dostatecznie dużo pieniędzy oraz możliwości, by spłacić swoje długi i ożenić się "ponownie". Powiedział mi, że to jedyny sposób, aby pozbyć się dziwnej narzeczonej, która nie zachowuje się tak jak powinna każda kobieta. Nie jest aż tak naiwna, głupia i łatwowierna. Właśnie to mu najbardziej przeszkadzało.

    Kiedy powoli docierała do mnie prawda, zachwiałam się. Potrząsnęłam gwałtownie głową, podpierając się o ścianę. Moja dolna warga zadrżała zdradliwie, gdy patrzyłam w pełne smutku szare oczy Emila, który nerwowo przeczesał palcami blond loki. Jego chochlikowata twarz nie wyrażała już radości tylko bezgraniczną powagę.

- Stojąc między młotem a kowadłem zdecydowałem się na jego propozycję. Wiesz co mi kazał? "Masz ją uwieść i porzucić na jakimś zadupiu. Pozwalam ci nawet się z nią kochać jeśli to będzie konieczne byleby nie wróciła do domu." Wobec tego pomogłem mu jeszcze w jednej rzeczy - przemycić plany miast dla cudzoziemców, tak aby miejsce jej pobytu było zagrożone. Kradłem i dałem się zamknąć, wiedząc, że pewnego dnia do mnie przyjdzie. I przyszła po miesiącu mojej odsiadki, kiedy prawie zacząłem wątpić w powodzenie mojego planu - szczęka zadrżała mu dziwnie. Zaraz, jednak się opanował. Spojrzał mi głęboko w oczy. - Widząc jaka jest, uznałem, że łatwo będzie uwieść ją, rozkochać w sobie, zabawić się nią, po czym porzucić gdzieś, gdziekolwiek.

- Nie - wyszeptałam, wgniatając plecy w chropowatą powierzchnię. - Powiedz, że żartujesz, proszę... 

- Okazało się, jednak że jest to wspaniała kobieta, nieco tchórzliwa, ale pomysłowa... Lecz zbaczam z tematu. Widząc jaka jest spróbowałem ją poznać. Przekonać do siebie, zdobyć jej zaufanie i przyjaźń. Kiedy to mi się udało - w zatrważająco krótkim czasie - dzięki mojemu urokowi oraz seksapilowi, sprawiałem, że pragnęła coraz więcej. Aż doszło do całkowitego zbliżenia, którego chciałem uniknąć, dlatego że to byłoby za wiele dla niej... dla mnie. Ale moje zdradliwe ciało nie słuchało, a wiesz co wystarczyło? Jedno twoje spojrzenie, o jeden pocałunek za dużo. I... chociaż mój umysł podpowiadał mi jak wielki błąd czynię, nie mogłem się powstrzymać. A teraz mówię ci to po to, abyś wiedziała, że podświadomie próbowałem ci powiedzieć o tej przysiędze. Mówiłem ci, że coś jest nie tak z twoim narzeczonym, pamiętasz?

Odważysz się?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz