Rozdział 18

3.1K 199 72
                                    

Kochani bardzo wam dziękuję, że jeszcze ze mną wytrzymujecie i czytacie moje wypociny. Przepraszam za późną porę, ale rozdział jest to najważniejsze. Życzę miłego czytania i piszcie jak coś w komentarzach.

Kate

Zostałam z Jessie'im po zajęciach by trochę popracować, a mamy nad czym. Na odchodne Zaltsman tylko powiedział, że mamy posprzątać wszystkie materace. Jakbyśmy nie mieli co robić w piątkowe popołudnie.

- To co zabieramy się do roboty - odezwał się J.Z. zaraz jak wszyscy wyszli

- Nawet aż tak nie krzyczał - zaśmiałam się

- Mieliśmy chyba jakieś szczęście, bo jakoś za łatwo poszło

- Taaa. Włączę już płytę.

- A masz ją?

- Myślałam, że ty ją masz

- Świetnie lepiej być nie mogło

- Dobra nie złość się, powinnam mieć w torbie kabel  - powiedziałam, wchodząc do szatni i grzebiąc w torbie.

- A mogę wiedzieć po co ci kabel?

- Z kosmosu się urwałeś? Do telefonu. Podepniemy do wzmacniaczy i sprawa załatwiona.

- No tak. Czemu ja na to nie wpadłem?

- Eee... bo jesteś za głupi - zaśmiałam się

- Ha ha ha jakie to śmieszne. Uważasz się za mądrzejszą?

- A tak nie jest?

- Jakby tak było nie byłbym na studiach skarbie.

- Dobra mniejsza z tym. Mam kabel! - Wyciągnęłam rękę z kablem w stronę J.Z.'jego. - Idź to podłącz w końcu

- Magiczne słowo?

- Spierdalaj i to w podskokach

- Musisz być taka agresywna?

- Ugh.. idź już proszę

- Trzeba było tak od razu - uśmiechnął się zadziornie

Udało mu się podpiąć telefon do tych nieszczęsnych głośników. Układ ćwiczyliśmy z dziesięć razy i mam już dość. Opadłam na leżące materace, a obok mnie zaraz pojawił się Jessie.

- Mam dość - mówi

- Ja też - J.Z oparł się na łokciu spoglądając na mnie jakoś dziwnie - Mam coś na twarzy, że tak patrzysz?

- Co? Nie. Idziesz na dzisiejszą imprezę?

- Oczywiście, że idę - spojrzał z troską

- Kate ostatnio nie było z tobą najlepiej - podniosłam się do pozycji siedzącej

- Nie opuszczę kolejnej imprezy nie byłam już na dwóch - zrobił to samo co ja przed chwilą

- Ale...

- Wiem co robię. Nie przejmuj się poradzę sobie.

- To przynajmniej nie pij

- Nie no proszę cię nie zachowuj się jak mój ojciec, który przed każdą imprezą mi to samo mówił.

- Jaka ty jesteś uparta

- Masz rację z tym się zgodzę - zaśmialiśmy się. Patrzyliśmy w swoje oczy cały czas się śmiejąc, aż trochę ucichliśmy. J.Z. lekko się do mnie przysunął tak jakby wahając się każdego ruchu.  Nachylił się nade mną i chciał mnie pocałować.

Dwa charaktery Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz