#15

534 46 6
                                    

-Kochasz [Imię]? -w ciemnym pomieszczeniu rozbrzmiał dość dziwny i smutny głos, którego jeszcze nie słyszałem. -Słyszysz? Kochasz ją? -znów zadał pytanie, jednak ja nie mogłem na nie odpowiedzieć. 

To był strach.

Nie widziałem go, jednak czułem jego wzrok na swoim ciele, który wierci w mojej czaszce ogromną dziurę. Kto? Kto śmiałby mówić do mnie takim tonem?

-Nie pozwolę jej ukraść. 

Moje zmysły wyostrzyły się, a wzrok napotkał sylwetkę, siedzącą na tronie. Wokół nas latały wszędzie małe, niebieskie kule. Gdy je zobaczyłem, przypomniała mi się scena, jak [Imię] ukradła duszę jednego z napastników. Nagle jego dłoń przesunęła się w lewo, a światło podleciało do niej, po czym zjadł to. Gardło bolało strasznie i z trudem przełknąłem ślinę, było duszno i gorąco. 

-Czy Ona coś dla Ciebie znaczy? -znów się odezwał, po czym wstał. Zszedł ze schodków i mogłem to szybko stwierdzić, że był ode mnie wyższy. -Czemu jej nie zostawisz?

-Zostawić? A czy ja w ogóle jestem na tyle blisko, żeby zostawiać? -zapytałem ściszonym głosem, a on tylko zaśmiał się.

-Hidan, tak? Trzymaj się od niej jak najdalej. -usłyszałem, po czym poczułem jak moja twarz zaczęła szczypać. 

Zamrugałem kilka razy i przetarłem oczy dłonią. Gdy podniosłem powieki, promień słońca od razu zaatakował moje gałki oczne. Usiadłem, pocierając twarz i pozbywając się bólu, który otrzymałem przez upadek z łóżka. Wstałem i poszedłem od razu do łazienki, gdzie odprawiłem poranną rutynę. Już odświeżony i ubrany, zabierając swą broń, ruszyłem w stronę kuchni. Co chwila ziewałem i cały czas myślałem o dziwnym śnie, który był nie do wytrzymania. Dlaczego? 

-[Imię]! -z pomieszczenia przede mną, doszedł do moich uszu rozbawiony krzyk Deidary, przez co od razu czułem złość. 

-Już nie żyjesz! -usłyszałem głos dziewczyny, przez co troszkę przyśpieszyłem. Tak tylko troszkę. -Ty to sprzątasz. -warknęła wkurzona.

-Dzień dobry, suko. -krzyknąłem ze złośliwym uśmieszkiem, ale po chwili zszedł. Za plecami czarnowłosej zauważyłem tą samą osobę co w śnie. 

-Ha? Spieprzaj śmieciu. -rzuciła obok mojej twarzy shurikena.

-Hidan zostaw ją w spokoju. 

-Daj se siana, przyszedłem się zabawić. 

-Wygląda na głupiego to jeszcze ubogie słownictwo. -rzuciła [Imię], przez co chciałem się jej odgryźć, ale nie potrafiłem. -Przestraszył się chłopczyk? -zaśmiała się, a później dodała poważnym tonem : Nie zbliżaj się do mnie nigdy więcej. 

Auć. Czemu? Czemu tak dziwnie się czuję?

Dziewczyna wyszła i nawet nie patrząc na mnie, szturchnęła moje ramię mocno, za mocno na przypadek. 

-I co narobiłeś? Idź znajdź sobie jakąś dziwkę, a nie uganiasz się za [Imię]. Nie chcę, żeby znowu cierpiała. 

-Znowu? -zapytałem i spojrzałem na blondyna pytającym wyrazem twarzy, ale on tylko zaśmiał się i wyszedł. 

O czym ja nie wiem? Po co ja chcę się tego dowiedzieć? Czemu w ogóle o niej tyle myślę? Coś jest nie tak.. coś... 

Wyszedłem pośpiesznie z kryjówki i poszedłem na świeże powietrze w celu przewietrzenia się. Musiałem to wszystko przemyśleć. 

-Za dużo myślę. -odetchnąłem i spojrzałem w niebo. Zamknąłem oczy i pozwoliłem żeby wiatr delikatnie muskał moją twarz. Wolność - to jedyne czego potrzebuje. Nie potrzebuję kobiety, która by trzymała mnie jak psa na sznurze. Taka osoba jest zbędna. Tak... 

Ona... jest zbędna? [Imię]...?

~Deidara POV~

Wiedziałem, że Hidan nie da się tak łatwo. [Imię] jest głupia, że w ogóle z nim rozmawia i przebywa. Jednak dlaczego On tak się stara i cały czas się za nią ugania? Niemożliwym jest, żeby się zakochał, a na pewno nie robi tego bezinteresownie. Chcę Ją po prostu wykorzystać? Nie mogę na to pozwolić... 

Wyszedłem na powierzchnie i od razu w oczy rzuciła mi się stojąca czarnowłosa dziewczyna niedaleko wejścia od kryjówki. Podszedłem bliżej i niestety musiałem zobaczyć i Jashinistę, który leżał na trawie i chyba w najlepsze sobie spał. Zacisnąłem szczękę i usta w wąską linię. Mój wzrok zrobił się mętny i zrobiłem kilka następnych kroków w jej stronę. 

Chciałem ją zatrzymać. 

Usiadła na trawie, tuż obok jego głowy i wolno, tak nieśmiało dotknęła jego włosów. 

Nie...

Chcę krzyknąć, żeby niczego więcej nie zrobiła. Nie może się zakochać. Musi to skończyć. Nie może tego kontynuować. Ona... Nie może umrzeć. 

Zacisnąłem pięści i szybko podszedłem do niej, po czym złapałem za jej ramię. Spojrzała na mnie wystraszona i z zaszklonymi oczami. Pociągnąłem ją za sobą i zaprowadziłem jak najdalej od tego kolesia. Nie widziałem jej twarzy, ponieważ chowała ją za włosami. Co On z nią zrobił...

-Chcesz mi coś powiedzieć, hm? -zacząłem i stanąłem. -[Imię] -warknąłem. 

-Nie. -odpowiedziała. 

-Wiesz, że nie możesz. Więc po co to robisz? Czemu cały czas się dajesz? Dlaczego pozwoliłaś się mu omotać?! Może już go kochasz, hm? -wykrzyczałem i złapałem za jej ramiona, po czym lekko szturchałem jej kruchym ciałem. -Po co?

-Skąd... -szepnęła. -Skąd ja mam to wiedzieć?! -krzyknęła i wyrwała się. -Myślisz, że to takie łatwe?! Ty mnie nie zrozumiesz! Nie wiesz jak to jest żyć z klątwą, która nie pozwala Ci na miłość! Ty możesz się zakochać i możesz robić wszystko, a ja co?! Wystarczy, że przyznam się, że zakochałam w kimkolwiek! Nie wiesz jak jest żyć w ciągłym strachu, że w każdej chwili możesz umrzeć! -Zobaczyłem jak po jej policzku zaczęła spływać łza, ale po chwili ją starła dłonią. -Może od razu powinnam umrzeć? Powiedzieć mu ponieważ jemu i tak nie zależy bo chcę jedynie mnie wykorzystać. 

-Nie mów tak. -wtrąciłem się.

-Nie wiesz jak ja się czuję. Wystarczą tylko dwa słowa, żebym zniknęła na zawsze. Moje życie nie kończy się Happy End'em. Już raz umarłam i nie chcę przechodzić przez to drugi raz, ale widzę, że jednak będę musiała, ponieważ jestem na to skazana. -powiedziała z uśmiechem, a łzy nadal spływały. 

-Może i nie zrozumiem, ale jestem w takiej samej sytuacji jak Ty. 

-Niby jakiej? -zakpiła.

-Kocham Cię. -spojrzałem jej w oczy, a ona zamrugała i stanęła jak kamień. 

-Co? -zaśmiała się. -Żartujesz sobie ze mnie?

-To nie jest sytuacja od żartów. 

-Myślałam, że wszystko będzie inne. Takie.. lepsze. -odwróciła się.

-Przecież może być. 

-Nie Deidara, nie może być. Już nic nie będzie lepsze i nic, ani nikt tego nie zmieni. Najlepiej.. Jakbyśmy teraz się rozeszli. Tak będzie lepiej, dla mnie i dla Ciebie. -szepnęła, po czym rozpłynęła się w powietrzu. 

Idiota. Boże Deidara Ty idioto! -krzyknąłem w myślach i walnąłem pięścią w pień drzewa. -Musiałeś wszystko spieprzyć, hm?!


~~~

Przepraszam za tak długą przerwę, ale testy, szkoła i do tego wybranie nowej i te wszystkie papiery... eh

Także po prawie całym miesiącu powracam z troszkę już krótszym rozdziałem... przepraszam ;-;

Morelovva~


Reader PL X Hidan |ZAKOŃCZONE|Where stories live. Discover now