,,Liony Smile, przywitajcie się"

118 7 2
                                    

  Szłam bardzo pewna siebie. Czułam się jakbym była główną bohaterką z jakiegoś filmu. Nagle się zatrzymałam. Zorientowałam się, że nie mam zielonego pojęcia gdzie mam iść. Mhm.. Mogę pukać do wszystkich drzwi po kolei. Zlustrowałam wzrokiem cały korytarz. Trochę sporo tych drzwi. Ze 100. Na pierwszy rzut oka. Może poszukam Zoe? Albo na nią poczekam. Tak to jest dobry pomysł. Nie, w sumie to kiepski. Ale jedyny, więc ten. Chciałam usiąść przy ścianie, ale nagle zobaczyłam chłopaka wychodzącego z jakiegoś pokoju, najwyraźniej łazienki. Całkiem przystojny. Był bardzo szczupły i miał czarne okulary. Wyglądał bardzo słodko.
- Ej! - krzyknęłam, na co się obrócił. Podbiegłam do niego.

- Hej.

- Hej - odpowiedział trochę zakłopotany.

- Słuchaj, bo ja jestem tu nowa. Przyszłam razem z moją koleżanką i.. No nie do końca wiem gdzie się znajduję aktualnie - rozejrzałam się.

- Pomógłbym ci, ale nie wiem z jakiej jesteś klasy.

- Ja też nie - wytrzeszczył oczy.

- Jak to nie wiesz? To jak się tu dostałaś to nie przydzielili cię do żadnej?

- A no pewnie przydzielili. Ale słuchaj, ja nie wiem nawet jak tu się dostałam, ja..

- A no tak, pewnie masz wpływowych rodziców tak? - zobaczyłam, że automatycznie się zachmurzył. Wcześnie wyglądał na miło nastawionego. Nie zdążyłam nic odpowiedzieć.

- Co najwyżej mogę ci pokazać sekretariat i tam ci pomogą. Ale szybko, bo mam lekcje.

- A może znasz moją koleżankę? Jestem z nią w klasie.

- Może. Chociaż wątpię, nie znam wielu osób. Chyba, że toja koleżanka jest znana. Jak ma na imię?

- Zoe. Zoe Lawton - skrzywił się i lekko zdziwił.

- Co? Znasz Zoe?

- Tak. To moja przyjaciółka - spojrzał na mnie zniesmaczony.

- Aha - wcześniej wydawał się taki miły. - I chodzisz z nią do klasy?                                                               

- Tak.                                                                                                                                                                                         

- No to już chyba wiem gdzie masz lekcje - westchnął. - Chodź.                                                                    Zdziwiłam się lekko i spojrzałam jak zmierza w kierunku schodów. Zatrzymał się i spojrzał za mną.

- Idziesz czy nie? - zamrugałam zdezorientowana.

- Ja.. To znaczy.. Tak. Tak, już idę - podbiegłam i razem poszliśmy na drugie piętro. Rozglądałam się. Szkoła była utrzymana w fajnym stylu. Trochę jak z bajki. Uwaga obywatele, przyszła wasza nowa królowa! Może być waszym początkiem i waszym końcem. Wszystko zależy od was. Zaczęłam się kłaniać i machać moim poddanym.

- Co ty robisz? - szybko się wyprostowałam i przybrałam pozę niewinnej dziewczynki. Zobaczyłam, że chłopak patrzy na mnie z uśmiechem. Ale nie mogłam odczytać czy to bardziej uśmiech drwiący czy rozbawiony.

  Weszliśmy do sali, najwyraźniej na historię. Spojrzałam na klasę. Klasa spojrzałam się na mnie. Nikogo po za Cloe nie znałam. Wszystkie oczy przypatrywały mi się z ciekawością. Nie wyglądałam szczególnie inaczej. Był tu chłopak z kolczykami i niebieskimi włosami. Jedna laska miała różowe. Styl też każdy miał inny. Widziałam w sali buntowników, grzeczne dziewczynki, tlenione blondynki, emo, tych słodkich i tych, do których chyba mało kto odważy się podejść. Nigdy nie chciałam być częścią społeczeństwa. Wchodzącą w tłum. Czasem miałam ochotę być zapamiętana, a czasem być cieniem, którego nikt nie zna. Ale nigdy częścią jakiejś grupy. Ale teraz po raz pierwszy poczułam, że chyba chcę należeć do tej.. Społeczności? Małej co prawda, ale zdecydowanie zżytej. Potrafię wyczuć takie rzeczy. Dało się to zobaczyć w oczach. Jak wszystko. Zwłaszcza gdy ktoś płacze. Wtedy jeszcze łatwiej jest zobaczyć czyjeś myśli czy uczucia.                                 

  Widziałam jak się na mnie patrzą. Wyglądali trochę jak stado wilków, które zetknęło się z nieznanym wilkiem i nie wiedzą jeszcze co z nim zrobić. Ich wzrok był trochę, jak obwąchiwanie nowego zwierzęcia. A ja się czułam zupełnie jak ten wilk. Prawie, że czułam ich przysłowiowy oddech na mnie. Wszyscy jesteśmy zwierzętami. Choćbyśmy się tego nie wiem jak bardzo wypierali. Łatwiej i mądrzej się z tym pogodzić. Ale ludzie to idioci. Ja też.                                                Zobaczyłam siedzącą w trzeciej ławce Zoe, która na mój widok odetchnęła z ulga.

-  Znalazłem ją, zgubiła się, podobno ma chodzić do naszej klasy - powiedział kolega, którego przed chwilą poznałam.

- Ach tak? - powiedziała pani nauczycielka. Wysoka szatynka z okularami na nosie i w koku. Ubrana w garnitur. Miała jasną cerę, chociaż nie tak jak ja czy moja mama, a tym bardziej tata. W sumie... Przypominała trochę odrobinkę straszą wersję mojej mamy, zanim.. Zanim stała się suką pana J. Co prawda kochaną. W dziwny sposób, ale kochaną. Szczerze i bardzo. Tak na prawdę mama średnio lubi wracać do przeszłości. Wydaję mi się, że dlatego, że gdy wraca to nachodzi ją wielka potrzeba normalności. Oczywiście miłość do pana J jest większa, ale wiem, że chciałaby żyć inaczej. Z nim. Ma swoje tylko dwa stare zdjęcia, które kiedyś nielegalnie podejrzałam. Stąd wiem, jak kiedyś wyglądała.                                                                                                                                             Spojrzałam na kobietę, która sprawdzała coś w dzienniku. Czułam, że mogę jej zaufać, sama nie wiem dlaczego. Może, bo przypominała mi mamę. I to jeszcze tą.. Nie psychicznie zakochaną. Czułam, że mogę się od niej wiele dowiedzieć.

- A tak, rzeczywiście. Liony, tak?- uśmiechnęła się miło. I szczerze. Nie jak stewardessa w samolocie roznosząca batoniki odchudzające i kawki. A niech się udławi tym batonikiem i niech popije za gorącą kawką.

- Tak - odwzajemniłam uśmiech.

- Okej.. - zapisała coś i spojrzała na mnie. - W takim razie, - spojrzała na mnie i na klasę - To jest Liony Smile, przywitajcie się - odpowiedziała jej cisza. Spojrzałam tylko na Zoe, która patrzyła na mnie z uśmiechem i pokazała mi fucka, na co ja wytknęłam do niej język.

- No dobrze, usiądźcie - chciałam usiąść obok Zoe. Tak jak mój nowy kolega. Zoe spojrzała na nas z zakłopotaniem. Czekałam, aż się zdecyduje.

- Przepraszam Carlise, ale to jest..

- Niech usiądzie - przerwałam jej. Nie chodziło mi to, żeby wygrać. Usiądę z kimś innym, to nie problem. Chciałam tylko wiedzieć czy wybrałaby mnie czy go.                                                                        Rozejrzałam się po klasie. W końcu usiadłam obok jakiejś dziewczyny z kolczykiem w nosie i w ustach, wytatuowaną na obu rękach i plecach i mostku. Miała krótką, obcisłą czarną bluzkę z napisem ,,Sorry, I hate you". Gdy usiadłam spojrzałam na tablicę. Nagle usłyszałam jej głos i zerknęłam na nią, po czym z powrotem obróciłam głowę.

- Pozwoliłam ci tu usiąść? - patrzyła przed siebie.

- Nie - nie obracałam się.

- Więc co tu robisz?

- Siedzę - powiedziałam słodko, ale bez wyrazu na twarzy, na chwilę na mnie spojrzała, po czym znowu na w przód.

- Radzę ci uważać.

- A ja mam to gdzieś - uśmiechnęła się.

- Heh - parsknęła cichym śmiechem.

- Nie podskakuj tak, bo się przewrócisz - tym razem cała się obróciła.

- Może cię polubię - uśmiechała się.

- Mam się czuć zaszczycona? - również się obróciłam, szczerząc ząbki. Usłyszałyśmy panią.

- Dziewczynki, jeśli chcecie pogadać, to troszkę ciszej, okej?

Usiadłyśmy z powrotem przodem do tablicy.




Liony - Czyli wasz koniec I Ostatnia nadzieja (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz