„Pamiętam moją pierwszą łzę..."

617 46 7
                                    

Liony
Spojrzałam na zegarek. Cholera! Już 20! Mam pół godziny żeby się ogarnąć. Może mogłam wstać wcześniej... Heh... Dobra! Liony! Ruchy! Wzięłam bardzo szybki prysznic, umyłam zęby. I bez większego zastanawiania się ubrałam się. Nigdy nie mam z tym problemów i szczerze nie rozumiem dlaczego inne laski mają. Założyłam specjalnie podarty, obcisły podkoszulek w kolorze taupe, a na to czarną kurtkę. A na nogi zwykłe czarne jeansy z wysokim stanem i adidasy. Na włosy dałam tylko trochę lakieru. Nie układałam ich. Lubiłam je właśnie takie jakie są. Zielone z blond końcówkami. Lekko kręcone i wiecznie potargane. Tak zwany artystyczny nieład. Przyjrzałam się sobie w lustrze. Piękna. Po mamie. Nie muszę się malować. Nigdy tego nie robię. Czasem tylko przyczerniam sobie oczy kredką i eyelinerem, a usta pokrywam błyszczykiem. Tak właśnue teraz zrobiłam. Okej! Czas na Liony! Uśmiechnęłam się do siebie. Mam piękny uśmiech. Na pewno nie po Panu Tatusiu. Po nim jest szeroki, ale po nim nie może być... Taki słodki... Nie po mamie. Mama ma śliczny uśmiech, ale inny niż ja. Chyba mam ich mieszankę. Spojrzałam na siebie i zaczęłam się zastanawiać styl jakiego złoczyńcy czy choćby bohatera przypomina mój styl. Rodzice chcieliby żebym była podobna do nich. Ale... Ja ne potrafię... I nie chcę! W moim oku pojawiła się łza. Nagle poczułam ukłucie. Ukłucie wspomnienia. Pamiętam... Pamiętam moją pierwszą łzę...

7 lat temu

Harley

- O co ci chodzi?! - krzyknęłam. Ale zaraz tego pożałowałam. Joker podszedł i uderzył mnie w twarz.

- Chodzi mi o to, Harley! Że Liony powinna umieć się bronić!

- Ale... - głos mi się załamał. Zaczęły mi lecieć łzy. - Nie krzywdź jej... Proszę...

- Inaczej się nigdy nie nauczy! - krzyknął i przybliżył się do mnie. Wystraszyłam się. Słyszałam tylko jego oddech. Szybki, głośny i nerwowy. Poczułam kolejną łzę. I jeszcze jedną. Znowu mnie uderzył. Kolejna łza... - A może ci chodzi o mnie, a nie o nią... Hmm? Sprzeciwiasz mi się? - Przybliżył się do mnie, a ja zaczęłam się trząść. O co mu chodzi?

- C-co? Nie... Maleńki. Nie wiem jak ty, ale ją kocham. Czasem po prostu chcę...

- Co chcesz?- wyszeptał.

- Żeby miała normalne dzieciństwo. Jak każda dziewczynka...

- Wiesz, że to nie możliwe... - wiedziałam.

- T-tak... - Teraz zupełnie się rozpłakałam. - Czasem tak tylko marzę... - odszedł ode mnie i spojrzał w niebo.

- Liony nie ma i nigdy nie będzie mieć zwykłego dzieciństwa. A potem zwykłego życia... A co jeśli ona by chciała?... - spytałam.

- Słucham? - podniósł głos i obrócił się do mnie.

- Jest skazana na takie życie... Przez nas. Ja miałam wybór... Ona nie ma...

- Ty miałaś... Wybór...? - zbliżył się do mnie szybko i złapał za podbródek.Spojrzał mi prosto w oczy. - A może tego żałujesz? - zbliżył się do mojej twarzy jeszcze bardziej.

- Nie... Nigdy tego nie żałowałam i nie będę. Maleńki... Ją kocham. Żyję tylko dla ciebie. Zawsze - obrócił mnie tyłem do siebie, złapał w talii i przytulił.

- Ja to wiem... - wyszeptał mi do ucha.

- To dobrze... - puścił mnie i podszedł na drugą stronę dachu wysokiego budynku, w którym mieszkamy. Patrzyłam na niego. Jest taki przystojny. Znowu poczułam łzę.
Podeszłam w przeciwną stronę niż on. Spojrzałam w dół. Wysoko... Nie umiałabym od niego odejść. Za bardzo go kocham. A co jak bym spadła? Wszystkie problemy by zniknęły, a nie odeszła bym od niego.
Obróciłam się do maleńkiego, trzymając się tylko na palcach. Moje pięty były już po za dachem.

- Żyłam tylko dla ciebie... - Wyszeptałam.

- Jak to ŻYŁAŚ? - odwrócił się i popatrzył na mnie. Zdążyłam zobaczyć jego piękne oczy... I usłyszeć głośne „Niee!!!". Obróciłam się szybko i ujrzałam małą twarzyczkę Liony... Całą we łzach... Płakała po raz pierwszy odkąd skończyła rok. Pamiętam...  Potem już spadałam i zgasło światło. W mojej głowie były tylko słowa: „Po co ty to zrobiłaś, Harley?!"

Liony

Chciałam tylko znaleźć rodziców, żeby powiedzieć im, że nauczyłam się nowego ciosu... Gdy powiedziała :„NIE WIEM JAK TY, ale ja ją kocham." poczułam zazdrość. Gdy powiedziała: „Ja miałam wybór... Ona nie ma..." poczułam złość. Gdy powiedziała: „Ją kocham. Żyję tylko dla ciebie." poczułam wszystko na raz. Chciałam coś zniszczyć! Chciałam krzyczeć! Chciałam zniknąć... I poczułam w oku coś dziwnego. Jakąś ciepłą wodę... To chyba łzy... Mamcia często ich używa... Ale ja ich nie chcę! Czemu tu są?!  Gdy chciała skoczyć, one zaczęły wypływać. Były wszędzie. Na policzkach. Na brodzie. Na ustach. Spływały mi po szyi. Podbiegłam do miejsca w którym stała. Spojrzałam na dół. Wykrwawiała się. Zadzwoniliśmy po Ivy.

Liony

Uratowała ją, ale ledwo. A gdy Pan Tatuś pytał czy już nigdy więcej tego nie zrobi nie odpowiedziała. Dopiero gdy jej kazał... Dopiero wtedy się zgodziła... Wytarłam łzę. I przyjrzałam się jeszcze raz swojemu odbiciu. Jesteś piękna Liony. Piękna i niebezpieczna.






Liony - Czyli wasz koniec I Ostatnia nadzieja (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz