Rozdział XII - Epidemia

339 22 11
                                    


Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają jak latać.

Antoine de Saint-Exupéry


Postanowiłam pojechać do Dinobotów. Tylko w naszej bazie czułam się jak w domu – bezpiecznie. Dzięki nowej formkie podróż nie zajęła aż tak dużo czasu. Kiedy już byłam na miejscu, na powitanie mnie wyszedł Slug. Z uśmiechem na twarzy przytulił mnie i podniósł w górę.

-Jak się cieszę, że tu jesteś. Baliśmy się, że po wizycie w Iacon o nas zapomnisz – bot postawił mnie na ziemię.

-Nigdy o was nie zapomnę. Jesteście moją rodziną, a rodziny się nie opuszcza – o smar. Te słowa nie do końca są prawdziwe w moim przypadku. W końcu to ja nie wróciłam do ojca...

-Masz rację. Rodzina to rodzina – przez chwilę milczeliśmy – No to jak tam jest? W wielkim świecie?

-Czuję się tam trochę nieswojo, ale nie jest źle. Tylko że... - urwałam – Megatron wrócił.

-Jak to możliwe? Myślałem, że...

-Nie żyje? Ja też. Ale jednak się myliliśmy.

W jednej chwili usłyszeliśmy dziwny dźwięk i od razu przyjęliśmy postawę do walki. Nasłuchiwaliśmy, aż tu nagle, tuż przed nami pojawiła się jakaś dziwna fembotka. Miała czarno – fioletową zbroję z żółtymi wstawkami. Jej oczy miały jasnofioletowy kolor. Miała jakiś dziwny ogon i trzy pary odnóży. Na jej klatce piersiowej widniał znak Decepticona.

-Kim jesteś?! – zapytałam, ale nieznajoma tylko się uśmiechnęła – Zadałam ci pytanie!

-Nie musisz znać mojego imienia, bo zostało ci kilkanaście sekund życia - w jednej chwili fembotka rzuciła się na nas.

Pierw wystrzeliła z rąk pajęczyną w Slug'a. Przygwoździła bota do ściany bazy. Potem ruszyła na mnie. Robiłam szybkie uniki przed jej strzałami. Szybko wyciągnęłam katanę i zaatakowałam. Niestety nieznajoma odpychała ciosy jedną parą swoich odnóży. Niespodziewanie wystrzeliła pajęczyną w moją dłoń, która również przykleiła się do ściany. Następny strzał już całkiem przykuł mnie do metalu. Decepticońska gnida podeszła do mnie, uśmiechnęła się zwycięsko, a jej usta zamieniły się w coś przypominającego...rurkę od odkurzacza zakończoną szczypcami. Fembotka zbliżała się, a ja nie mogłam się ruszyć. W ostatniej chwili udało mi się wyrwać dłoń, w której trzymałam katanę i zranić nieznajomą. Z jej ręki zaczął wypływać energon, a ona sama wycofała się i uciekła. Szybko uwolniłam Slug'a.

-Co to było?!

-Nie mam pojęcia, ale chyba chciała wyssać mi energon.

-To chore!

-Muszę jak najszybciej zawiadomić Autoboty. To coś może zagrozić całemu Cybertronowi. Ty i reszta macie zostać w bazie.

-Tak jest – Slug wrócił do środka, a ja zmieniłam się w pojazd i pojechałam do Iacon.


Narracja trzecio osobowa

Stał przed nim, wyprostowany i poważny, a jednak zdenerwowany. Były Lord Decepticonów był skuty i nie miał możliwości ucieczki, a jednak coś sprawiało, że się go bał... Niepewnie podszedł o krok bliżej.

-Nie gryzę Ultra Magnusie – odezwał się, jakby wyczuł jego strach – To ja w końcu jestem tu więźniem.

-Sam tu przyleciałeś, choć przysięgałeś, że zostawisz Cybertron w spokoju. Teraz musisz ponieść konsekwencje – Megatron zaśmiał się.

T R A N S F O R M E R S I B L A C K S T A RWhere stories live. Discover now