Rozdział IV - Każdy musi zostać ukarany

340 24 4
                                    


Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi ,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi.

Jodi Picoult


Od kilkunastu megacykli nękają mnie senne koszmary. Widzę Bumblebee, którego iskrę przeszywa ostrze Megatrona. To wydaje się takie realne... Martwię się, ale wiem, że nie mogę się z nim zobaczyć i upewnić, że wszystko jest w porządku. Podziemia będę mogła opuścić dopiero za kilka gigacykli, kiedy dostanę moje pierwsze zadanie. Na razie muszę przestrzegać zasad.

Dziś zamontowali mi kamuflaż. Kiedy pierwszy raz go użyłam, czułam się dość nieswojo. Nikt mnie nie dostrzegał, a mi było z tym dobrze. Bycie w cieniu najwyraźniej mi służy. Niestety, moja „nagroda" nie spodobała się Driftowi. Jemu nawet nie obiecano kamuflażu, a żyje tu o wiele dłużej. Mam przeczucie, że jego nienawiść nie raz wpędzi mnie w kłopoty. Do tego zmienili kolor mojej zbroi. Teraz była fioletowa, a moje ręce, nogi i twarz szare. Muszę przyznać, że przypadł mi do gustu ten nowy wygląd.

***

Nadszedł ten dzień. Dostałam moje pierwsze zlecenie. Moim celem jest Decepticoński szpieg działający w szeregach Autobotów. Zabicie go będzie czystą przyjemnością.

Droga na powierzchnię była dość długa. Co kilka minicykli musiałam się upewniać, że nikt za mną nie idzie. Nierówna powierzchnia i ciemności utrudniały mi wspinaczkę. Po kilku cyklach w końcu udało mi się dostać na powierzchnię. Była noc, ale i tak mogłam zauważyć wielkie zniszczenia spowodowane wojną. Zdawało się mi nawet, że zniszczenia są większe niż kilka gigacykli temu.

Nie oglądając się już za siebie pobiegłam w miejsce, gdzie ma znajdować się szpieg. Nie było to daleko i już po kilku minicyklach dotarłam na miejsce. Znalazłam się w małej dzielnicy, gdzie mieszkali cywile – Autoboty. Dziwię się, że szpieg ukrywa się akurat tutaj. Nie spiesząc się podeszłam pod wskazany adres. Wyjrzałam przez okno małego, dość zadbanego domku i ujrzałam wysokiego bota o granatowej zbroi. Włączyłam kamuflaż i już miałam strzelić do zdrajcy, kiedy w jego objęcia wpadła mała fembotka. Córka bota tuliła się w niego. Moja ręka zaczęła drżeć. Nie byłam w stanie odebrać ojca tej małej. Powoli opuściłam broń i wyłączyłam kamuflaż. Jak najszybciej pobiegłam do podziemi. Nie mogłam przestać się trząść, a moją głowę zaprzątała jedynie myśl, że prawie odebrałam jej ojca.

Dotarłam do domu szybciej niż myślałam. Nie chciałam od razu powiadamiać mistrza, ale los najwyraźniej chciał mnie dobić. Zaraz gdy przekroczyłam próg mojego pokoju, za mną pojawił się Shadow. Stał jak zwykle wyprostowany i wpatrzony w moje oczy. Przez dłuższą chwilę nic nie mówił. W końcu ja się odezwałam.

-Zawiodłam mistrzu, ale nie żałuję tej decyzji – Shadow wpatrywał się we mnie, a ja nie mogłam nic wyczytać z jego twarzy. Nie wiem, czy był zły, czy zawiedziony. Wyglądał na obojętnego.

-Przeczuwałem, że nie jesteś gotowa – spuściłam wzrok – Proszę, chodź ze mną. Pokarzę ci coś – posłusznie zaczęłam iść za mistrzem. Szliśmy korytarzami, które po raz pierwszy widziałam. Niedługo później zaczęliśmy schodzić w dół.

-Gdzie idziemy mistrzu? – zapytałam niepewnie.

-Wkrótce się dowiesz – nic już nie mówiąc, szłam za Shadow i rozmyślałam nad naszym celem podróży.

Mo kilku minicyklach byliśmy na miejscu. Masywne drzwi otworzyły się, a moim oczom ukazało się coś w rodzaju sali tortur. Na ścianach wisiały różnego rodzaju narzędzia, a do podłogi i sufitu były przywieszone magnetyczne kajdany. W kącie stał też kocioł wrzącego metalu. Widziałam jak jakiś nieznany mi bot jest dosłownie przedziurawiany przez Drifta. Bez chwili zawahania podbiegłam do bota i zatrzymałam jego rękę, nim zdążył po raz kolejny wbić ostrze w brzuch nieznajomego.

T R A N S F O R M E R S I B L A C K S T A ROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz