15.

1K 57 3
                                    

Marinette

Po usłyszeniu, że wujek razem z ciocią i Amandą mieli wypadek, siedziałam długo przy stole, patrząc w jeden punkt. Nie mogłam w to uwierzyć. Był to dla mnie szok. Ogromny szok.

Z mojego letargu wybudziła mnie mama, mówiąc, że musimy się pośpieszyć. Okazało się, że mieli wypadek na obrzeżach Francji. Jechali wówczas do nas. Gdyby nie jechali do nas, to...

Dość, Marinette! To nie jest czas na obwinianie!

Przed wyjściem z domu wzięłam torebkę, w której była Tikki. Włożyłam szybko trochę ciasteczek do niej, bo jak to mówią przezorny zawsze ubezpieczony. Zamknęłam dom, zeszłam ze schodów, po czym wyszłam na dwór.

Przed piekarnią stało piękne, czerwone auto. Nie wiedziałam jakiej marki. Niestety, ale nie interesują mnie takie rzeczy. Ważne, aby było sprawne i wygodne. Rodzice byli już w środku, więc pospiesznie weszłam do pojazdu. Zapięłam pasy, opierając głowę o szybę. Ruszyliśmy.

***

W szpitalu znaleźliśmy się piętnaście minut później. Dowiedzieliśmy się, w której sali leżą i poszliśmy w tamtym kierunku. Amanda leżała w sali numer 134, a jej rodzice w sali numer 138. 

Rodzice poszli poszukać doktora, aby zapytać się o ich stan. Ja w tym czasie ruszyłam w stronę sali Amandy. Stanęłam przed zamkniętymi drzwiami i drżącą ręką chwyciłam klamkę. Wzięłam głęboki wdech, po czym otworzyłam drzwi, wchodząc do środka.

Amanda leżała na łóżku nieprzytomna i podłączona do różnych, dziwnych maszyn. Twarz miała całą w zadrapaniach. Prawa ręka dziewczyny była całkowicie pokryta bandażem. Po kilkukrotnym przeskanowaniu stanu kuzynki, stwierdziłam, że nie jest wcale z nią tak źle. Przynajmniej na zewnątrz.

Przysunęłam krzesło do jej łóżka i ściągnąłam kurtkę, wieszając ją na oparcie. Usiadłam na przygotowane siedzisko, pogtążając się w myślach.

***

Po jakimś czasie poczułam lekkie potrząsanie. Uchyliłam leniwie powieki (kiedy ja w ogóle zasnęłam?!), patrząc na tatę.

- Ile spałam? - zapytałam się, przeciągając zdrętwiałe kończyny.

- Cztery godziny. - Zdziwiłam się. Aż tak byłam zmęczona? - Chodź, zawiozę cię do domu. Musisz się przygotowywać, bo jutro masz szkołę.

Ech, dlaczego musiałam się zgłosić na dekorowanie sali na bal?!

- A co z mamą?

- Mama tutaj zostaje. Ja też tutaj wrócę, tylko cię odwiozę. Chyba sobie sama poradzisz?

- Oczywiście.

- W takim razie, chodźmy.

Ściągnąłam kurtkę z oparcia i ją założyłam. W drodze do domu, dowiedziałam się, że w wypadku najmniej ucierpiała Amanda, więc powinna niedługo się obudzić. Niestety ciocia i wujek mieli gorzej, ponieważ byli w niektórych miejscach połamani, ale nic więcej im się nie stało i też powinni się niedługo obudzić.

Ważne, że będą żyć i to mnie podnosi na duchu.

Tata odstawił mnie pod domem, żegnając się całusem w policzek, po czym odjechał. Weszłam schodami na górę, trochę się wlecząc. Nie wiedziałam czemu, ale byłam okropnie zmęczona. Chyba misje dają o sobie znać, plus jeszcze stres związany z moją rodziną leżącą w szpitalu.

Otworzyłam drzwi kluczem, ówcześnie wyciągając go z kieszeni kurtki. Weszłam do domu, ściągając ciepłe odzienie. Zakluczyłam drzwi i udałam się do mojego pokoju.

Spojrzałam do wnętrza torebki. Spała tam Tikki, tuląc do siebie ciastko. Na ten widok mimowolnie się usmiechnęłam. Wyciągnęłam ją ze środka (wcześniej wyswobadzając ją od ciastka) i ułożyłam delikatnie na poduszce.

Wiedziałam, że było za wcześnie na sen, ale nic na to nie poradzę. Jestem strasznie zmęczona. Weszłam do łazienki z pidżamą w rękach. Położyłam ją na pralkę, po czym zaczęłam się rozbierać. Wzięłam szybki prysznic z myślą o ciepłym i wygodnym łóżku.

Wyszłam spod prysznica, uważając, aby się nie poślizgnąć. Wytarłam się starannie, żeby następnie na moje suche ciało nałożyć miłą w dotyku pidżamę. Stanęłam przed lustrem, chwytając za szczoteczkę i pastę do zębów. Umyłam zęby i wyszłam z pomieszczenia. Nie musiałam zmywać sobie makijażu, bo owego nie posiadałam. Nie lubiłam się malować.

Usiadłam na łóżku, chwytając, prawą ręką mój telefon. W szkole musiałam być o dziewiątej, więc nastawiłam budzik na ósmą. Odłożyłam urządzenie na poduszkę obok Tikki, po czym wygodnie się ułożyłam. Przykryłam się kołdrą, zamykając oczy.

_________________________________________

Do następnego 👋
Kanexsia

Miraculum: Droga do szczęścia✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz