rozdział dwudziesty piąty.

1.5K 191 7
                                    

cristiano ronaldo: um, właśnie. viviana.

viviana mendes: tak?

cristiano ronaldo: co robisz dzisiaj wieczorem?

viviana mendes: wydaje mi się, że raczej nic. jedynie pewnie obejrzę jakiś serial lub film.

cristiano ronaldo: trudno. film lub serial poczeka.

cristiano ronaldo: zapraszam dzisiaj do mnie.

viviana mendes: a z jakiej to okazji?

cristiano ronaldo: a musi być okazja? wiesz, jak ja lubię spędzać czas ze znajomymi.

viviana mendes: ogólnie, to przecież nie musisz mnie zapraszać. pewnie sergio ci kazał, hm?

cristiano ronaldo: miałem w planach po prostu po ciebie przyjechać i tyle, ale on mnie męczy wiadomościami i o mało co nie zrobił mi awantury, że nie zaprosiłem cię w pierwszej kolejności.

cristiano ronaldo: to co. przyjdziesz?

viviana mendes: a czy ja Ci kiedyś odmówiłam? poza tym, nawet jeśli bym to zrobiła, to zapewne sam wyciągnąłbyś mnie z domu.

cristiano ronaldo: jak ty mnie dobrze znasz, mała.

viviana mendes: oj, bardzo dobrze.

cristiano ronaldo: bądź u mnie na 17. i proszę, bez zbędnego gadania, że może jednak wolę spędzić czas tylko z chłopakami i ogólnie bla bla bla.

obiekt westchnieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz