이십일

1.1K 224 20
                                    

Kyungsoo odwrócił się, spoglądając na niego z uśmiechem. Baekhyun zatrzasnął drzwi i przyszpilił chłopaka do ściany.

— Skąd znasz moje imię? Jak dowiedziałeś się, kim jestem? — wycedził przez zęby, zbliżając swoją twarz do szlachcica, patrząc mu prosto w oczy.

— Poznałem cię — odparł najspokojniej w świecie Kyungsoo. — Kiedyś mieszkaliśmy w tej samej okolicy, ale widzę, że ty nawet nie masz o tym zielonego pojęcia. — Baekhyun cofnął się o krok, próbując sobie przypomnieć, czy coś takiego rzeczywiście miało miejsce. Po chwili doszedł do wniosku, że nazwisko Do w sumie wydaje mu się znajome, więc prawdopodobnie niski chłopaczek mógł mieć rację.

— Hmm... Może? — powiedział po chwili. — Tylko co z tym fantem teraz zrobić?

— Pójdę do Chanyeola i...

— Ani mi się waż! — krzyknął Baekhyun.

— I co mi zrobisz? — spytał Kyungsoo, patrząc na niego z powątpiewaniem.

— Pomyśl, że nawet i dla ciebie to jest gorsza opcja. Nie lepiej siedzieć cicho i zostawić wszystko tak, jak jest?

— Co masz na myśli?

— Myślałem... Yyy, myślałam, że wiesz, o co mi chodzi.

— Jak nic nie mówisz, to skąd mam wiedzieć?

— Park Chanyeol jest gejem.

— No i?

— Jeśli się dowie, że... Eee... Jestem, kim jestem... To chyba będzie bardziej zadowolony z takiej żony, niż z innej, nie? Nie sądzisz, że mógłby cię wtedy dla wygody porzucić? — Uśmiechnął się złowieszczo.

— Nie może się dowiedzieć! — wykrzyknął Kyungsoo w panice.

— To co, sojusz, czy sojusz? — zapytał Baekhyun.

— Wybieram opcję numer trzy: sojusz — odparł tamten, śmiejąc się. — Tak w ogóle, jakim cudem się tu znalazłeś? — zaciekawił się chłopak.

— Taki deal rodzicielski między moją matką a hrabią Parkiem — wyjaśnił. — Ja będę śliczną żoneczką Chanyeola, a ten nie będzie miał już opinii geja. Ja będę mieć kasę, żeby żyć, a on święty spokój.

— I zgodziłeś się tak po prostu?

— A co miałem zrobić? Powiedzieć mojej matce, żeby zaczęła szukać jakiegoś przytulnego kąta pod mostem? Nie miałem wyboru...

— Słuchaj, Baek, daj sobie w takim razie spokój z Chanyeolem, ja ci zapewnię wszelkie środki, ile tylko potrzebujesz. Bezzwrotnie.

— Soo, wiesz dobrze, że nie mogę tego zrobić. Hrabia Park tak łatwo nie odpuści. Los Chanyeola jest teraz połączony z moim i jakbym teraz odszedł, to plotki o nim byłyby jeszcze gorsze.

— Mówiłeś, że ci na nim nie zależy. Dlaczego cię obchodzi, co się z nim stanie?

— I wciąż podtrzymuję tą opinię. Jednak jestem też człowiekiem — odparł, wzdychając. — Nie mogę sobie nawet wyobrazić, jak mu musi być z tym wszystkim ciężko...

— Przepraszam — powiedział nagle Kyungsoo. — Myślę tylko o sobie. Masz rację, a mi nigdy nic takiego przez głowę nie przeszło. Proszę, zaopiekuj się nim, kiedy mnie przy nim nie będzie. — Wyszedł z pomieszczenia, machając do niego. — Do zobaczenia wkrótce, Byun Baekkie!

— Nie ma sprawy! — zawołał za nim Baekhyun, odmachując mu z uśmiechem.

*A/N
Przepraszam, że trochę krótkie, tak jakoś wyszło, że nie mam za bardzo weny ostatnimi czasy, aż mnie szlag trafia TT

Yyy, tak w ogóle pod poprzednim rozdziałem zrobiła się ciekawa dyskusja, to tak chciałam przeprosić wszystkie shipperki i anty-shipperki ChanSoo 😂 Mam nadzieję, że w późniejszej historii uda mi się zadowolić obie grupy XDD

Tak nawiasem jeszcze mówiąc, dzisiaj jest sprzedaż biletów na 24K~ Czy ktoś nie zraził się tą komedią ze strony organizacji i mimo wszystko będzie próbował zdobyć bilet? Ja stwierdziłam, że jadę nie dla tych nieodpowiedzialnych gości z organizacji, tylko dla zespołu, także będę się męczyć dzisiaj ze stroną z biletami, jeśli w ogóle moja prywatna pomoc do mnie przybędzie na czas 😂

El DoradoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz