이십

1.1K 234 98
                                    

Baekhyun biegł przez długi korytarz, niemal potykając się o swoją różową suknię. Wciąż nie był przyzwyczajony do damskich ciuszków i eleganckiego zachowania, ale teraz miał gdzieś etykietę. Miał cel, ku któremu uparcie zmierzał, przybliżając się do niego z każdym stuknięciem obcasa o kamienną posadzkę. Wreszcie jednak zatrzymał się przed ogromnymi podwójnymi drzwiami (jako jedne z nielicznych były pozłacane), ciężko dysząc. To oczywiste, że tamten pokój, do którego prowadziło tajne przejście, należał do Chanyeola. Tylko dlaczego nikt mu o tym wszystkim nie powiedział wcześniej? Chyba to on powinien być pierwszą osobą, która zostanie poinformowana kim jest Chanyeol i gdzie mieszka. Wyprostował się, próbując zebrać w sobie całą swoją kobiecość, jaką chcąc nie chcąc musiał nabyć w ciągu tych kilku dni spędzonych w zamkowej posiadłości. Zapukał jak najbardziej elegancko potrafił, po czym otworzył drzwi, nie czekając nawet na odpowiedź.

Wszystkie okna w pomieszczeniu były zasłonięte, przez co w środku było ciemno jak w grobie, pomijając niewielkie światło dawane przez zapalone świece, porozstawiane na wszystkich meblach i trochę na posadzce. Jego wzrok chcąc nie chcąc zwrócił się ku łóżku, na którym kulił się, tuląc kołdrę niski chłopak o krótkich, ciemnych włosach, szeroko otwartych oczach i wielkich ustach. Patrzył na niego ze szczerym zdumieniem. Na nim leżał, opierając się częściowo na rękach, Canlie, a raczej Park Chanyeol. Baekhyun stał w miejscu, równie zaskoczony. Zaraz, czy to możliwe, że właśnie zobaczył tyłek swojego przyszłego męża? Stop, oni oboje są bez ubrań, co tu się dzieje? Zobaczył, że Chanyeol wstaje wściekły, zrywając kołdrę z chłopaka w jego łóżku i zakrywa się nią, jednocześnie pozostawiając tego drugiego całkowicie bez jakiegokolwiek nakrycia na sobie, jakby go zupełnie nie obchodziło, że tamten również jest zupełnie nagi. Podszedł wściekły do Baekhyuna i nic nie mówiąc, wypchnął go ze swojej komnaty i zatrzasnął za sobą drzwi. W tym momencie wizja męża-najlepszego przyjaciela wyparowała bezpowrotnie z głowy Baekhyuna, który miał pecha go nakryć w niedwuznacznej sytuacji, jakich mógł się w przyszłości spodziewać wielu. To chyba nici ze spotkania w ogrodzie.

Poczłapał ze zwieszoną głową do siebie i rzucił się na łóżko, wlepiając wzrok w sufit. Czy Chanyeol wciąż będzie na niego zły? W jego mózgu zaczęły pojawiać się coraz to czarniejsze scenariusze, w którym ten najłagodniejszy wykazywał jego obawę o wyrzucenie go przez hrabiego Parka z pałacu i odwołanie ślubu. W chwilę później usłyszał pukanie do drzwi. Podniósł się na rękach.

— Słucham? — zawołał.

— Mogę wejść? — usłyszał cichy, niski głos, ten sam, co wtedy na dole.

— Proszę — odparł, spodziewając się chłopaczka, którego zobaczył w łóżku swojego przyszłego męża. I rzeczywiście, do jego pokoju nieśmiało wszedł drobny, ciemnowłosy szlachcic z lekko potarganymi włosami, wpatrujący się w niego badawczo. — Soo? — spytał. Tamten kiwnął głową.

— Do Kyungsoo. Dla przyjaciół Soo — przedstawił się. — Czyli to ty jesteś Byun Baekkie?

— W rzeczy samej — odparł Baekhyun.

— Nie wyglądasz zbyt kobieco — stwierdził chłopak.

— Pierwsze słyszę. Może to dlatego, że nie pociągają cię kobiety?

— Myślę, że to zupełnie inna kwestia. Według mnie jesteś całkiem całkiem. Jednak to wciąż nie zmienia faktu, że jak kobieta nie wyglądasz.

— Co chcesz przez to powiedzieć? Że skoro nie wyglądam jak kobieta, to miałabym być mężczyzną?

— W rzeczy samej.

— To niedorzeczne! — prychnął. — Poza tym co chcesz osiągnąć przez dywagacje na temat mojej płci?

— Czy kochasz Chanyeola? — zapytał Kyungsoo.

— W zależności od odpowiedzi coś się zmieni?

— Nie, chciałem tylko być uprzejmy.

— Nie szkodzi. Nie, nie kocham go, lecz go potrzebuję — odparł Baekhyun. — I jest mi przykro w stosunku do ciebie, który kochasz tego idiotę całym sercem.

— S-skąd to wiesz? — Kyungsoo zarumienił się.

— Widać, że ci na nim zależy. Inaczej byś do mnie nie przyszedł.

— To zostaw go, proszę, w spokoju.

— Nie zamierzam z tobą konkurować. Ja potrzebuję męża, ty - kochanka. Jakoś się pogodzimy. Nie musimy sobie wchodzić w paradę. — Uśmiechnął się do szlachcica. — Może nie weźmiecie z Parkiem ślubu, ale za to będziecie mogli być zawsze razem.

— Dzięki, Baekhyun — powiedział Kyungsoo, naciskając klamkę w drzwiach z zamiarem opuszczenia pomieszczenia.

— STÓJ! — krzyknął Baekhyun.

*A/N Babababaaaaam~ 🔥

El DoradoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz