십오

1.1K 244 12
                                    

Kiedy wrócili już do miejsca, gdzie czekali na nich Monster i Lady Luck, Canlie odwinął ozdobę z papieru, w który była zapakowana i zaczął ją oglądać pod wszystkimi kątami, podczas gdy Baekhyun próbował się niezdarnie wgramolić na grzbiet konia.

— Całkiem ładne to — zauważył Canlie, przyglądając się, jak szpilka mieni się w słońcu.

— Twoja dziewczyna to musi mieć dobrze — powiedział Baekhyun z uśmiechem, któremu udało mu się w końcu znaleźć w siodle i przejechać kawałek, okrążając Canlie i Monstera.

— A kto powiedział, że mam dziewczynę? — zapytał zdziwiony szlachcic.

— To dla kogo kupiłeś ten prezent? Dla swojej mamy?

— Nie, głuptasie. To dla ciebie. Możesz to potraktować jako prezent powitalny bez żadnego większego znaczenia — powiedział z kpiącym uśmieszkiem na twarzy. — Nawiasem mówiąc moja matka umarła, jak byłem mały. Nie byłem też blisko z żadnymi innymi kobietami — wyjaśnił, wplątując speszonemu Baekhyunowi ozdobę we włosy.

— Musiało być ci ciężko — odparł chłopak po chwili milczenia.

— Przyzwyczaiłem się. — Canlie ruszył stępem, nakazując Baekhyunowi gestem, żeby za nim podążał.

— Mój ojciec też umarł — powiedział ze smutkiem. — Nauczył mnie wielu rzeczy. Na przykład gry na fortepianie.

— Na fortepianie? — ożywił się Canlie. — Naprawdę umiesz grać na fortepianie? — Przez jego twarz przejawił się cień ekscytacji.

— Ty nie? — zdziwił się Baekhyun.

— Oczywiście, że umiem! — odparł. — Tylko jeszcze nie miałem okazji posłuchać jak ktoś inny gra — wyjaśnił. — Poza starą nauczycielką, rzecz jasna.

— Kiedyś w takim razie zagram coś dla ciebie — powiedział Baekhyun z uśmiechem, poprawiając perukę z loczków. — Potraktuj to jako podziękowanie za powitalny prezent.

Podróż powrotna do posiadłości nie trwała już tak długo jak ta do miasta. Canlie musiał znać jakiś skrót, bo znaleźli się pod bramą o wiele szybciej, niż powinni.

— Panienko! — usłyszał pełen zmartwienia i pretensji głos, który chwilę później zidentyfikował jako należący do Jongdae. Za nim biegła, jedną ręką trzymając uniform, Taeyeon. — Gdzie się panienka podziewała? Martwiliśmy się o panienkę! Jest już późno, trzeba natychmiast iść na śniada... Paniczu! — wykrzyknął zdumiony, ujrzawszy Canlie. — Co panicz tutaj robi?

— Tylko dotrzymywałem jej towarzystwa — odparł szlachcic z pogodnym uśmiechem, zsiadając z grzbietu Monstera. — Baekkie, ja już odprowadzę konie do stajni, idź się szykować.

— Ależ, paniczu, ja mogę to zrobić! — zawołał Jongdae.

— Nie trzeba — odparł Canlie. — Naprawdę potrafię to zrobić sam. Baekkie? — Wyciągnął dłoń w jego stronę, chcąc wziąć od niego Lady Luck.

— Nie myśl, że możesz mi rozkazywać — oburzył się Baekhyun, uparcie trzymając wodze swojej klaczy. — Sama zadecyduję, co będę robić!

— Panienko! — wykrzyknął Jongdae.

— Proszę, po prostu idź — powiedział Canlie spokojnie. — Jeszcze nie raz się zobaczymy, mrukliwa księżniczko. — Znowu ten kpiący uśmieszek na twarzy. Baekhyun ustąpił, wręczając mu uprząż wraz z Lady Luck.

Przez całą drogę, gdy podążał za Taeyeon w stronę swojej garderoby, zastanawiał się jak to możliwe, że osoba, którą spotkał wczoraj i ta, którą spotkał dzisiaj, to jeden i ten sam Canlie. Nie mieściło się to w ogóle w jego głowie. Jednego dnia go wyganiał, a nagle następnego kupuje mu prezenty bez żadnego konkretnego powodu. Raz krzyczy i wyzywa, a potem uśmiecha się do Baekhyuna jak do swojego najlepszego przyjaciela (dobra, przyjaciółki). Może jednak zasmakowały mu wczorajsze rogaliki?

*A/N
Kolejny rozdział znowu za trzy tygodnie, bo mam teraz pierdyliard zaległych sprawdzianów i będę musiała to wszystko ogarnąć, więc nie mam pojęcia, czy będę miała czas na pisanie TT

Z dobrych rzeczy - serdecznie zapraszam na moją grupkę na Facebooku: Butterfly Swag Squad (dobra, to robocza nazwa, jak wymyślę coś fajniejszego to zmienię, chyba że ta się podoba xD) Link: https://www.facebook.com/groups/419205475092117/

Pomyślałam że jednak mimo wszystko zbiorę was wszystkich i będzie fajnie~ Będziemy mogli ze sobą porozmawiać na przeróżne tematy, informacje o rozdzialikach pojawią się z pierwszej ręki, może czasem jak będę mieć dobry humor to jakiś spojler~ Mam też cichą nadzieję, że rozmowy z wami pomogą mi zyskać wiarę w siebie, energię i inspirację, żebym mogła pisać dla was więcej różnych fajnych rzeczy~ (nawet nie wiecie jak bardzo wasze komentarze wywołują mój uśmiech~ Kocham was, serio ❤️)

El DoradoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz