Rozdział 11

107 7 3
                                    

    

        Dlaczego się waham? Przecież chcę jechać i spędzić czas z Louisem. Może chodzi o jego przyjaciół, którzy wiedzieli o zakładzie? Sama nie wiem.

-Wszystko okey?- pyta dotykając mojej ręki. Kiwam głową i uśmiecham się.
-Pezepraszam, zastanawiam się...
-Nie chcesz jechać?-pyta z wyraźnym niepokojem.
-To nie tak.- mówię szybko- Poprostu dużo rzeczy się wydarzyło, w ostatnim czasie. 
    Mimo wątpliwości, coś mówi mi że przesadzam i każe mi zaryzykować. Cokolwiek się stanie nie może być już gorzej. Wycierpiałam za dużo, właśnie przez niewłaściwe osoby w moim życiu. Teraz wiem czego chcę i kogo potrzebuję.

-Chcę jechać.-deklaruję, co spotyka się z radosnym okrzykiem chłopaka.
-Naprawdę? - dopytuje Louis, jakby nie mógł uwierzyć, w to, co powiedziałam. Zerka na mnie i całuje w policzek. 
   Kilka minut po północy brunet parkuje przed hotelem. Jestem trochę zdziwiona. Myślałam, że zawiezie mnie do domu. -Nie jestem gotowy się z tobą rozstać.-tlumaczy mi po czym wysiada z auta.
Przywracam oczami i mimowolnie się uśmiecham, wysiadając.
  Louis splata swoje palce z moimi i prowadzi w stronę niesamowitego budynku.
   Mijamy recepcję i idziemy w stronę windy. Wszystko jest utrzymane w kolorze czerwonym, białym i złotym. Czuję się trochę jak na Titanicu. Gdybym nie wiedziała, że to hotel, pomyślałabym, że trafiłam do jakiegoś zamku.
   Wysiadamy na właściwym piętrze i idziemy korytarzem. Louis zatrzymuje się przy pokoju 204. Otwiera drzwi i przepuszcza mnie pierwszą, na co uśmiecham się.
   Rozglądam się po wnętrzu, które naprawdę robi wrażenie. Wygląda jak jedno z tych, które możemy znaleźć w sklepach meblowych. Tych droższych sklepach meblowych.
   Po prawej stronie stoi ogromne łóżko, obok jest szafka nocna i lampka. Po lewej jest łazienka, a na przeciwko wejścia drzwi, prowadzące na taras. Ogromny telewizor wisi na ścianie. Na komodzie stoi piękny wazon z kwiatami, a nad naszymi głowami wisi, kryształowy żyrandol.
Chyba trafiłam do królewskiej sypialni.
   O dziwo pokój jest bardzo czysty, pomimo tego, że wiem jak Louis "dba" o porządek. Domyślam się jednak, że to nie jego zasługa.
-Podoba Ci się? To mój ulubiony pokój. - mówi odkładając klucze od samochodu na szafkę.
-Jest śliczny. - odpowiadam i wyglądam przez okno, z którego widać oświetlone miasto. - Dlaczego akurat ten pokój?
- Sam nie wiem. - wzrusza ramionami i obejmuje wzrokiem pomieszczenie.
   Odchodzę od balkonu i rzucam się plecami, na łóżko. Okey, czuję się jak na chmurze, jak to wogole możliwe?
-Chyba już wiem, czemu ten pokój. - chłopak patrzy na mnie zainteresowany. - Ma mega wygodne łóżko. - brunet uśmiecha się i podchodzi do mnie.
-To prawda.
  Opuszcza, delikatnie swoje ciało na moje, nie przestając się uśmiechać. Całuje mnie mocno.
-Teraz, gdy jesteśmy razem, wydaje mi się o wiele wygodniejsze. - śmieję się i kręcę głową. - W sumie tylko na nim spałem.
-Brawo. Do tego właśnie służy łóżko.
-Nie tylko do tego. - zanim zdążę, cokolwiek odpowiedzieć Louis zaczyna mnie całować.
   Czuję jak jego ręce, błądzą po moim ciele, przyprawiając mnie o dreszcze. Przesuwamy się dalej na łóżko a brunet, w między czasie, ściąga swoją koszulkę i znów łączy nasze usta. Kładę swoje ręce na jego umięśnionym torsie a potem na ramiona. Chłopak podciąga dół mojej bluzki i ściąga mi ją przez głowę. O cholera. Wiem do czego to zmierza i zastanawiam się czy jestem gotowa. Czy to aby napewno dobry pomysł aby od razu iść do łóżka? Przecież dopiero do siebie wróciliśmy. Och, przestań. Chociaż raz wyłącz zdrowy rozsądek.
  - Kocham cię. - mówi, gryząc skórę na mojej szyji. Zamykam oczy a wszystkie wątpliwości, gdzieś znikają.
   Louis zdejmuje moje spodnie i to samo robi ze swoimi. Leżę przed nim tylko w majtkach i staniku. Czuję narastające we mnie napięcie. Nie ukrywam faktu, że jestem zestresowana. Chłopak chyba to zauważa.
-Wszystko dobrze? - pyta.
-Tak. Ja tylko... Poprostu... No wiesz... Nigdy tego nie robiłam. - mówię, zawstydzona.
-Nie musimy tego robić jeśli nie chcesz.
-Nie, chcę. Ty już to robiłeś więc...
-Nie robiłem. - patrzę na niego, marszcząc brwi. Uwierzę w wiele rzeczy ale nie w tą. - Uprawiałem seks ale nie kochałem się z nikim. To nie jest to samo. - Jeny, dlaczego on musi być taki słodki?
  Przyciągam go bliżej siebie i zaczynam całować. Brunet ściąga moją a potem swoją bieliznę.         Wiem co się zaraz wydarzy, oddam mu całą siebie. Ufam mu, jak nikomu innemu. Wiem, że mnie nie skrzywdzi. Strach zniknął, a w jego miejscu pojawiła się ekscytacja. Zamykam oczy i oddaję się całkowicie w jego ręce. 
   Louis przytula mnie od tyłu. Po jego równym oddechu, rozpoznaję, że śpi. Ja nie mogę zasnąć bo ciągle rozmyślam o tym co robiliśmy a głupi uśmiech cały czas pojawia się, na mojej twarzy. Nie wierzę, że to się stało. Wiercę się jeszcze chwilę ale w końcu udaje mi się zasnąć. 
   Budzę się i od razu zerkam na zegarek. 8.20. Dość wcześnie jak na mnie. Leżę chwilę i zastanawiam się czy czuje się jakoś inaczej. Definitywnie, odpowiedź brzmi: tak.
       Wstaję z łóżka i idę do łazienki. Zamykam drzwi i patrzę na swoje odbicie, w lustrze. Boże, co za koszmar.
   Złamałam podstawową zasadę makijażu i teraz cały tusz rozmazał się pod moimi oczami. Wyglądam jakbym nieźle imprezowała, conajmniej z tydzień. Super.
  Wracam do pokoju po torebkę i w myślach dziękuję, że mam tam parę kosmetyków, dzięki którym doprowadzę się do porządku.
   Po starciu resztek makijażu,i ciepłym prysznicu, nakładam nowy. Co prawda to tylko tusz do rzęs i korektor ale od razu lepiej się czuję.
   Opuszczam łazienkę i gdy wchodzę do pokoju wpadam na Louisa, który wita mnie buziakiem.
-Hej, dobrze spałaś?- przygląda mi się z niepokojem
-No raczej. To przecież najlepsze łóżko na świecie.- chłopak uśmiech się i przeczesuje swoje włosy wolną ręką, bo druga leży na mojej talii - A jak się czujesz...
-Dobrze. Wszystko okey - jestem trochę zakłopotana i mam wrażenie, że on też, dlatego szybko zmieniam temat. - Jestem trochę głodna.-co jest prawdą.
-Pójdę tylko do łazienki i zejdziemy coś zjeść.- brunet odwraca się w drugą stronę ale szybko łapię go za rękę. - Co... - nim zdąży zapytać, przytulam się do niego. Wiem, że całą noc spaliśmy razem, ale potrzebuję tego. Potrzebuję poczuć, że jest blisko.
-Na pewno wszystko dobrze? - gładzi mnie po włosach i mocniej ściska.
-Na pewno.
    Schodzimy na dół, trzymając się za ręce. Zajmujemy wolny stolik w hotelowej restauracji i przeglądamy menu.
    Jemy naleśniki gdy dzwoni mój telefon. Patrzę na wyświetlacz i zamieram. No to mam przerąbane.
 

Tough Love (Salvation II cz.)Where stories live. Discover now