Prolog

725 70 126
                                    

 Była szósta rano. Po długiej podróży w końcu dojechałyśmy. Wysiadłam z niebieskiego opla, delikatnie zatrzaskując trochę zarysowane drzwi. Poprawiłam bladoróżową czapkę i lekko zadygotałam. Na zewnątrz temperatura wynosiła około piętnastu stopni Celsjusza na minusie. Powietrze mimo tego, iż było bardzo chłodne dawało przyjemne orzeźwienie. Wzięłam głęboki oddech i szybko wypuściłam parę. Na chwilę się zamyśliłam, obserwując duży, piętrowy dom. Lustrowałam całą budowlę fragment po fragmencie, od dachu, aż po fundamenty. Miał on ładny, ciemnozielony dach oraz sporawe okna widoczne na każdej ścianie. Przed nim znajdował się bardzo duży trawnik, który aktualnie był okryty śniegiem, a z ulicy do garażu ciągnął się długi podjazd. W pewnym momencie usłyszałam ciepły głos mojej mamy, który jak młot wybudził mnie z zamyślenia.

— Grace, szybko kochanie, bo zamarzniesz — zawołała mnie, przekręcając klucz w ciemnobrązowych drzwiach.

— Już idę — rzuciłam, po czym zerwałam się do biegu.

Dopiero gdy weszłam do ciepłego korytarza zrozumiałam, że moja walizka została na zewnątrz. Burknęłam tylko pod nosem coś w stylu retorycznego pytania na temat tego czy kiedyś przestanę zapominać i ruszyłam po mój bagaż.

— Jak miło, jeszcze tu stoi. — Zaśmiałam się i spojrzałam na spadające małe gwiazdki.

Był to śnieg, który dopiero zaczął pruszyć. Obserwowałam każdy płatek, jeden po drugim, trasa jaką leciały była za każdym razem inna, lecz mimo to wpadały na siebie, łącząc się w większe kuleczki. Jedna z tych mniejszych spadła mi na sam czubek nosa, co wprowadziło mnie w jeszcze większe upojenie. Mimo wszystko sięgnęłam białą walizkę i ruszyłam w kierunku domu. Położyłam dłoń na klamce i nacisnęłam delikatnie, tak jakbym sama była takim płatkiem śniegu. Uśmiechęłam się i pokiwałam głową z powodu tego iż zawsze miałam zbyt filozoficzne spojrzenie na świat. Koniec końców weszłam do domu i otrzepałam buty na wycieraczce z napisem ,,Welcome".

— Już jestem — oznajmiłam moim cichym i spokojnym głosikiem, rozglądając się wokoło.

Korytarz był wyłożony na ścianach czarnymi, drewnianymi panelami, a podłoga była z białych płytek. Z nisko położonego sufitu zwisał ładny, nowoczesny żyrandol. Po lewej i prawej stronie znajdowały się białe drzwi. Za jednymi kryła się łazienka, a za drugimi salon. Idąc dalej, dało się zauważyć, jak korytarz wtapia się w kuchnię, zmieniając zupełnie wygląd.

Mama krzątała się przy płycie indukcyjnej i tylko się uśmiechnęła, chowając coś do szafki, o kolorze trawiastej zieleni. Zdziwiłam się, ale mimo wszystko ruszyłam po jasnych, białych schodach na górę. Od razu wiedziałam, który pokój jest mój mimo iż wcześniej go nie widziałam. Otworzyłam lekko kremowe drzwi z szybkami w kształcie prostokątów poukładanych poziomo w równych odstępach i zobaczyłam piękny pokój. Niebiesko - czerwono - czarne ściany we wzór aztecki prezentowały się nieziemsko. Łóżko było duże, dwuosobowe, białe z szarymi przesmykami. Leżały na nim ładne poduszki z ,,życiowymi tekstami" oraz bladoróżowy puszysty kocyk, którym było nakryte. Przy łóżku stała drewniana, biała szafka nocna a na niej miętowa lampka, obok  ułożone były moje zdjęcia, wspólne z mamą oraz moją przyjaciółką Aurorą, która pochodziła z Francji. To właśnie dzięki niej zainteresowałam się tamtejszą kulturą. W tym momencie spojrzałam w kierunku biurka, ustawiłam na nim mojego laptopa i chwilę patrzyłam na fototapetę z wieżą Eiffla i Sekwaną. Przypomniała mi się wycieczka, na którą wyjechałam wraz z moim tatą gdy miałam pięć lat, wtedy właśnie odwiedziliśmy Paryż. Wracając, obok biurka znajdowała się biała sofa, a między biurkiem a kanapą znajdowała się szafa narożnikowa w tym samym kolorze co łóżko i reszta mebli. Schowałam do niej wszystkie rzeczy po czym przebrałam się w piżamę i ułożyłam wygodnie na łóżku. Dodatkowo nałożyłam na siebie różowy kocyk i zawinęłam w naleśnika. Spojrzałam w górę. Nad łóżkiem znajdowało się także średniej wielkości okno. Było ono umieszczone w dachu, gdyż mój pokój znajdował się na poddaszu. Spoglądałam jeszcze chwilę na znikające gwiazdy i sypiący śnieg, jednak po kilku minutach zaczęło mnie nużyć, zamknęłam oczy i z trudem zasnęłam.


Jeśli zapomnę. [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz