Rozdział 17 Rozejm

9K 471 23
                                    


Dość długo myślałam o słowach Aarona, a szczególnie o przepowiedni. Dla niego, jak to ujął, są to jedynie brednie starych czarownic, ale ja nie jestem przekonana co do tego. Czy możliwe, aby przepowiednia uległa zmianie, bądź całkowicie zniknęła, po jego przemianie? Ciekawe co w tego wszystkiego wyniknie w przyszłości, lecz jedno wiem - czarownice, wampiry, wilkołaki, to za dużo na moją głowę!

Chcą zrelaksować się nieco, udałam się na przechadzkę po pałacowych ogrodach. To chyba jedyna rzecz, którą tutaj uwielbiam. Podziwianie, kuszących wyglądem oraz zapachem roślin, pozwala mi odetchnąć na chwilę. Poczuć się, jakbym nie była więźniem, a wolnym człowiekiem, kochałam to złudzenie.
Gdzieś po drodze zaczepiła mnie Anastazja, przeprosiła za ostatnią sytuację, po czym wyjaśniła mi, że jej zachowanie w dużej mierze zależało od stresu, w jakim obecnie żyje, ponieważ zbliżają się egzaminy w jej szkole w Paryżu, a nie chce zawieść Aarona, który jej zaufał i wynajął małe mieszkanko we Francji oraz opłacił naukę. 
Kiedy dziewczyna wróciła do swojego pokoju, kontynuować pakowanie, ponieważ jutro wraca do Paryża, ja uznałam za słuszne poprzeszkadzanie Królowi w pracy. W tym celu udałam się wprost do jego gabinetu, gdzie zastałam mężczyznę stojącego przy biurku nad stertą papierów i przeklinającego coś pod nosem.
Wolnym krokiem podeszłam troszkę bliżej, po czym usiadłam na fotelu, naprzeciwko niego.

-Pracuje, Twoja tęsknota musi poczekać - rzucił oschle, nie odrywając wzroku od papierów.

-Ale mi się nudzi - zrobiłam wymuszoną, swoją słodką minkę, podpierając brodę, opartymi o blat biurka rękoma i wpatrując się w niego, wyczekując na odpowiedź.

-Pałac jest ogromny, znajdź sobie zajęcie - skwitował nerwowym tonem.

-Już go zwiedziłam - wstałam z fotela, po czym ruszyłam w stronę regału z książkami, aby troszkę pomyszkować.

-Bello! - wrzasnął, odwróciłam się natychmiast i dostrzegłam, że idzie w moją stronę.

-Stało się coś? - spytałam niepewnie.

-Owszem, ale to nie twój interes - sprzedał mi pstryczka w nos. -Jutro wyjeżdżam w 3-dniową podróż do Bułgarii - położył dłoń na mojej tali, gdy odruchowo spuściłam wzrok. -Chcesz dotrzymać mi towarzystwa? - spojrzałam na niego, widocznie zaskoczona, po czym bez wahania przytaknęłam.

W końcu nadarzyła się okazja, opuszczenia pałacowych murów. Może przy okazji dowiem się, w jakim kraju obecnie przebywam, skoro utrzymywane jest, to obecnie przede mną w tajemnicy.

-Zatem idź spakuj się z pomocą Penny - zabrał dłoń, odsuwając się ode mnie. -Przyjdę potem do Ciebie, ponieważ musisz o czymś wiedzieć przed wyjazdem - wrócił do pracy, a ja opuściłam gabinet zaintrygowana, ale również nieco zaniepokojona ostatnimi słowami.

Po powrocie do pokoju, wraz z moją wampirzą przyjaciółką, a właściwie jedyną tutaj, zabrałam się za pakowanie najpotrzebniejszych rzeczy, w walizkę, którą blondynka wcześniej przytargała ze sobą. Długo wahałam się, co powinnam zabrać, skoro to służbowy wyjazd, to wampir będzie prezentował się elegancko, więc nie mogę odstawać zbytnio od niego, aby raz nie wyjść na dziecko przy nim, dwa nie skompromitować się, trzy nie odstawać za bardzo od niego i cztery sprawiać wrażenia obeznanej w tym świecie.
Hm, chyba właśnie do mnie dotarło, jak wysoko postawiłam sobie poprzeczkę.
Pod wieczór zgodnie z danym mi słowem w progu mych drzwi zjawił się Aaron. Po jego poważnej minie, wiedziałam już, że z błahego powodu nie przyszedł. Nie chciał raczej opowiedzieć mi o urokach Bułgarii, a zapewne przestrzec przed czymś.
Wampir rozsiadł się w fotelu pod ścianą, w którym swoją drogą uwielbiałam czytać książki, ponieważ znajdował się w rogu obok tarasowych okien, więc widok miałam na ogród, dodatkowo za fotelem ustawiona była wysoka, stojąca złota lampa z biało-złotym kloszem, dzięki czemu wieczorne schadzki z ulubioną lekturą były możliwe. Dodatkowo obok mebla znajdował się, średnich rozmiarów ciemny dębowy stoliczek, zawsze z czymś dobrym do przegryzienia. 
Podeszłam bliżej, do mężczyzny, po czym usiadłam na brzegu oparcia fotela, zakładając nogę na nogę oraz prawą rękę przekładając za szyję  wampira i spoglądając mu głęboko w oczy.

-Poznasz Bułgarię nieco z innej strony - położył dłoń na moim udzie. -Z mniej turystycznej strony. Można rzec, że z perspektywy wampira, nie śmiertelnika - westchnał.

-Co znaczy, to dla mnie? - spytałam badawczo.

-Że nie będziesz robić samowolnych przechadzek - zmierzył mnie wzrokiem, unosząc brew. -Nie chciałbym, aby wydarzenia z przeszłości miały swoją powtórkę.

-Dobrze - przytaknęłam niechętnie. -Czy z Tobą będę mogła opuszczać hotelowy pokój? - dopytywałam dla pewności, ponieważ nie śni mi się spędzić kolejnych dni w zamknięciu.

-Tak - odparł krótko.

-Aaron - masowałam delikatnie kark mężczyzny. -Czy powinnam jeszcze coś wiedzieć? - spojrzałam dociekliwym wzrokiem na niego.

-Król Bułgarii nie do końca, jest taki, jak mogłoby Ci się wydawać, więc będąc tam, hamuj proszę swój niewyparzony język - uśmiechnął się szyderczo, odsłaniając przy tym śnieżnobiałe kły.

-Zastanowię się - odwróciłam głowę w drugą stronę, udając oburzoną.

Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, po czym Król udał się do siebie, a ja uznałam za słuszne oddanie się w objęcia Morfeusza, gdyż wcześniej zostałam poinformowana o dość wczesnej pobudce, których miłośnikiem nigdy nie byłam i nigdy nie będę.
Hm, a tak swoją drogą, czy ja właśnie zawarłam jakiegoś rodzaju rozejm z Królem wampirów? Oszaleję! Przysięgam, do szaleństwa doprowadzi mnie ten świat!

Arcymistrz NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz