Rozdział XXII

6.8K 321 48
                                    

Maraton
1/3

W dalszym ciągu siedziałam na przeciwko Chrisa, zagryzając nerwowo wargę. Zostały ostatnie 2 kostki. Ostatnia moja szansa. Chciałam się wreszcie dowiedzieć. Czy jest jakaś dziewczyna, która podoba się Chrisowi? Czy planuje się z kimś związać? Niby wiedziałam, że z nami nic nie będzie, że jesteśmy tylko przyjaciółmi, ale gdzieś głęboko, miałam malutką nadzieje, że jednak Chris patrzy na mnie inaczej, i nic nie czuje do żadnej innej dziewczyny.
Moje gardło ścisnęła pętla, nie mogłam nic powiedzieć. Cały czas biłam się z myślami, czy powinnam to zrobić, czy też nie. Wargę zagryzłam już tak mocno, że poczułam delikatny smak krwi. Ale nie mogłam dużej czekać. Chciałam wiedzieć.

– Więc... Czuje coś do pewnej osoby. Podoba mi się. – i sięgnęłam po kostkę czekolady. Z jego twarzy zniknął uśmiech i zmarszczył brwi. W jego oczach mogłam dostrzec jakby zagubienie? Ale to Chris o Tobie, o Tobie mówię...
Teraz zostało najgorsze. Czy Chris zje tę ostatnią kostkę? Czy jest jakaś dziewczyna, która zabierze mi... W tym momencie chłopak sięgnął po ostatnią kostkę i zjadł ją. Czyli jednak... Chris nigdy nie będzie mój. Nie potrzebnie robiłam sobie głupie nadzieje. Moje serce zabolało. Cholernie zabolało jakby przebiło je tysiące ostrzy.

Nigdy nie będziemy razem.

Jakaś dziewczyna mi go po prostu zabierze. Ale co ja sobie myślałam? Że taki świetny chłopak jak Chris coś do mnie poczuje? Nie jestem dość ładna i dobra, aby się to stało. Byłam głupia, że w to wierzyłam.

Nagle złapałam kontakt wzrokowy z chłopakiem. Tym razem w jego oczach wyczytałam zawiedzenie? Smutek? Niemożliwe. Powinien się cieszyć, że po tym wszystkim co przeszedł z Sarą znalazła się szczęściara, którą zdołał obdarzył tym pięknym uczuciem.
Ale postaram się z tym pogodzić. Z czasem na pewno wszystko przejdzie.
Chcę, aby tylko On był szczęśliwy...
Moje oczy zaszły łzami, ale nie. Nie chcę przy nim płakać. Przecież jestem jego ,,przyjaciółką" i powinnam go wspierać. Starłam jedną z moich łez, która spłynęła po moim policzku, i z trudem powiedziałam:

– T-to życzę Wam obojgu szczęścia... – mój głos prawie się załamał. Wstałam i podeszłam do okna, stając tyłem do chłopaka. Nie może zobaczyć moich łez.

– Wzajemnie. – odpowiedział beznamiętnie Chris, po czym wstał i dodał. – Muszę się zbierać. Do zobaczenia jutro w szkole.– i wyszedł. Tak po prostu opuścił pokój, zostawiając mnie samą w pokoju.Po chwili usłyszałam dźwięk odjeżdżającego auta. Odjechał.
Położyłam się bokiem na swoim łóżku, opierając głowę na poduszce. Łzy, jedna po drugiej, zaczęły spływać po moich policzkach. Cały czas w głowie miałam jego wzrok. Taki beznamiętny, bez żadnych uczuć. Czemu mnie tu zostawił? Czemu odszedł? Przecież nic złego nie zrobiłam... 

Ale dzięki dzisiejszemu zajściu coś zrozumiałam, do czego nie potrafiłam się nigdy przyznać. Wiem, czemu przez Niego teraz czuję smutek, pustkę, a mimo to nie jestem na Niego zła, a jedynie chcę jego szczęścia...

Bo Go kocham...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 Chris 

Właśnie wjechałem na podjazd. Uderzyłem kierownicę  pięścią, ale i tak mi nie ulżyło. Wysiadłem trzaskając z całych sił drzwiami. Też nic. Podszedłem szybkim krokiem pod drzwi- otwarte, więc ktoś na pewno jest w środku. Akurat teraz? Kiedy mam taki mętlik w głowie, a od środka zżera mnie złość? Nie wiem, co się ze mną dzieje. Kiedy usłyszałem, że Natalie podoba się jakiś chłopak, nie wytrzymałem. Musiałem ją tam zostawić. Nie chciałem wybuchnąć przy niej. Byłem wściekły, a właściwie wku*wiony. Ale nie na Natalie. Na Nią nie potrafię się gniewać. Tylko na tego sukinsyna, który chce mi ją odebrać.  Nie pozwolę jej tknąć, nikomu. Wszedłem do domu, także trzaskając drzwiami, idą prosto do swojego pokoju. Muszę to wszystko przemyśleć. 

Na szczęście nikt nawet nie zauważył, że przyszedłem. Zamknąłem drzwi na klucz i od razu wyszedłem na balkon, zapalając papierosa. Tylko to mnie odpręża. Zaciągnąłem się pierwszy raz i już w pierwszym momencie poczułem rozluźniające się mięśnie. Wypuściłem po chwili powolnie dym z ust. Tego mi trzeba było. Usiadłem na wyłożonej jasnymi płytkami powierzchni, spojrzałem w poszarzałe już niebo, i zacząłem rozmyślać o tej całej sytuacji. Natalie uważa mnie za przyjaciela, którym za cholerę nie chce być. Chce być dla niej kimś więcej. Ale jeszcze nic straconego. Jeszcze nie są parą. Będę i chcę walczyć. A jeśli się nie uda, i nic do mnie nie poczuje, a tylko do tego idioty, który chce mi ją odebrać, nie będę miał wyjścia. Ustąpię. Tylko w tym całym zajściu zastanawia mnie jedno... 

Jak nazywa się uczucie, kiedy szczęście tej drugiej osoby jest dla ciebie najważniejsze?...





°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Kochani, jest pierwsza część maratonu!🙊 Wybaczcie, że taka krótka, ale musiałam jakoś ,,podzielić"  nadchodzące, dość zaskakujące wydarzenia! Chciałam też skupić większą uwagę na uczucia, emocje bohaterów. Mam nadzieję, że pomimo takiej długości rozdział się podoba?  Ale... to dopiero początek dnia! Wyczekujcie następnego rozdziału po południu, a ja życzę Wam miłego dnia!😄Buziaki!💋💙 //N.

I Need You, Baby...💕Où les histoires vivent. Découvrez maintenant